Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Premier chce igrzysk

Duża skocznia w Zakopanem - jeden z nielicznych gotowych na olimpiadę obiektów, którymi już teraz może poszczycić się Polska. Duża skocznia w Zakopanem - jeden z nielicznych gotowych na olimpiadę obiektów, którymi już teraz może poszczycić się Polska. Adam Brzoza / Fotonova

Projekt organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 r. na południu Polski, z sąsiedzką pomocą Słowaków, którzy mają góry dość wysokie, by przeprowadzić konkurencje alpejskie, zyskał nowy wymiar. Wystarczyło poparcie inicjatywy przez premierów obu krajów, Donalda Tuska i Roberta Fico, by z fatamorgany stała się ona sprawą narodową. Polityczne wsparcie ma zrobić wrażenie na członkach Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, którzy wybiorą gospodarza igrzysk w lipcu 2015 r. Za rok, w marcu 2014 r., upływa termin składania do MKOl wniosku wraz z gwarancjami rządowymi na finansowanie nie tylko samej organizacji imprezy, ale również budowy niezbędnej infrastruktury.

Jeśli chodzi o Polskę, budować jest co. Z obiektów potrzebnych na igrzyska gotowy jest tylko stadion krakowskiej Wisły, gdzie planowana jest ceremonia otwarcia, oraz duża skocznia w Zakopanem (średnia nie spełnia aktualnych wymogów).

Niezależnie od planów olimpijskich w przyszłym roku w Krakowie zostanie oddana do użytku największa hala widowiskowo-sportowa w Polsce, o pojemności 18 tys. widzów. Miałyby tu się odbyć zawody w łyżwiarstwie figurowym oraz short-tracku. Konieczne jest zbudowanie hal do łyżwiarstwa szybkiego i curlingu oraz modernizacja obiektów do hokeja w Oświęcimiu i w Katowicach. Część organizacji turnieju hokejowego chętnie wezmą na siebie Słowacy, bo to ich sport narodowy.

Zawody w biegach narciarskich, biatlonie i snowboardzie planowane są w Zakopanem i okolicach. Wszędzie potrzeba dostosowania istniejących tras do olimpijskich wymagań, ale np. w Zakopanem opornie idzie wykup gruntów od prywatnych właścicieli.

Największy problem jest z torem saneczkowo-bobslejowym. Wstępne szacunki mówią, że może kosztować ok. 150–200 mln zł. Biorąc pod uwagę to, że stadiony wybudowane na Euro przynoszą straty, trudno wierzyć, że taki tor na siebie zarobi. Poza tym są kłopoty z lokalizacją. Polski Związek Sportów Saneczkowych oraz Polski Komitet Olimpijski poparły wstępnie budowę toru w Arłamowie (w Bieszczadach), który miałby zostać sfinansowany do spółki ze środków publicznych oraz prywatnych.

Inwestycja jest na etapie uzgodnień projektowych, ale jej sens stanął teraz pod znakiem zapytania. Ze stolicy Małopolski do Arłamowa jest bowiem ponad 250 km, a nadmierne rozproszenie olimpijskich obiektów już jest wadą polsko-słowackiej kandydatury. Jako alternatywę proponuje się więc budowę toru w Myślenicach.

Na potrzeby igrzysk konieczna byłaby również rewizja planów dotyczących sieci drogowej. Jako nieaktualną należałoby więc traktować wypowiedź ministra transportu Sławomira Nowaka, że trzeba wybierać między modernizacją zakopianki a ukończeniem obwodnicy Krakowa. Aby myśleć o igrzyskach, obie inwestycje są niezbędne.

Według szacunków zwolenników kandydatury Krakowa i okolic wydatki na infrastrukturę sportową pochłoną co najmniej 1,2 mld zł, a organizacja będzie kosztowała kolejne 5,5 mld. Nie wiadomo, skąd się te sumy wzięły, bo np. rachunek, jaki za ostatnie zimowe igrzyska zapłaciło lepiej rozwinięte Vancouver, opiewał na 6 mld dol., a sama ochrona kosztowała miliard.

Przeciwnicy organizacji igrzysk w polskich i słowackich Tatrach pocieszają się, że jeszcze nigdy w historii nie zdarzyło się, by rolę gospodarzy podzielić między dwa kraje. Najpoważniejszymi kandydatami w wyścigu o igrzyska 2022 r. są jak dotąd Oslo i Monachium.

Polityka 14.2013 (2902) z dnia 02.04.2013; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 6
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną