Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Powtórka wyborów? To raczej niemożliwe

Anna Dąbrowska / Polityka
Politycy prześcigają się w apelach o powtórzenie wyborów samorządowych w całym kraju. Ale unieważnienie wyborów w całym kraju i powtórne ogólnokrajowe głosowanie jest praktycznie niemożliwe.

Jako pierwszy zaczął się tego domagać koalicjant PiS Jarosław Gowin i Przemysław Wipler z Kongresu Nowej Prawicy. „Te wybory muszą być powtórzone, przynajmniej na szczeblu sejmików i powiatów. Mamy poważny kryzys państwa” – napisał na Twitterze Jarosław Gowin. Senator PO Aleksander Świeykowski powiedział w TV Republika: „Biorąc pod uwagę to, co się dzieje, opowiadałbym się za powtórzeniem wyborów”. Leszek Miller wydał nawet specjalne oświadczenie, w którym zażądał powtórzenia głosowania.

Nie głosować, ale raz jeszcze policzyć

Polskie prawo nie przewiduje unieważnienia i ponownego przeprowadzenia wyborów samorządowych w skali całego kraju. Głosowanie można powtórzyć wyłącznie po unieważnieniu przez sąd wyboru konkretnej osoby [red. wójta, burmistrza, prezydenta lub radnego] lub wybieranego organu [red. np. rady gminy, powiatu czy całego sejmiku] – mówi prof. dr hab. Andrzej Sokala, kierownik Centrum Studiów Wyborczych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Dodaje, że nawet gdyby okazało się, że włamanie hakerów na strony internetowe PKW miało wpływ na podane do publicznej wiadomości ostateczne wyniki, to i tak nie ma potrzeby powtórnego przeprowadzania głosowania. – W takiej sytuacji należałoby raz jeszcze wziąć do ręki karty wyborcze lub papierowe protokoły i przeliczyć głosy. Źle policzone głosy nie są wystarczającym powodem do powtarzania całego procesu wyborczego. Te oddane głosy na kartach wyborczych są ważne, tylko mogły zostać źle podliczone przez niesprawnie działający system informatyczny – mówi prof. Sokala.

Kiedy powtórzyć wybory

Droga do powtórnego głosowania jest dość długa i jasno opisana w Kodeksie wyborczym. Dr hab. Krzysztof Skotnicki z Uniwersytetu Łódzkiego wyjaśnia, że zgodnie z obowiązującym od 2011 r. Kodeksem wyborczym w pierwszej kolejności: wyborca, pełnomocnik komitetu wyborczego lub przewodniczący komisji wyborczej, którzy mają wątpliwości co do ważności wyborów, muszą złożyć protest wyborczy. Składają go do sądu okręgowego w ciągu dwóch tygodni od dnia wyborów, a sąd ma 30 dni na wydanie orzeczenia. Każdy, kto wnosi protest wyborczy, powinien sformułować zarzuty i wskazać dowody, na których je opiera.

Protest może dotyczyć podejrzeń o popełnienie przestępstwa fałszowania wyników wyborów lub naruszenia przepisów kodeksu wyborczego (np. niepunktualne otwarcie lokalu wyborczego, przerwanie pracy komisji wyborczej). Dr Skotnicki zwraca uwagę, że sąd będzie badał, czy te niezgodności czy przestępstwo fałszerstwa miały wpływ na wynik wyborów. Nie wystarczy więc wskazanie pojedynczego, choć nawet najbardziej bulwersującego incydentu, który zapewne podkopuje zaufanie do demokracji, ale ostatecznie nie ma wpływu na wynik wyborów. – Jeśli wyborca zobaczy, że kandydat na wójta, na którego zagłosował, w protokole komisji ma zero głosów, a wójt, który został wybrany dostał, kilkakrotnie więcej głosów, to ten jeden głos nie zaważył na wynikach całego głosowania. Sąd najpewniej sąd uznał, że nie ma podstaw do unieważnienia wyborów – mówi dr Skotnicki.

Dodaje, że gdyby okazało się, że w jakiejś komisji obwodowej w urnie znalazło się na przykład o dwadzieścia więcej kart, niż zostało wydanych, a jakiś radny w jednomandatowym okręgu zwyciężył kilkoma głosami, to można uznać, że ta nieprawidłowość miała wpływ na ostateczny wynik wyborów. – W takim przypadku sąd najpewniej zdecyduje o nieważności wyborów. Wtedy wojewoda ma siedem dni na zarządzenie ponownych wyborów – mówi dr Skotnicki. Ponowne wybory muszą być przeprowadzone w ciągu trzech miesięcy.

Niech się politycy douczą

Prawnicy zwracają też uwagę, że Kodeks wyborczy nie podaje żadnych wiążących terminów, w których PKW powinna podać zbiorcze wynik wyborów. – Te opóźnienia, z którymi mamy dziś do czynienia, mogą być frustrujące, ale nie mogą być powodem do unieważnienia wyborów – mówi prof. Andrzej Sokala.

Teoretycznie przeprowadzenie ponownych wyborów w całym kraju byłoby możliwe, gdyby wyborcy – w całym kraju właśnie – poskarżyli się na wynik wyborów i sądy uznałyby te skargi za uzasadnione i mające wpływ na wynik wyborów.

Polityków, którzy nawołują do unieważnienia wyborów w całym kraju, należy więc odesłać do Kodeksu wyborczego, który sami trzy lata temu przegłosowali w Sejmie.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną