Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Pigułka szczęścia

Grali jak zawsze, wygrali jak nigdy. Czy to już przełom?

Kuba Atys / Agencja Gazeta
Patrząc na ten mecz z polskiego punktu widzenia, trudno nie być zadowolonym. Spieszmy się cieszyć, bo mimo wszystko nie ma żadnej pewności, że polskie szczęście będzie miało swój ciąg dalszy.

Pokonaliśmy w końcu Niemców, mistrzów świata, rywala, który od zawsze wpędzał nas w kompleksy. Nie straciliśmy gola, broniąc się przez większość meczu w sposób dość zdyscyplinowany, co nie jest raczej polską futbolową normą. Ten mecz to był jak pigułka starej, polskiej szkoły futbolu, czyli gry z kontrataku. Tylko że przeważnie zmasowana obrona i sporadyczne akcje ofensywne, zawiązywane przy użyciu prostych środków, wyrażanych zwrotem „dzida do przodu”, to było trochę za mało, za ubogo, za prymitywnie. A tym razem wystarczyło.

Patrząc na mecz z niemieckiego punktu widzenia, trudno nie popaść w irytację – przez okrągłe 90 minut Polacy skonstruowali w ataku dwie sensowne akcje, przy pierwszym golu niemiecka defensywa popełniła lawinę błędów. A Niemcy? 22 strzały, z 15 dobrych sytuacji, kilka stuprocentowych. I nic. Do tego całą pierwszą połowę Polacy właściwie się bronili, atak nie istniał. Nie potrafili wyprowadzić piłki z własnej połowy. Co więcej – nie za bardzo grali w piłkę, tylko za nią biegali, próbując, bez większego skutku, przerwać akcje Niemców. Futbol nie jest logiczny.

Czy to zwycięstwo może być mitem założycielskim drużyny Adama Nawałki? Pewnie tak. Nie żeby od razu miała walczyć na mistrzowskich imprezach o medale. W końcu wyposzczony i żyjący od klęski do klęski kibic piłkarskiej reprezentacji ma skromniejsze życzenia – już sam awans na mistrzowski turniej to byłoby coś. Trudno oprzeć się wrażeniu, że zarówno reprezentacji, jak i całej polskiej piłce był potrzebny jakiś przełom. Że są indywidualne umiejętności, ale nie ma wiary w siebie, wzajemnego zaufania, również co do metod i decyzji selekcjonera Nawałki.

Teraz duch niepewności uleciał. Czy na długo? Pokażą kolejne mecze, już we wtorek mecz ze Szkocją. Spieszmy się cieszyć, bo mimo wszystko nie ma żadnej pewności, że polskie szczęście będzie miało swój ciąg dalszy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną