Ziele w Trybunale
Zakaz uprawy i posiadania marihuany nie jest sprzeczny z konstytucją
Sędziowie, co ważne, nie zajmowali się zasadnością samego karania za posiadanie nawet najmniejszej ilości „trawy”, i to na własny użytek.
Pamiętali pewnie, jakie kontrowersje – także wśród prawników – wywołał przed laty pomysł penalizacji samego posiadania narkotyków. Pomimo wielu ostrzeżeń o nieracjonalności, a i nieetyczności takiego rozwiązania (sam rozmawiałem wtedy na ten temat w „Tygodniku Powszechnym” z prof. Krzysztofem Krajewskim, kryminologiem z UJ i jednym z najlepszych w kraju specjalistów od zwalczania przestępczości narkotykowej), zwyciężyli zwolennicy sankcji – z więzieniem włącznie – dla palaczy, nawet tych okazjonalnych.
Dopiero z czasem – wobec wynikających z antynarkotykowych regulacji absurdów, czy wręcz patologii, w pracy policji i wymiaru sprawiedliwości (skądinąd możliwych do przewidzenia) – normy nieco złagodzono.
Teraz Trybunał oceniał jednak, na ile państwo może ograniczyć wolność obywateli i ich prawo do decydowania „o swoim życiu prywatnym i osobistym” – bo tego dotyczyła skarga kwestionująca zakaz posiadania marihuany.
Sędziowie stwierdzili, że nie są to wartości absolutne i ustawodawca może uznać za ważniejsze „bezpieczeństwo lub porządek publiczny” albo ochronę „zdrowia i moralności publicznej”, albo wreszcie wolności i prawa innych osób.
Stanowisko takie oznacza uznanie palenia marihuany przynajmniej za czynność nieobojętną społecznie. Nie przesądza jednak wcale, czy akurat środki karne są najlepszą bronią w walce z narkomanią – i paleniem „gandzi”.