Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co wymiecie miotła premiera

Lipcowe porządki w PO. Czy to ma sens?

Próbą wyjścia z impasu, który pojawił się w PO, jest scenariusz przygotowany przez premiera. Jego celem zasadniczym jest przyspieszenie wyborów przewodniczącego Platformy.

Tusk chciałby latem, może już w lipcu, uporządkować sytuację w partii, a przede wszystkim skłonić kontrkandydatów, by zamiast prowadzić kuluarowe rozgrywki, wyłożyli karty na stół. Pomysł wcześniejszy, by zafundować partii i sobie ponadroczną kampanię wyborczą, której kulminacja miałaby przypadać na czas ostatnich przygotowań wyborów do Parlamentu Europejskiego i niewiele wyprzedzać kampanię samorządową, nie był roztropny.

Lipcowe porządki będą miały jednak znaczenie tylko wtedy, kiedy wczesną jesienią uda się wyjść z czymś więcej niż rekonstrukcja i tuskobus. Zmiana kilku twarzy już żadną nową jakością nie będzie, nową jakością byłaby poważna reorganizacja centrum państwa, przygotowanie go do nowych zadań, które wypada sformułować. Tak aby decyzje, zwłaszcza gospodarcze, po prostu zapadały, a nie grzęzły w międzyresortowych uzgodnieniach, tym prawdziwym trójkącie bermudzkim. I żeby o nich porządnie informowano.

Na przykład premier rzucił kiedyś pomysł utworzenia resortu energetyki. To miałoby sens, gdyby polegało na likwidacji Ministerstwa Ochrony Środowiska, Skarbu i zmiany kompetencji resortu gospodarki. Połączenie edukacji z nauką też wydaje się rozsądne.

Przy takich zmianach pojawiłaby się możliwość innego rządzenia. Na razie premier zajął się partią, bo od siły przywództwa, jakie zdoła uzyskać w Platformie, będzie zależeć możliwość istotnych zmian. Tusk mówi o „scenariuszu szybkich działań”, na razie pisze jednak tylko prolog. Scenariusz szybkich działań z prawdziwego zdarzenia musi mieć jeszcze kilka aktów.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną