Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Rozwód bardzo polityczny

Burzliwa historia małżeństwa Marty Kaczyńskiej i Marcina Dubienieckiego

Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki Marta Kaczyńska i Marcin Dubieniecki Łukasz Kalinowski / EAST NEWS
Marta Kaczyńska długo już tkwi w rozpadającym się małżeństwie z Marcinem Dubienieckim. Mieli się rozwieść kilka razy, ale sprawa znów została zawieszona.

Politycy PiS przyznają, że obawiają się zamieszania medialnego, przy którym nie obyłoby się bez roztrząsania osobistego życia córki Lecha i Marii Kaczyńskich. Marta miała uporządkować swoje osobiste sprawy. Już dwa razy sąd zdecydował o zawieszeniu sprawy rozwodowej, bo zobaczył szansę na to, że małżeństwo jednak uda się uratować. W PiS nie przyjęto tego z zadowoleniem.

Państwu Dubienieckim nie wystarczyło jednak determinacji w ratowaniu związku i znowu w szczycie wyborczej kampanii, tym razem prezydenckiej (wcześniej europarlamentarnej) poszli do sądu. Rozprawa rozwodowa miała się odbyć w kwietniu, ale para nie pojawiła się w sądzie, bo na ich wniosek znów została zawieszona.

Prawicowi publicyści mają kłopot z Martą Kaczyńską, ma go również jej stryj Jarosław Kaczyński. – Jesteśmy w klinczu, bo z wielu wewnętrznych badań wynika, że Marta może nam bardzo politycznie pomóc, ale biorąc pod uwagę jej nieuporządkowane życie osobiste, może zaszkodzić – mówi osoba z kierownictwa PiS. „Nieuporządkowane życie” to rozpadające się małżeństwo z Marcinem Dubienieckim – nie mieszkają ze sobą już od półtora roku­. Zrobiło się o tym głośno, gdy małżonkowie oficjalnie poinformowali, że się rozwodzą, zapowiadając, że sprawa przebiegnie szybko i bezboleśnie.

Jednak na prośbę samego prezesa PiS Marta Kaczyńska skutecznie wnioskowała o przełożenie terminu rozprawy, który zbiegał się ze szczytem kampanii wyborczej do europarlamentu. Po eurowyborach nastąpił jednak kolejny zwrot akcji, bo sąd zdecydował o zawieszeniu sprawy rozwodowej. O ile najważniejsze osoby w PiS są wdzięczne Marcie za przełożenie rozprawy, o tyle wszyscy woleliby, aby teraz samo małżeństwo przeszło do historii. – Pan Dubieniecki nie wpisuje się dobrze w wizerunek PiS, chyba wciąż ma wpływ na Martę i znowu może oznaczać dla nas kłopoty – mówi poseł PiS.

Jarosław Kaczyński w wydanej tuż przed wyborami w 2011 r. książce „Polska naszych marzeń” o mężu bratanicy wspomniał tylko dwa razy, nawet nie wymieniając jego nazwiska. O drugim małżeństwie Marty (z Dubienieckim) napisał: „Dla młodej kobiety [rozwód] to było straszne przeżycie. I to pewnie doprowadziło do drugiego, bardzo szybkiego małżeństwa”. To właśnie wtedy Dubieniecki wykluczył publicznie udział Marty w kampanii prezydenckiej w 2010 r. Niedługo po tym ona sama, urażona, odmówiła wyborczego wsparcia stryja: „Nie będzie mnie w żadnych spotkaniach i wiecach wyborczych” – zadeklarowała w tabloidach.

Prezes Kaczyński nie był nawet na ich ślubie, tak jak i Jadwiga Kaczyńska, babcia Marty. Relacje między Dubienieckim a prezesem PiS są chłodne z wielu powodów. Po pierwsze, ojciec Marcina był funkcjonariuszem SB, należał do PZPR, a potem do SLD. Po drugie, chyba ważniejsze, Dubieniecki prowadzi interesy z ludźmi, jak mówi prezes, „o marnej reputacji”. Podpadł też prezesowi tym, że kiedyś obraził posłankę Jolantę Szczypińską, mówiąc o niej: „nie chcę jako wyborca, aby reprezentował mnie w Sejmie ktoś, kto nie rozumie podstawowych pojęć z zakresu gospodarki, a jedynie potrafi mącić we własnej partii”. Teraz zaś został pełnomocnikiem w sprawie przeciw prof. Chazanowi, który odmówił wykonania aborcji uprawnionej do tego pacjentce, a jest mocno wspierany przez PiS.

Z kolei sam Marcin Dubieniecki gotów był startować w wyborach z list PiS. Próbą jego politycznej wartości miały być ostatnie wybory samorządowe, w których do sejmiku pomorskiego chciał kandydować z pierwszego miejsca. Choć do tego nie doszło, w wywiadach nadal dawał do zrozumienia, że widzi się wręcz w roli następcy Jarosława Kaczyńskiego, a przynajmniej w ścisłej czołówce liderów tej partii. To oczywiście też mocno irytowało prezesa. „Marcin Dubieniecki ma poglądy inne niż PiS, więc byłoby to coś niezwykłego, gdyby pojawił się na naszych listach” – mówił Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS.

Gra Marty Kaczyńskiej z PiS zaczęła się jeszcze w kampanii prezydenckiej po katastrofie smoleńskiej. Sztab wyborczy prezesa PiS zrobił wówczas badania, które miały pokazać, jak najskuteczniej poprawić wizerunek Jarosława Kaczyńskiego. Wyszło, że receptą jest obecność u jego boku bratanicy Marty. Teraz chyba bardziej liczy się, aby u boku Marty nie było Marcina Dubienieckiego, ale na to się jednak na razie nie zanosi.

Polityka 29.2014 (2967) z dnia 15.07.2014; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Rozwód bardzo polityczny"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną