Wniosek o przeprowadzenie referendum przedstawił Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności”, która zorganizowała akcję zbierania podpisów z poparciem. O logicznej poprawności zaproponowanego pytania mówi Anna Wójtowicz, filozof i logik.
Grzegorz Rzeczkowski: „Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego wieku emerytalnego wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?”. Takie pytanie umieścili autorzy wniosku o referendum w sprawie zmiany wieku emerytalnego.
Anna Wójtowicz*: Jest to pytanie rozstrzygnięcia i ma dwie właściwe odpowiedzi: „tak” lub „nie”. Jest jasno sformułowanie i wiadomo, między jakimi odpowiedziami wybieramy. Oddzielną kwestią jest to, jaka jest intencja zadania tego pytania, i jakie są konsekwencje wyboru danej odpowiedzi.
To znaczy?
Gdyby większość odpowiedziała na nie twierdząco, byłoby to równoznaczne z odrzuceniem reformy proponowanej przez rząd. W ten sposób obywatele pokażą, że uważają ją po prostu za niekorzystną dla siebie.
Przecież mogą właśnie tak uważać…
Ale to z kolei rodzi dwa problemy: po pierwsze, co to znaczy, że reforma jest korzystna czy niekorzystna? A po drugie - czy tego typu kwestie w ogóle powinny być rozstrzygane w referendum? Proszę sobie przez chwilę wyobrazić, że zamiast pytania o wiek, w referendum zadano pytanie: „Czy uważa Pani/Pan, że reforma zaproponowana przez rząd jest korzystna?”
Jeśli uznamy, że jest to pytanie o fakty (czy obiektywnie reforma przyniesie obywatelom więcej zysków niż strat), to każdy musiałby dokładnie wiedzieć, jaki jest kształt tej reformy, jakie będą je długofalowe konsekwencje, i co by się stało, gdyby jej nie przeprowadzono przy założeniu obecnej tendencji zmian demograficznych.