W ciemne marcowe popołudnie 1981 r. zadzwonił mój telefon. „Mówi Oriana Fallaci” – usłyszałem w słuchawce. Sądziłem, że to jakiś żart, ale telefon okazał się autentyczny. „Jestem w Warszawie, przyjechałam zrobić wywiad z Wałęsą, chcę z tobą porozmawiać”. Nigdy nie zapytałem, skąd najsławniejsza dziennikarka na świecie miała mój numer telefonu, ale przecież Fallaci docierała do nie takich jak ja. Po pół godzinie siedziałem już u niej w hotelu.
Polityka
46.2014
(2984) z dnia 11.11.2014;
Felietony;
s. 102