Pytań jest wiele podobnie jak i koncepcji. A cała dyskusja – choć wydaje się wielowątkowa – da się w gruncie rzeczy sprowadzić do dwóch koncepcji. Mających – nawiasem mówiąc – swoje odzwierciedlenie w podziałach w społeczeństwie.
Pierwszą z wizji pomnika nazwałbym narodowo-patriotyczną. Jej zwolennicy rozdzierają szaty, nie pozwalają zapomnieć o tragedii, napędzają się w rozpaczy. Wybierają symbole proste i zrozumiałe, acz dosadne: krzyż, ręce wznoszone ku niebu, przełamane skrzydło, Chrystusa. Formy: tradycyjne, jak obelisk, brama, kolumna, statua. Postawione najchętniej przed Pałacem Prezydenckim, im większe, tym lepiej. Bez troski o przestrzeń, urbanistykę, harmonię. W tej poetyce zaprojektowany był pomnik autorstwa Maksymiliana Biskupskiego, a przedstawiający 96 dłoni unoszących się ku przestworzom. Także – postawiona już w Bazylice Mariackiej w Gdańsku - rzeźba Andrzeja Renesa. Tam z kolei postać Chrystusa wyłania się z czarnych płyt, przypominających nieco skrzydła samolotu. Na innych projektach pojawiają się spękane kolumny (skruszone filary narodu), symboliczne łączenie dat 1940 – 2010, orły, znaki „V” jak Victoria.
I koncepcja druga, nawiązująca do estetyki modernizmu, a nawet minimalizmu. Od ekstatycznego szlochu i krzyku woli zadumę i wyciszenie, od dosłowności – dyskretną symbolikę, od monumentalizmu – kameralność. Taki jest na pewno – najczęściej ostatnio dyskutowany - projekt Piotra Szychalskiego, zakładający niematerialną formę 96 snopów światła bijących ku niebu. Przypomnę, że bardzo podobny projekt powstał dla uczczenia ofiar zawalenia się World Trade Center (laserowa rekonstrukcja wież), a także w Polsce - już we wrześniu ubiegłego roku - projekt laserowego krzyża przed Pałacem. Choć więc nieoryginalny, to jednak wydaje się stanowić świetny konsensus – elegancki, ale mocny emocjonalnie, jest a go nie ma.
Także elegancki, ale także nieoryginalny jest projekt Aleksandra Rossa pomnika zatopionego w ziemi, pokrytego trawą i zawierającego ścianę z nazwiskami ofiar. Tak mniej więcej (choć jest dużo większy) wygląda „Vietnam Memorial” który zaprojektowała w Waszyngtonie Maya Lin ku pamięci żołnierzy poległych w Wietnamie (1981 r.). No i pozostaje jeszcze pomnik autorstwa Marka Moderau postawiony na warszawskim Cmentarzu Powązkowskim i także nawiązujący do najlepszych tradycji modernizmu i nowoczesnego myślenia o sztuce.
Niestety, do dziś nie pojawił się projekt, który uznać by można równocześnie za prawdziwie oryginalny artystycznie i odpowiednio silny w przekazie. Ale czy dla takiej twórczej wizji jest w Polsce miejsce?