Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nieoczekiwane zmiany miejsc

Radosław Sikorski marszałkiem Sejmu. Ciekawy eksperyment

Radosław Sikorski w Sejmie jeszcze jako minister. Od środy w nowej roli Radosław Sikorski w Sejmie jeszcze jako minister. Od środy w nowej roli Ministerstwo spraw zagranicznych / Flickr CC by 2.0
Radosław Sikorski marszałkiem Sejmu? Jeszcze niedawno taki pomysł wydawał się zupełnie niemożliwy. Minister spraw zagranicznych, biegły w dyplomatycznej sztuce bywalec salonów, ostry polityczny polemista wydaje się osobą, do której nieco majestatyczny marszałkowski fotel zupełnie nie pasuje.
Radosław Sikorski przekazuje ministerstwo spraw zagranicznych Grzegorzowi Schetynie.Ministerstwo spraw zagranicznych/Flickr CC by 2.0 Radosław Sikorski przekazuje ministerstwo spraw zagranicznych Grzegorzowi Schetynie.
Biegły w dyplomatycznej sztuce bywalec salonów, ostry polityczny polemista wydaje się być osobą, do której nieco majestatyczny marszałkowski fotel zupełnie nie pasuje.J. Cieślikowska/MSZ/Flickr CC by 2.0 Biegły w dyplomatycznej sztuce bywalec salonów, ostry polityczny polemista wydaje się być osobą, do której nieco majestatyczny marszałkowski fotel zupełnie nie pasuje.

Ten fotel to wprawdzie zaszczytna funkcja drugiej osoby w państwie, ale jednak będącej w cieniu, a Sikorski lubi jasne – może nawet zbyt jasne – światła skierowane na jego osobę. Prawo i Sprawiedliwość już woła, że Platforma wypowiada wojnę partii Jarosława Kaczyńskiego i zapewne ma tu na myśli także funkcję marszałka właśnie dla Sikorskiego. Komentatorzy gubią się domysłach, jaka to też polityczna idea kierowała PO i panią premier, że akurat byłego szefa MSZ przymierzono do tej funkcji. W nią przecież z natury rzeczy wpisane jest, oczywiście obok dbania o sprawne procedowanie nad projektami rządowymi, wypracowywanie kompromisów, łagodzenie politycznych napięć, sporo urzędowej, papierkowej roboty, zapoznawanie się z setkami projektów ustaw czy wreszcie prowadzenie setek nużących głosowań.

Najczęstsze wytłumaczenie jest zbieżne z ową zapowiadaną przez PiS wojną. Nie ma przecież wątpliwości, że dla posłanek i posłów PiS zniesienie Sikorskiego w marszałkowskim fotelu może być wyjątkowo ciężką próbą, a być może nawet próbą nie do zniesienia. Łatwo wyobrazić sobie te zbiorowe protestacyjne wychodzenia z sali, bojkoty obrad, głośne, często mało wybredne okrzyki z ław poselskich, przypominanie marszałkowi co bardziej kontrowersyjnych wypowiedzi. Nie ma ich wprawdzie aż tak wiele, ale to „dorzynanie watah” zawsze można przywołać, choć jest już mocno przeterminowane. Pomysł miałby być więc taki: Sikorski bierze na siebie odium nieuchronnych politycznych awantur, a tym samy odciąga nieco uwagi od samej pani premier, która zyska nieco spokoju.

Takie scenariusze można oczywiście układać, tyle że z rzeczywistością nie mają one wiele wspólnego. PiS nie odpuści Sikorskiemu i nie odpuści premier Kopacz. Bez względu na to, czy będzie uprzejmy, czy wyjątkowo uprzejmy, Sikorski samą swoją osobą będzie prowokował i będzie prowokowany. Posłowie mają dość pomysłów na wywoływanie sejmowych awantur, na wnioski formalne, które takimi nie są, na pytania, które z pytaniami nie mają nic wspólnego. Marszałek w takich sytuacjach musi wkroczyć, po czym natychmiast podnosi się krzyk o zamachu na demokrację, o gnębieniu opozycji. Te rytualne zachowania już znamy i być może przy marszałku Sikorskim one się nasilą. Partia rządząca ma jednak zespół osób, na których eksponowaniu jej zależy, których nie może strącać z dnia na dzień w polityczny niebyt. Po odejściu Ewy Kopacz Sikorski stał się dość naturalnym kandydatem na to stanowisko. Powrót Grzegorza Schetyny, któremu zarzucano brak lojalnej współpracy z rządem, nie był możliwy, choć akurat miał dobrą opinię jako marszałek Sejmu. To polityczne rozdanie było jednak dość skomplikowaną układanką. Z zaskakującym finałem – specjalista od spraw zagranicznych ląduje w polityce krajowej, a ten, który widzi głównie sprawy krajowe, jest biegły w miejscowych grach kuluarowych, ląduje w ministerstwie spraw zagranicznych. Politycy na takie nieoczekiwane zamiany miejsc muszą być jednak przygotowani.

Dlaczego jednak Radosław Sikorski zgodził się tę funkcję objąć? Czy tylko dlatego, że nie było możliwe, aby w rządzie funkcję wicepremiera połączył z kierowaniem MSZ, co byłoby znaczącym awansem? Wszystko wskazuje na to, że postanowił zrobić dalszy krok w swojej politycznej karierze, że po siedmiu latach szefowania sprawom zagranicznym uznał, że trzeba pójść dalej, budować silniejszą pozycję polityczną i może mieć też chwilę na pomyślenie, co dalej. Ważne może też być większe oswojenie się z tematyką i polityką krajową, która mniej interesuje szefów MSZ, będących ciągle w biegu z lotniska na lotnisko.

Stanowisko marszałka Sejmu nie odcina go od spraw zagranicznych, przeciwnie: w Sejmie jest jeszcze sporo miejsca na ożywienie właśnie problematyki zagranicznej, jest wielka sfera współpracy z parlamentami innych krajów i jest możliwość budowania bardziej samodzielnej pozycji politycznej, zdobywania większego zaufania społecznego.

Nie jest przypadkiem, że Bronisław Komorowski wygrał prezydenckie przedbiegi w PO, właśnie będąc marszałkiem. Do prezydentury aspirowali byli marszałkowie Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz i Józef Zych, start w wyborach prezydenckich marzył się Maciejowi Płażyńskiemu, ale zatrzymał go Marian Krzaklewski. Marszałkowie Sejmu bywali premierami, jak np. Włodzimierz Cimoszewicz, Józef Oleksy czy obecnie Ewa Kopacz. To jest stanowisko, z którego można pójść wyżej lub ku bardziej realnej, premierowskiej władzy. A może Radosław Sikorski chce po prostu przeczekać rok na widocznym i ważnym stanowisku, myśląc o jakiejś zagranicznej posadzie? Ma wszak kwalifikacje predestynujące go do obejmowania bardzo różnych stanowisk i pozornie najmniejsze wydaje się mieć do stanowiska marszałka Sejmu. Nie ten temperament, nie te emocje, ale też nie ma co przesadzać.

Radosław Sikorski może zaskoczyć spokojem i umiarem, a cięte riposty są wskazane nawet na tym stanowisku. W końcu jest to miejsce, gdzie robi się politykę. Sikorski ma polityczne doświadczenie i polityczną osobowość. Jest po prezydencie najpopularniejszym polskim politykiem, ma więc atuty, które Sejmowi, tradycyjnie mającemu najgorsze notowania spośród wszystkich władz, może nieco przysporzyć popularności.

Zapowiada się nam ciekawy eksperyment, kiedy na stanowisku marszałka zasiada polityk o tak wyrazistej osobowości, kontrowersyjny, z charakterem. Po 1989 roku Radosław Sikorski zostaje trzynastym marszałkiem Sejmu. Niektórzy trzynastki się boją, innym przynosi szczęście. Stosunek Radosława Sikorskiego do tej liczby nie jest publicznie znany.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną