Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Armia leśnych ludzi

Lasy niby-Państwowe

Rafał Mielnik / Agencja Gazeta
Kilka tysięcy leśników protestowało przed Sejmem przeciwko prywatyzacji Lasów Państwowych. To manipulacja, bo o prywatyzacji w ogóle nie ma mowy. Minister finansów chce odzyskać nadzór nad pieniędzmi gigantycznego państwowego przedsiębiorstwa, które działa poza budżetem i zewnętrzną kontrolą.
Polowania dla prominentów i polityków świetnie nadają się do umacniania swoich pozycjiDominik Sadowski/Agencja Gazeta Polowania dla prominentów i polityków świetnie nadają się do umacniania swoich pozycji

W ubiegłym tygodniu leśnicy stanęli pod Sejmem zwartą armią zielonych mundurów. Przekonując, że ten pierwszy w historii uliczny protest leśników nie służy obronie korporacyjnych interesów, tylko wszystkim Polakom. Wcześniej w ciągu kilku tygodni zebrali ponad 200 tys. podpisów. Oflagowali nadleśnictwa. Dotarli do prezydenta (swój, bo poluje i chciał być leśniczym), premiera, marszałka Sejmu i biskupów, którzy polecili księżom, aby zachęcali wiernych do modlitwy za Lasy Państwowe zagrożone upadkiem. Zawiesili wewnętrzne spory i od dyrekcji generalnej po związki zawodowe utworzyli front, jak niepodległości broniąc lasów, a właściwie leśnej kasy.

Przed ministrem Jackiem Rostowskim, który chce, by Lasy lokowały swoje nadwyżki finansowe – ponad 2 mld zł zarobione w ciągu ostatnich kilku lat – na kontach Banku Gospodarstwa Krajowego, tak jak inne instytucje tworzące sektor finansów publicznych.

To nie są oszczędności, lecz pieniądze na bieżącą działalność – mówi dyrektor generalny Lasów Państwowych Marian Pigan. Na pomysł ministra finansów nie zgodzi się za nic w świecie, bo, jak twierdzi, to prosta droga do prywatyzacji Lasów Państwowych, łatwiej państwu byłoby je sprzedać.

Na nic zdają się zapewnienia ministra Rostowskiego, że nie wyciąga ręki po leśne pieniądze, chce tylko, by obracał nimi państwowy bank. Lokując je np. w obligacjach Skarbu Państwa. Dziś przedsiębiorstwo zyski zachowuje dla siebie i gospodarzy nimi, jak chce. Każde z 431 nadleśnictw prowadzi oddzielną gospodarkę finansową – ma własne konto bankowe, zatrudnia podwykonawców. Nadleśnictwa najchętniej korzystają z Banków Spółdzielczych i SKOK, którym także bardzo nie podoba się pomysł ministra finansów, oznaczający utratę najlepszego klienta. Nie dziwi zatem duża aktywność polityczna, podejmowana w kwestii leśnych finansów przez PSL, mocno posadowione w strukturach Banków Spółdzielczych, i przez PiS, które dba o interesy SKOK.

Polityka 49.2010 (2785) z dnia 04.12.2010; Raport; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Armia leśnych ludzi"
Reklama