Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Tandeta, nie kabaret

Pies czyli kot

Na placu Zbawiciela w Warszawie miasto kolejny raz wyremontowało spaloną tęczę.

Piękna jest ta tęcza już nie tylko w kształcie i kolorach, ale i w tym wszystkim, czego doświadczyła. Życiorys ma piękny po prostu, z Biblii się wywodzący, a instalacja Julity Wójcik była uhonorowaniem polskiej prezydencji w UE i stanęła przed gmachem Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Potem przewieziono ją do Warszawy na piękny plac przed kościołem Najświętszego Zbawiciela. Tu została zniszczona przez patridiotów. Zamaskowani jak bandyci Putina spalili tęczę, wymachując biało-czerwonymi flagami. Zgarbiony, czarny szkielet stał długie miesiące.

W tym czasie pojawiali się w różnych telewizjach oburzeni objaśniacze świata. Oburzeni bynajmniej nie spaleniem, lecz zapowiedzią, że tęcza będzie odbudowana. Zgłosił się np. europoseł Jacek Kurski z pudełkiem w ręku. Wygłosił mętną orację o tęczy, którą najlepiej byłoby przenieść w inne miejsce, gdyż przed świątynią jest obiektem prowokacyjnym – znakiem rozpoznawczym homoseksualistów. A jeśli musi zostać, to najlepiej… I tu z pudełka wyciągnął biało-czerwoną, wygiętą w łuk kiełbaskę z plasteliny. To jest najpiękniejsza tęcza, te dwa kolory wzruszają mnie najbardziej – powiedział, wchodząc na górne „c” patriotycznego uniesienia. Na szczęście nie skorzystano z jego projektu.

Jechałem niedawno przez pl. Zbawiciela. Właśnie kończono prace remontowe. Na chodniku stał tłumek. A jakże, z flagami w kolorach kiełbaski Kurskiego. Modlili się głośno za ojczyznę katowaną przez bezbożników. Potem 3 maja przeszła pod tęczą grupa narodowców, obrzucając ją jajkami. – Widzę tutaj niezłomnych, niepodległych rycerzy – skomentował ich odwagę znany egzorcysta ks. Małkowski.

Jeśli tęczy, tego symbolu przymierza pomiędzy Bogiem i człowiekiem, kolejny raz spalić się nie da, to jakiś biskup pewnie zamknie kościół, by zgorszenie nie wpełzło do świątyni. Biskup Hoser zadowolony? Nie, bo na razie ateiści nie zostali obłożeni obowiązkową daniną na rzecz Kościoła. A powinni, bo przecież, twierdzi purpurat, zarabiają na nienawiści do niego.

Wyjdę z kościoła i pójdę na koncert. Tandety politycznej, zwanej dla niepoznaki kampanią wyborczą do europarlamentu. Marek Migalski próbował spalić radziecką flagę, a wielu z nas lekko paliło się ze wstydu, że mamy takich bohaterów. Zbigniew Girzyński przebrał się do telewizji w strażacki mundur, bo może zyska głos jakiegoś strażaka. Leszek Miller w najnowszym spocie SLD wygarnął PO, że to on 10 lat temu wprowadził kraj do Unii. Miał wtedy jasną wizję Polski bogatej i sprawiedliwej. Wizja trwała krótko. Następnego dnia po wprowadzeniu Miller musiał się wyprowadzić. Z URM. Razem z całym rządem, bo afery i gospodarka na dnie rozpaczy były silniejsze od wizji. Jak burza idzie do Brukseli Anna Fotyga: Gdyby rządził PiS, a Lech Kaczyński byłby prezydentem, najprawdopodobniej nie doszłoby w ogóle do takiej sytuacji, jaką mamy na Ukrainie. I po co mówić takie bzdury, skoro wystarczy się przebrać za strażaka i też uciułać kilka głosów?

O niewydarzonym bełkocie polityków, ich happeningach z najniższej półki, mówi się często, że to kabaret. Dla mnie kabaret to dowcip, autoironia i życzliwość. Wystarczy obejrzeć Starszych Panów. Ile tam sensu, ciepła i literatury na najwyższym poziomie. No i inteligencji. A inteligent to jest ktoś taki, kto zanim otworzy usta, czasem się leciutko zawaha.

W sklepie internetowym POLITYKI jest dostępna książka Stanisława Tyma "Pies czyli kot".

Polityka 19.2014 (2957) z dnia 06.05.2014; Felietony; s. 113
Oryginalny tytuł tekstu: "Tandeta, nie kabaret"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną