Przyjrzeliśmy się najważniejszym punktom wystąpienia premier Kopacz i przyznaliśmy w każdym przypadku oceny w trzech kategoriach: 1. na ile to nowa idea, 2. czy sensowna, 3. w jakim stopniu wykonalna. W każdej z tych kategorii ocena jest trzystopniowa, gdzie A jest najwyższą oceną, a C najniższą. Np. A w pierwszej kategorii oznacza, że pomysł jest naprawdę nowy, a C – że to odgrzewany kotlet itp. Spójrzmy zatem, co zaserwowała w swoim menu premier Kopacz.
1. Urlopy macierzyńskie dla studentów, osób na umowach cywilnoprawnych, rolników indywidualnych itd. CAA
Postulat nie nowy, ale dotychczas wśród rządzących niepopularny. Pomimo że już jedna trzecia pracujących jest związana z pracodawcą umową inną niż ta o pracę. Do tej pory było tak: kobieta prowadząca własną firmę, na przykład jednoosobową, przez kilka miesięcy ciąży opłaca maksymalne stawki ubezpieczenia po to, by przez kolejne trzy otrzymywać od państwa godziwe pieniądze, za które musi żyć przez rok albo dłużej – jeśli tyle czasu zabiera jej powrót na rynek pracy. Matkom bezrobotnym w chwili porodu ubezpieczenie zapewniał urząd pracy, ale środków na przeżycie już nie. Choć dla pracujących na umowy na zastępstwo, o dzieło – ciąża oznaczała zwykle bezrobocie. Rząd proponuje, że matki pracujące na umowy o dzieło, studentki i rolniczki miałyby prawo do nowego świadczenia rodzicielskiego – 1 tys. zł miesięcznie przez rok po urodzeniu dziecka, a w przypadku urodzenia bliźniaków, trojaczków i więcej dzieci odpowiednio dłużej. Nowe prawo działać zacznie w 2016 r. Zamiast „becikowego”.