Pracownicy Grupy Bumar przyzwyczaili się już do zwolnień. Największy producent broni w Polsce odchudzany jest od kilkunastu lat. Zaledwie kilkanaście miesięcy temu firma zakończyła duży program odejść dobrowolnych, z którego skorzystało kilkaset osób. Teraz znów zacznie zwalniać. I to grupowo. Jednak po raz pierwszy redukcje etatów mają dotyczyć centrali. O dotychczasowym sposobie zarządzania kadrami najlepiej świadczy to, że odejść ma prawie 100 z 300 zatrudnionych w niej osób. A firma planuje przy tym zwiększenie obszaru działań. – Przejmując zarządzanie spółką policzyłem, ile szczebli zarządzania dzieli pracownika produkcji od prezesa. Okazało się, że siedem – mówi Krzysztof Krystowski, prezes Grupy Bumar. Na samym funduszu płac Bumar zaoszczędzi około 10 mln zł rocznie.
Jak zwalniają, to będą i zatrudniać. Najbardziej powinni się tym zainteresować młodzi naukowcy i inżynierowie, bo tych firma będzie szczególnie potrzebowała. W ciągu najbliższych lat większość obecnie produkowanego sprzętu zjedzie z taśm. Ktoś będzie musiał stworzyć nowe produkty. – To ostatni dzwonek dla tej firmy. Większość jej produkcji to diamenty, ale Układu Warszawskiego. Gdybym był prezesem Bumaru, to postawiłbym sobie na biurku tabliczkę z napisem „Innowacyjność głupku” – mówi jeden z analityków handlu bronią.