Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Giełda

Za tydzień dymisja rządu Donalda Tuska

Maciej Śmiarowski / Kancelaria Prezesa RM
Widać, że zmiana rządu nie była wcześniej dobrze przemyślana, a na pewno solidnie przygotowana. Trwają spekulacje, jakieś zakulisowe gry i przetargi, choć chyba kandydatura Ewy Kopacz na premiera jest już przesądzona.

Ustępowanie premiera Tuska i jego rządu rozpoczęło się szybko i dynamicznie, aż się lekko zatkało. Z powodu chyba właśnie zbytniego pośpiechu, kilku niezręczności i mnóstwa niejasności, które wraz z upływem czasu zaczęły ujawniać się w coraz większej liczbie i z coraz większą siłą.

Widać, że zmiana rządu nie była wcześniej dobrze przemyślana, a na pewno solidnie przygotowana. Teraz – takie jest wrażenie – wszystko jest robione na załapanego, w nieustannej prowizorce, w nerwowym poszukiwaniu nowych ministrów na miejsce starych, których lista do zwolnienia też nie jest jasna. Trwają spekulacje, jakieś zakulisowe gry i przetargi, choć chyba kandydatura Ewy Kopacz na premiera jest już przesądzona.

Jakie są okoliczności i wymuszenia tej gorącej giełdy politycznej? Po pierwsze, sytuacja w Platformie Obywatelskiej, która osierocona przez Tuska ma ponoć zyskać na przestrzeni i swobodzie w swoich decyzjach i działaniach. Przejawem tego od razu stało się uaktywnienie starego konfliktu między Tuskiem, a więc również Ewą Kopacz i znakomitą większością zarządu PO, a grupą Grzegorza Schetyny, który jest spychany na margines partii od dłuższego czasu, po drodze solidnie upokarzany. Ten konflikt nie wygasł, a wręcz zapewne się nasilił i doprawdy nie wiadomo, jakie da efekty. A mogą być dramatyczne.

Po drugie, relacja między władzami PO a Prezydentem, który oczywiście partii ogólnie sprzyja, ale przy okazji ma sposobność, by wzmocnić swoją pozycję, pokazać siłę, a także wyłożyć swoje oczekiwania personalne przy układaniu rządu. Ponoć ma te oczekiwania i zastrzeżenia dość wyraźne.

Gdzieś w tle jest naturalnie konieczność dogadania się z PSL, koalicjantem, bez którego nie da się przeprowadzić tego manewru zmiany rządu. Jak znamy PSL, mogą ujawnić się apetyty i oczekiwania, jakieś uwagi korekcyjne. Trzeba przez to przejść.

Niemniej może najważniejsze jest ułożenie samego rządu przez Ewę Kopacz i ułożenie władz w PO. Niby przyszła premier ma – według statutu partii – zagwarantowane przewodniczenie PO, ale jest to kwestionowane według rozumowania, że liderowanie Platformą musi być potwierdzone wyborami wewnętrznymi, nie może wyłącznie opierać się na faktycznej nominacji Tuska.

Te krytyki mogą stać się rychło słabe, gdy rząd i jego premier (premierka?) zaprezentują się jako ekipa przemyślana i silna, z mocnymi personami, wspierana przez zwarty układ szerszego rządzenia (Sejm i Klub Parlamentarny PO). Szybko też udowodni, że rządzenie będzie samodzielne i, powiedzmy to tak, niegłupie. A też rozpocznie się od jakiegoś wykładu pani premier, można wręcz marzyć o programie, o co będzie chodzić w tym rządzeniu przez ostatni rok kadencji, jakie będą jego priorytety, a wszystko podparte jakąś czarodziejską wizją polityki polskiej tak „w ogóle”. Inaczej ta cała giełda nie ma większego sensu.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną