Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Zgredy on-line

Spadek poparcia dla PO. Odsłona kolejna

To już trzeci, tym razem CBOS-u, sondaż wskazujący na wysoki spadek poparcia dla Platformy Obywatelskiej.

Nawet najbardziej zagorzali fani tego ugrupowania przestali powtarzać starą mantrę, że zawsze wynik zależy od tego jak się pyta, kogo i kiedy – co skądinąd jest prawdziwe – i że najważniejsza jest tendencja, a nie chwilowe tąpnięcie w nastrojach społecznych. I oto właśnie mamy tendencję, zwłaszcza jeśli chodzi o wyniki osiągane przez PO. Bo inne partie w tych kolejnych sondażach akurat huśtały się na wszystkie strony.

Ruch Palikota raz ostro zwyżkował, żeby za chwilę wrócić do swoich mniej więcej 10 proc., SLD wyrwało się ponad kreskę 5 proc. ale jakoś tak znowu nie poszybowało, PSL – jak zawsze w okresach po- i przed- wyborczych - owija się wokół tej kreski, jak też PiS wokół tych swoich 20 i kilku punktów. Jeśli od PO odpłynęło, to na pewno nie do PiS, już bardziej trochę do Palikota i do SLD, ale bez rewelacji. Odpłynęło i się rozmyło.

Ale Platforma nie ma co się pocieszać, nawet jeśli przesunięcie sympatii nie wzmocniło największych konkurentów, bo zdaje się - rozpoznając trafnie przyczyny tego kryzysu (są one opowiedziane na wiele głosów i na wielu poziomach) - partia wcale nie ma żadnej gwarancji, że skutki tego kryzysu przezwycięży i że zatrzyma proces destrukcji swojego wizerunku. Coś bowiem się takiego stało, że Tusk i koledzy nagle przestali być sexy, przestali być młodzi, nowocześni, że jak gdyby stracili wdzięk i słuch, a także umiejętność odbierania sygnałów płynących od ludzi i jednocześnie gadania z nimi.

Afera z ACTA spowodowała, że w jednej minucie wszyscy politycy, z Palikotem włącznie, postarzeli się o dekadę, przesunęli się do kategorii zgredów. „-Na razie musimy pozbyć się gęby starych zgredów, którzy nie rozumieją internautów. Przecież wszyscy jesteśmy internautami” – powiedział jeden ze współpracowników Tuska.

Wszyscy się postarzeli, ale najbardziej dotkliwie poczuli to właśnie platformersi, bo zdawało się im, że są najbardziej ze wszystkich zmodernizowani, że mają najlepszy kontakt z młodymi. Tyle tylko, że młodzi pokazali, a wielu starszych pójdzie za tym, że demokrację i politykę można uprawiać on-line, że demokracja pośrednia musi znaleźć jakiś wspólny język z demokracją bezpośrednią. Dopóki takich autentycznych prób nie będzie, dopóty rządzący będą płacić za to cenę, jako najbardziej widoczna emanacja demokracji pośredniej.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną