Jeśli tygodnikowi „Wprost” uda się doprowadzić do upadku rządu, wcześniejszych wyborów i ewentualnej zmiany władzy w Polsce, redakcja uzna to pewnie za historyczny sukces wolnej prasy, na miarę „Washington Post” z afery Watergate. Ale – hola! – nic w tej sprawie nie jest takie, jak na pozór wygląda.
Dzisiejszy spektakularny sukces „Wprost”, zapewniający chwilowy skok sprzedaży i bezwzględne zwycięstwo w rocznych rankingach cytowań, może się zmienić w równie efektowną klęskę.
To, co się dzieje od kilkunastu dni, nie jest sukcesem polskiego dziennikarstwa, raczej dowodem jego patologii. Przykro mi o tym mówić, bo najście prokuratury i ABW na redakcję „Wprost” wywołało w środowisku medialnym naturalny odruch oburzenia i solidarności. Wielu dziennikarzy i redaktorów (łącznie ze mną) czuło się w obowiązku bronić publicznie fundamentalnej dla nas – i dla demokratycznego porządku – zasady ochrony źródeł informacji, ochrony samych dziennikarzy i miejsca ich pracy.
Polityka
26.2014
(2964) z dnia 24.06.2014;
Temat tygodnia;
s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Wprost spod stołu"
Jerzy Baczyński
Redaktor naczelny „Polityki” od 1994 r. Wiceprezes Izby Wydawców Prasy, członek zarządu Radia TOK FM i Rady Instytutu Spraw Publicznych. Współautor kilku książek, m.in. „800 dni. Szok kontrolowany” (z Leszkiem Balcerowiczem) i „Teczki liberałów” (z Janiną Paradowską). W 2001 r. otrzymał nagrodę im. Dariusza Fikusa w kategorii Twórcy Mediów. W październiku 2010 r. uhonorowany Nagrodą Specjalną Radia ZET „Dziennikarz 20-lecia”, przyznawaną osobie, która jest symbolem niezależnego, obiektywnego i wolnego od nacisków dziennikarstwa.