Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Przed lustrem

Pies czyli kot

Skończyłem pisać dzisiejszy felieton, po czym się dowiedziałem, że jest już inaczej, niż napisałem. No to zaczynam od nowa.

Mam wrażenie, że po rozprawieniu się z Jarosławem Gowinem premier Tusk przystał na jego warunki, bo jako zwycięzca mógł sobie na to pozwolić. By uniknąć głosowania nad kandydaturą Anny Grodzkiej na wicemarszałka Sejmu, Platforma postanowiła wzmóc swoją obywatelskość, odłożyć Grodzką na półkę, zdjąć wszystkie psy wieszane na Wandzie Nowickiej i stanąć za nią murem. Tak przynajmniej zrozumiałem poniedziałkową wypowiedź Ewy Kopacz. Na pytanie, czy Grodzka, czy Nowicka, dał też odpowiedź tytan politycznej uczciwości Zbigniew Ziobro, który ogłosił, że Solidarna Polska na fotelu wicemarszałka widzi Dorna, tylko Dorna i jeszcze raz Dorna. PSL – przynajmniej w części – przyklasnął temu pomysłowi. I jak się pięknie to wszystko uporządkowało. Tak oto sprawa związków partnerskich została zastąpiona polityczną naparzanką o stołki. Oczywiście głowy nie dam, że gdy skończę ten felieton, nie pojawią się jeszcze inne kandydatury na wicemarszałków. Nasi politycy znów zajęli się sami sobą.

Tymczasem przaśne polskie kołtuństwo i prymitywizm ostro dawały o sobie znać przez ostatnie dni. Gdy tydzień temu zaczynałem felieton Stanisławem Żelichowskim z PSL, nie mogłem przewidzieć, że tak się to posłowi spodoba, że znów mnie skusi. W Radiu Zet powiedział o Annie Grodzkiej, że jest ona trzyletnią dziewczynką, bo od trzech lat jest kobietą. Jak widać, Żelichowski się rozwija i aż strach pomyśleć, co jeszcze mu się wyleje z tej konewki między ramionami. Z kolei w TVN24 o Grodzkiej mówił Paweł Lisicki z tygodnika „Do Rzeczy”. Ponieważ był w telewizji, a nie w redakcji, więc skorzystał z okazji i mówił od rzeczy. Na nieszczęście, nie po raz pierwszy, więc ma to obcykane – że użyję dawnej frazeologii. Jedyną formą aktywności Anny Grodzkiej jest zmiana płci, ale to nie jest żaden dowód kompetencji – podsumował, elegancko spluwając jednym zdaniem na kilkadziesiąt lat życia człowieka.

Ja patrzę, jaka ona pani? Twarz boksera! To nie jest tak, że jak się człowiek nażre hormonów po operacji, to staje się kobietą – rozbawiała swoich zwolenników w Mińsku Mazowieckim posłanka Pawłowicz. I nie wiadomo, co było gorsze – jej obrzydliwe słowa czy równie obrzydliwy rechot sali, z uznaniem reagującej na subtelne drgania duszy akademickiego pedagoga. Jej poglądy w sprawie związków partnerskich i homoseksualizmu poparły zresztą największe autorytety uczonych z poznańskiego uniwersytetu. Są wśród nich ksiądz – doktor teologii, kilku działaczy związków zawodowych z administracji uczelni, a nawet jeden biolog – specjalista od roztoczy. Napisali oni, że homoseksualizm jest anomalią, ponieważ homoseksualiści nie zostawiają po sobie genów, dodając złowróżbnie, że gdyby wszystkie osobniki zmieniły się w homoseksualne, toby ludzkość wyginęła. Długo turlałem się po podłodze ze śmiechu, bo łóżko było zajęte przez psy, które wolały się turlać po miękkim. Gdyby te rewolucyjne odkrycia poznańskich uczonych przetłumaczyć na języki europejskie i wysłać do Brukseli, musielibyśmy dostać co najmniej 200 mld euro ekstra z puli „co łaska”. Taka bieda umysłowa rzadko się zdarza i trzeba ją wesprzeć. Res sacra miser – mawiali Rzymianie – biedny to rzecz święta.

Gdyby ktoś powiedział, że zapyziała polska prawica uzurpuje sobie prawo decydowania o każdym z nas, o tym, co nam wolno, a czego nie wolno, to taki ktoś byłby w błędzie. Prawica jest światła, nowoczesna i wciąż dolewa świeży olej do lampy rozświetlającej mroki średniowiecza. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę jedno zdanie z repertuaru niezawodnego rzecznika PiS Hofmana. Oto ono: Każdy ma prawo wybierać sobie życie, jak chce, ale to państwo decyduje, co jest najlepsze. Towarzyszu Hofman, jesteście młodzi, ale wali od was zatęchłą pleśnią PRL, że aż miło. Macie rację, nie możecie dopuścić do tego, by o czymkolwiek decydowali obywatele.

Powtarzam się. W ubiegłym tygodniu kończyłem Jackiem Kurskim, więc dziś też. Powiedział on, że Anna Grodzka to „jakieś dziwadło”, a my nie możemy w Europie pokazać się jako dziwadła. Niech europoseł Kurski stanie sobie przed lustrem.

Polityka 06.2013 (2894) z dnia 05.02.2013; Felietony; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Przed lustrem"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną