Andrzeja Dudę znają głównie krakusi. Teraz będzie nową twarzą PiS. Za pół roku wystartuje na urząd prezydenta RP. Jest skazany na porażkę. Ale może się wylansować.
Pierwszy raz został nową twarzą PiS dwa lata temu po swoim wystąpieniu sejmowym, w którym domagał się powołania komisji śledczej ws. afery Amber Gold. Zdobył uznanie prawicy sposobem, w jaki punktował rząd Donalda Tuska. Stanowczym i nawiązującym do cenionego w PiS mitu szeryfa, zapowiadającego kres bezprawia. Przypominał w tym swojego niedawnego promotora Zbigniewa Ziobrę. Ale umiejętnie wszedł też w retorykę prezesa, oświadczając w charakterystyczny dla Jarosława Kaczyńskiego sposób, że „w każdym cywilizowanym kraju premier podałby się do dymisji”.
Polityka
47.2014
(2985) z dnia 18.11.2014;
Temat tygodnia;
s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Prezydent z Krakowa"