Pieniądze, głupcze
Oczekiwaliśmy od premiera jednak czegoś innego: przemówienia z grubszej rury
Tusk zapowiedział kontynuowanie tej polityki poprzez i przy pomocy wspólnoty europejskiej oraz transatlantyckiej. Jej niezbywalnym elementem ma być zwiększenie wysiłku, w tym nakładów finansowych, na rzecz bezpieczeństwa Polski. Myślano, że premier odniesie się do afery podsłuchowej, ale powiedział jedynie, że „za kilka tygodni” informację w sprawie przedstawi minister Sienkiewicz.
To były niezbędne, można powiedzieć, punkty programu, choć w drugim przypadku w sposób oczywisty bardzo rozczarowujące. Uzupełnieniem miały być wystąpienia ministrów, którzy zwięźle mieli prezentować priorytety obowiązujące w dziedzinach, za które odpowiadają. Zaprezentowali więc cele ogólne, znane zresztą w znaczącej większości od dawna.
Ale najważniejsze były pieniądze, przeznaczone dla ludzi, bo premier o nich przede wszystkim mówił. Zgodnie zresztą z zapowiedziami, że po pierwszej transzy finansów, które przepłynęły do Polski z Brukseli, a wydanych na tzw. infrastrukturę, teraz ta druga transza przepłynie do ludzi, do samorządów, w dół. Donald Tusk objął zatem tym dobrodziejstwem ogromny elektorat.
Pomyślał także o dwóch innych elektoratach, akurat tu zaproponował coś nowego. Po pierwsze emeryci, po drugie rodziny z dziećmi. Obydwie grupy wymagają rzeczywiście troski i empatii, solidarności społecznej. Nie ma powodu sądzić, że premier nie kieruje się takim wartościami i emocjami, niemniej jako polityk zapewne rozważa, jak podjęte decyzje odłożą się na wynikach wyborczych.
Proponowane rozwiązania – dotyczące emerytów i rencistów oraz te prorodzinne – są konkretne i niosą korzyści, zwłaszcza dla rodzin wielodzietnych, a słabo uposażonych. Można liczyć na wyrazy i dowody wdzięczności.
Niemniej chyba oczekiwaliśmy od premiera nie tyle nawet więcej, a raczej jednak czegoś innego. Przemówienia niejako z grubszej rury, po wakacyjnym milczeniu, po aferze podsłuchowej, po objawach drżenia Platformy i jej przeciekania, po tym, jak wielu ministrów i dostojników weszło w ewidentną fazę schyłkową swoich karier. Tak jak gdyby premier chciał powiedzieć, że pieniądze są najważniejsze, a reszta jakoś się ułoży.
Zapewne każda rządząca ekipa byłaby w stanie wymyślić i zastosować każdą z tych operacji finansowych proponowanych dzisiaj przez rząd, może nawet lepiej. Nadal stoi więc pytanie: czym ma się dzisiaj wyróżniać rząd Platformy Obywatelskiej?