Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Mniejsze święto demokracji

Inauguracja Sejmu VII kadencji

Wybory parlamentarne to największe święto demokracji parlamentarnej, a w takiej, Bogu dzięki, żyjemy. Kto się z tym zgadza, przyjmie, że inauguracja demokratycznie wybranego Sejmu, oraz Senatu, to też święto, choć z mniejszymi skutkami niż wybory.
Pierwsze posiedzenie Sejmu VII kadencjiAndrzej Iwańczuk/Reporter Pierwsze posiedzenie Sejmu VII kadencji

No tak, ale chyba nie dla wszystkich posłów było to święto. Niektórzy czytali podczas przemówienia prezydenta SMS-y, poseł agent Tomek był w rozpiętej koszuli, a brać dziennikarska unikała jak ognia nawet marynarek.

Za to ponad podziałami, wielu posłów płci obojga dodawało podczas ślubowania formułę konfesyjną „Tak mi dopomóż Bóg”, nie bardzo przy tym wiedząc, do której części tułowia przykładać w odpowiedniej chwili rękę. W przypadku posłanek dawało to czasem efekt nieco groteskowy.

Tak czy inaczej, nowy Sejm faktycznie będzie miał dużo roboty, więc może nie od rzeczy było poprosić w uroczystym momencie o pomoc sił wyższych (a przy okazji wysłać sygnał do wyborców, że jest się po tej, a nie innej stronie mocy). Formuła konfesyjna ma jednak to do siebie, że ci, którzy jej nie dodają, zwracają na siebie dodatkowo uwagę jako strażnicy świeckości państwa.

Ten temat ma dziś większe branie niż tematy wyliczone w orędziu prezydenta Komorowskiego. Prezydent w ogóle go nie wymienił. Ale za priorytet uznał poprawę funkcjonowania państwa i jakości uchwalanego prawa, więc nie można wykluczyć, że i kwestię laickości miał na myśli. Oby tak było rzeczywiście, bo to naprawdę dziedzina, w której zmiany litery i ducha prawa wydają się nieodzowne dla zdrowia państwa, co tak leży na sercu prezydentowi - i słusznie.

Dwa inne priorytety wskazane Sejmowi przez Bronisława Komorowskiego są też wybrane trafnie. Zwłaszcza położenie akcentu na sprawy ostrożnych, lecz konsekwentnych reform gospodarczo-budżetowych. Problem demograficzny na pewno istnieje, ale uważam, że zbyt głębokie interwencje państwa są tu niewskazane i nie bardzo realistyczne. Bo żeby państwo trafiało do obywateli ze swymi apelami o rodzenie więcej dzieci, powinno raczej zadbać o poprawę ich stopy życiowej. Za to trzeci priorytet Komorowskiego – obronę idei europejskiej i strefy euro – uważam za strzał w dziesiątkę.

Czy i jak posłowie podejmą tematy prezydenta, zależy między innymi od programu prac rządu. Ten ma zostać, wraz ze składem, wkrótce przedstawiony. Zobaczymy, w jakim stopniu przetnie się z podpowiedziami Komorowskiego. Zobaczymy też, czy nowy Sejm będzie w stanie współpracować z nowym rządem Donalda Tuska. Na razie będzie zajęty przede wszystkim sobą, mniej lub bardziej istotnymi kwestiami organizacyjnymi.

Rozpad PiS i lewicy raczej Tuskowi pomogą. A prezydent premierowi też pomocy nie odmówi, choć na co dzień państwem nie rządzi. Wystarczy, że nie będzie przeszkadzał, jak bywało za poprzedniej prezydentury. Mniejsze święto demokracji minie, problemy zostaną, ale w drugiej kadencji Tusk ma większe szanse je rozwiązywać niż w pierwszej. Amen.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną