Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Składanka z wielu elementów

Ewa Kopacz pokazała rząd. Teraz musi odnaleźć się w wielobiegunowym układzie

Damian Burzykowski / Newspix.pl
Powiedzmy, że wypadło to poprawnie. Ale przyznajmy też, że pani premier będzie musiała nabrać jeszcze dużo wprawy w przemowach. W każdym razie potrafiła się przedstawić jako osoba energiczna i zdecydowana oraz jako szef rządu, za którego skład bierze odpowiedzialność autorską.

Po negocjacjach, targowaniu się, poszukiwaniu kandydatów – przyszła premier Ewa Kopacz, ułożyła swoją radę ministrów, której skład – jak to się mówi w języku politycznym – prezydent przyjął do wiadomości. Można było zatem przedstawić go opinii publicznej. Co się też stało, a publiczność mogła właściwie po raz pierwszy poznać Ewę Kopacz w nowej roli. Powiedzmy, że wypadło to poprawnie. Ale pani premier będzie musiała nabrać jeszcze dużo wprawy w wystąpieniach i przemowach. W każdym razie potrafiła się przedstawić jako osoba energiczna i zdecydowana oraz jako szef rządu, za którego skład bierze odpowiedzialność autorską.

Rząd ten ma oczywiście swoją część obowiązkową, czyli delegatów PSL, koalicjanta, bez którego nie istniałaby większość rządowa w parlamencie. Poza tym część niejako bardziej merytoryczną niż polityczną. Można do niej zaliczyć na przykład ministrów (panie minister) odpowiedzialnych za kulturę, naukę, edukację, w sumie też finanse, nawet za zdrowie, także obronę narodową – której szef został wyniesiony do rangi wicepremiera. Naturalnie jakieś konotacje polityczne w każdym z tych wypadków da się odnaleźć. Są to ministrowie, którzy przeszli z rządu poprzedniego, ale do tej grupy można też zaliczyć nowe nominacje, zwłaszcza dwie panie, którym przypadły niezwykle ważne resorty, czyli sprawy wewnętrzne oraz infrastruktura.

Istotną grupę tworzą politycy Platformy, którzy mają stanowić reprezentację tejże Platformy w jej – powiedzmy – różnorodności wewnętrznej. To przedstawiciele tzw. spółdzielni z Cezarym Grabarczykiem jako liderem oraz tzw. schetynowców z Grzegorzem Schetyną na czele, który został nieoczekiwanie ministrem spraw zagranicznych. Ta nominacja też skupiła na sobie najwięcej uwagi, jak też wątpliwości i krytyk, zwłaszcza że wiązało się to z przesunięciem Radosława Sikorskiego do Sejmu. Niemniej trzeba przyznać, że Ewie Kopacz udało się jakoś przezwyciężyć konflikty personalne w PO, oddalić walkę o władzę w niej, skupić przy sobie ważne postaci tej partii. To jest plus niekwestionowany, daje nowemu rządowi jakąś stabilizację i dyscyplinę, pozwoli skupić się na sprawach państwa.

Pani premier wygłosi za 10 dni exposé, wtedy poznamy tzw. priorytety nowego rządu, trzeba poczekać. Ale już widać, że Ewa Kopacz będzie musiała odnaleźć dla siebie miejsce i swoją samodzielność w kilkubiegunowym układzie politycznym. Jeden z nich będzie na pewno tworzył, co już widać, pan prezydent, który pokazuje swoje ambicje i opinie, nieraz dość zaskakująco silnie. Drugi to jednak Donald Tusk, formalnie przewodniczący Platformy do 1 grudnia, a potem gdzieś tam wiszący nad polską polityką, na pewno też wspomagający polską dyplomację. Trzeci to wspomniany Radosław Sikorski, który ma talenty i temperament do walki politycznej, i który ze swojego marszałkowania w Sejmie może uczynić trampolinę do następnych sezonów politycznych. Autorytet pani premier będzie się wykuwał gdzieś między tymi postaciami, jak też w samym rządzie, którego nie wystarczy powołać. Jeszcze trzeba go będzie poprowadzić i opanować.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną