Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nowa regulacja

Expose premiera

Z całego wystąpienia Donalda Tuska wyłania się idea dość zasadniczej deregulacji wielu zastałych praw i faktów, tak silna, że wręcz można mówić o nowej regulacji.

Deregulacja, to najbardziej ulubione słowo premiera w ostatnich dniach, także występujące gęsto w expose. W każdym razie w jego pierwszej części, gdy była mowa o usprawnieniu pracy administracji, urzędów, przyspieszeniu procesów ustawodawczych i działań sądów, zlustrowaniu polityki zatrudnień przez wszystkich ministrów. Z całego jednak wystąpienia Donalda Tuska wyłaniała się idea dość zasadniczej deregulacji wielu zastałych praw i faktów, tak silna, że wręcz można mówić o nowej regulacji.

Dotyczy to przede wszystkim projektowanych zmian w powszechnym systemie emerytalnym (zwiększenie składki rentowej) i wprowadzenie do niego rolników, czyli zlikwidowanie z czasem KRUS-u. Dalej zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz ustawienia granicy przejścia na emeryturę w 67 r. życia, choć program tej nowej regulacji został rozciągnięty na długie lata. W tej puli zmieściły się też zapowiedzi zmian dla grup uprzywilejowanych, w tym – co zabrzmiało dość niespodziewanie – księży. Wszystkie te regulacje oraz inne (np. dotyczące sfery ulg prorodzinnych), o których mówił Donald Tusk, służyć mają wzmocnieniu finansowemu państwa i wyprostowaniu historycznych niesprawiedliwości i ułomności. Szkoda, że nie towarzyszył temu solidny rachunek, ile mianowicie pieniędzy się konkretnie zaoszczędzi, bo tylko taki bilans wzmacniałby ogólne przesłanie expose. Były jakieś wyrywkowo podane liczby, ale wcale się one nie układały w jakiś przekonujący rachunek nadzwyczajnych korzyści dla finansów publicznych.

To przemówienie było dość specyficzne jak na stosowany w tych przypadkach i przy takich okazjach szablon, zresztą użyty już raz przez Tuska cztery lata temu. Teraz premier nic nie mówił o polityce zagranicznej, kulturze, edukacji, w jakimś sensie odsyłał zainteresowanych do tego, co już jest znane i rozpoznane w ciągu ostatnich lat rządzenia PO i PSL. Te zaniechania wynikały także z linii przewodniej expose, z jego wewnętrznego moralitetu. Polska przede wszystkim musi dzisiaj walczyć o swoje bezpieczeństwo, rozumiane na kilka sposobów. O bezpieczeństwo finansowe państwa i kieszeni każdego obywatela, o bezpieczeństwo wewnętrznego i zewnętrznego porządku (nie bez przyczyny żołnierze i policjanci, jako jedyni otrzymali obietnicę podwyżek), o bezpieczeństwo rządzenia. Chodzi o to przede wszystkim, że dla zwalczania zagrożeń nadchodzących globalnie, potrzebny jest „inteligentny system reagowania”, a też łagodzenie sprzeczności między radykalizmem prawej i lewej strony.

Ten wątek miał interesujące rozwinięcie. Tusk przestrzegał przed wojną o krzyże, o krzyż na Krakowskim Przedmieściu i w sali posiedzeń Sejmu. Ale też, dostrzegając postępujące zmiany obyczajowe i kulturowe w Polsce, zniechęcał do dalszego i głębszego ich podsycania i pogłębiania. Swoją formację przedstawił jako „polityczne centrum”, jako antidotum na radykalizmy i jako gwaranta powszechnie akceptowanych wartości łączących wspólnotę narodową. A rząd rozpięty od Arłukowicza po Gowina, z Pawlakiem pośrodku, jako najbardziej kompletną reprezentację Polaków. Aż tak to może nie powiedział, niemniej opozycja będzie teraz stawać na głowie, żeby udowodnić przed kamerami telewizyjnymi, że ona także jest do czegoś potrzebna.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną