Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Klincz

Biskupi wybiorą szefa

Arcybiskup Henryk Hoser Arcybiskup Henryk Hoser Andrzej Lange / EAST NEWS
Kogo polscy biskupi wybiorą na szefa episkopatu?
Kardynał Kazimierz NyczPrzemek Wierzchowski/Agencja Gazeta Kardynał Kazimierz Nycz
Arcybiskup Stanisław GądeckiAdam Ciereszko/PAP Arcybiskup Stanisław Gądecki
Arcybiskup Stanisław BudzikStefan Maszewski/Reporter Arcybiskup Stanisław Budzik

Do planowanego na wiosnę głosowania jeszcze dość daleko, ale na kościelnej giełdzie już krążą nazwiska. Przede wszystkim kard. Kazimierza Nycza i abp. Henryka Hosera. Ale skoro już krążą, to ostatecznie wybrany może zostać ktoś inny, ktoś nieznany z mediów świeckich, za to znany z mediów kościelnych, np. radiomaryjnych. Nycz jest mocnym kandydatem, bo jest biskupem Warszawy i ma kontakty w Watykanie.

– W grupie kardynałów, najbliższych współpracowników papieża Franciszka, są tacy, którzy go doskonale znają – twierdzi ks. Kazimierz Sowa, szef kanału religia.tv. Ale dodaje, że jego zdaniem to właściwie Nyczowi funkcja szefa episkopatu nie jest potrzebna, choćby dlatego, że i tak ma w Kościele znaczącą pozycję.

Stanowisko przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski (KEP) nie daje zbyt wielkiej władzy, za to nakłada liczne obowiązki. Szef KEP w obecnych realiach jest poniekąd kościelnym odpowiednikiem generalnego dyrektora w korporacji. Tak jak w każdej korporacji, jej młyny powinny się kręcić gładko, a młynarz powinien mieć mir i dobre rozeznanie w firmie, jej kadrach, potencjale, dobrych i złych stronach. Dlatego większe szanse może mieć hierarcha z Warszawy, bo tu jest dziś kościelne centrum dowodzenia (obecny szef episkopatu abp Józef Michalik jest metropolitą przemyskim). Polityka polska jest scentralizowana, co dotyczy także polityki kościelnej. Ten fakt przemawia za kard. Nyczem. Połączenie władzy nad najważniejszą dziś polską diecezją i koneksji watykańskich z władzą menedżerską mogłoby uczynić z Nycza realnego przywódcę Kościoła w Polsce.

Gdyby biskupi kierowali się jakąś przemyślaną długofalową listą wyzwań i zadań, jakie stoją przed Kościołem, prawdopodobnie nie wybraliby na szefa KEP kogoś pokroju radiomaryjnego hodowcy danielów, czyli abp. Głódzia. Według dobrze zorientowanych ludzi w Kościele, Głódź za czasów sekretarza stanu kardynała Bertonego, z którym znał się dobrze, chodził koło swoich spraw w Watykanie, jednak odkąd przyszedł nowy papież i nowy sekretarz stanu, wpływy utracił. Wiadomo powszechnie, że obóz o. Rydzyka jest jednak w episkopacie silny. Choćby dlatego, że Rydzyk jest postrzegany jako mocny człowiek, a Kościół trochę na oślep szuka lidera. W takiej sytuacji rośnie szansa, że biskupi nie wybiorą ani Nycza, ani Hosera. To są osobistości wyraziste, Nycz – skrzydło umiarkowane, otwarte, dialogowe, Hoser – konfrontacyjny wojownik kulturowy, pogromca ks. Lemańskiego. Nycz jest silny, bo nieskonfliktowany z grupą radiomaryjną pod wodzą abp. Głódzia, ma natomiast kapelusz kardynalski i najważniejszą stolicę biskupią w Polsce. Jeśli mimo to nie zostanie poparty przez znaczącą liczbę biskupów elektorów, to nie znaczy to automatycznie, że następcą abp. Michalika zostanie abp Hoser czy któryś z biskupów zwalczających rzekomą ofensywę sił antyklerykalno-liberalnych. Wtedy szanse mogą mieć abp Stanisław Gądecki (Poznań), abp Wiktor Skworc (Katowice), abp Stanisław Budzik (Lublin).

Gądecki jest często wskazywany jako kandydat drugiego wyboru. – Gądecki niedawno powiedział, że dostrzega symptomy kryzysu katolicyzmu w Polsce – przypomina publicysta dr teologii Sebastian Duda. Gądecki udzielał się na odcinku katolicko-żydowskim, wprowadził do kościelnego kalendarza w Polsce obchody Dnia Judaizmu. Ma rozległe znajomości w episkopacie. Podobnie abp Budzik, umiarkowany i otwarty następca abp. Józefa Życińskiego w Lublinie. Jest więc z kogo wybierać, ale sęk w tym, że układ sił jest płynny, kapryśny, byle zdarzenie może go zburzyć. Jeśli w episkopacie są jakieś frakcje, to nie polityczne – dominują sympatie prawicowe, do linii Marka Jurka lub, oczywiście, do PiS – lecz raczej krystalizujące się wokół konkretnych nazwisk, trochę na zasadzie sympatii/antypatii. Sprawy programowe mają swoje znaczenie, ale priorytetem są interesy instytucji kościelnych i to pod tym kątem – kto je lepiej zabezpieczy – dokona się wybór nowego szefa episkopatu.

Pierwszym szefem Konferencji Episkopatu Polski (KEP) był przez 15 lat prymas Józef Glemp. Po raz pierwszy wybrano go na przewodniczącego KEP w 1989 r., u samego schyłku PRL, na mocy zatwierdzonego przez Jana Pawła II statutu Konferencji. W 1995 r. zmieniono statut: przewodniczącym nie można być dłużej niż dwie kolejne kadencje. W 2004 r. prymas Glemp odszedł ze stanowiska, na jego miejsce wybrano abp. Michalika. Po pięciu latach biskupi przedłużyli mu mandat na kolejną kadencję. Gdy zaczynał urzędowanie, powiedział m.in., że swoją rolę widzi „jako tego spośród biskupów, który przede wszystkim służy innym biskupom”. Szczerze powiedziane: po pierwsze, biskupi. Może się jednak okazać, że nowy szef KEP stanie przed wyzwaniami znacznie większymi. Już dziś widać je na horyzoncie.

Po pierwsze, wyzwanie, jakim jest nowy styl duszpasterski papieża, budzący konsternację wśród admiratorów Benedykta XVI. Pontyfikat Franciszka oraz kryzys na tle tuszowania skandali pedofilskich w Kościele mogą wzmocnić w episkopacie grupę, którą Konrad Sawicki (związany z pismem katolickim „Więź”) nazywa frakcją biskupów odnowy. Podaje przykład bp. Edwarda Dajczaka, trzymającego się z dala od polityki, a „pięknie radykalnego duszpastersko”, i biskupa polowego Józefa Guzdka. Guzdek wraz z Nyczem zabiegali o zdecydowaną walkę z pedofilią w Kościele. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wielu polskich hierarchów jest jednak bezradnych w obliczu nowego pontyfikatu, tworzą dla odmiany front odmowy. Nie radzą sobie z prostym Franciszkowym komunikatem, że to nie świat jest dla Kościoła, ale Kościół dla świata, że to człowiek jest drogą Kościoła, a nie Kościół drogą człowieka.

Po drugie, kondycja polskiego katolicyzmu. Według badań socjologicznych, także kościelnych, stale spada liczba praktykujących oraz liczba powołań. Ma to związek z oddolną spontaniczną sekularyzacją w demokracjach europejskich, ale także z prawicowym upolitycznieniem przekazu katolickiego w Polsce. Ma związek z przykładaniem ręki przez wielu duchownych, włącznie z biskupami, do dzielenia społeczeństwa i siania w nim nieufności, a nawet wrogości względem Polski po 1989 r. i zmian, jakie w niej następują, także kulturowych.

Na tym tle Kościół traci autorytet moralny. W badaniu CBOS z września 2013 r. liczba osób nastawionych do Kościoła nieprzychylnie wzrosła do 32 proc. Kościół lekceważy te socjologiczne fakty. Tymczasem nie chodzi o to, że Kościół ma zmienić swoją doktrynę i system wartości pod wpływem sondaży opinii. Ważna jest umiejętność pokojowej koegzystencji z tymi, którzy chcą żyć rozumnie i użytecznie, ale poza katolicyzmem.

Jest też wyzwanie finansowe. Wpływy z datków na tace maleją. Zmniejszają się odpisy podatkowe na rzecz Kościoła i darowizny. Największa kościelna organizacja charytatywna Caritas Polska otrzymała w 2012 r. z jednoprocentowego odpisu podatkowego 1,7 mln zł – o blisko milion mniej niż w poprzednich latach. Czy nowy przewodniczący KEP będzie gotowy do jakichś spójnych działań w tej sprawie, kluczowej dla Kościoła jako instytucji? Na razie nie udało się nawet doprowadzić do finału sprawy dodatkowego odpisu podatkowego 0,5 proc. w zamian za likwidację Funduszu Kościelnego.

Lista się tu nie kończy. Dochodzą wyzwania wynikające z głębokich podziałów politycznych i rozwarstwiania się społeczeństwa, ale także z turbulencji w Europie.

Podjąć takie wyzwania to być nie tylko menedżerem, ale i przywódcą. Czy znajdzie się ktoś taki w obecnym episkopacie, kto zdoła zyskać poparcie nie tylko frakcji radiomaryjnej czy tylko frakcji Franciszkowej odnowy? Wśród około stu czynnych biskupów zdecydowana większość została nimi za pontyfikatu Jana Pawła II. Benedykt XVI mianował 23. Franciszek – dotąd dziewięciu, w tym najmłodszego obecnie wiekiem Damiana Bryla (44 lata). Pozostali jego nominaci są w grupie 50+.

Przewodniczącego wybiorą więc biskupi z nadania Karola Wojtyły. Stanie się to wiosną. Wcześniej, w lutym, polski episkopat spotka się z Franciszkiem w Rzymie podczas wizyty ad limina, czyli stanie do raportu i wysłucha opinii papieża. Przebieg i wynik wizyty może też mieć wpływ na to, kto zostanie następcą abp. Michalika.

Pytanie tylko, czy mimo pewnych pozytywnych zmian pokoleniowych, wzmocnienia w episkopacie nurtu mniej konserwatywnego, biskupi zaczną en bloc mówić innym głosem jeszcze przed przyjazdem Franciszka do Polski w 2016 r.? – zastanawia się dr Duda. Na razie sytuacja jest tak niewyraźna, że klinczowa.

Polityka 1.2014 (2939) z dnia 26.12.2013; Kraj; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Klincz"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną