Kraj

Codzienny stan wojenny

Manifestacja 13 grudnia – na ulice po władzę

Społeczeństwo, zdaniem radykalnej prawicy, musi sięgać po instrumentarium znane z krajów rządzonych przez despotów: marsze, opór, konspiracja. Społeczeństwo, zdaniem radykalnej prawicy, musi sięgać po instrumentarium znane z krajów rządzonych przez despotów: marsze, opór, konspiracja. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta
Paradoksalnie, pierwsze od lat przełamanie wyborczej hegemonii Platformy Obywatelskiej uzmysłowiło Jarosławowi Kaczyńskiemu, że może już nigdy do władzy nie wrócić. Przynajmniej w normalnych warunkach. Dlatego nie może być normalnie.
Rok temu w paradzie grudniowej uczestniczyła Solidarność, teraz jak wspomniano, przynajmniej na razie przewodniczący Duda mobilizacji nie ogłosił.Luka Łukasiak/Forum Rok temu w paradzie grudniowej uczestniczyła Solidarność, teraz jak wspomniano, przynajmniej na razie przewodniczący Duda mobilizacji nie ogłosił.

PiS po lokalnych wyborach ma przedsmak tego, co może się zdarzyć za rok w wyborach parlamentarnych. Niby teraz wygrało, poszerzyło, zbliżyło się. Ale w ogóle nie powiększyło swojego udziału w realnej władzy, potwierdzając znaną już prawdę, że nie przystaje do nikogo i nie może liczyć na żadną koalicję („kto PiS dotyka, ten znika”).

Coraz więcej wskazuje na to, że bez radykalnego przełomu, nadzwyczajnych, gwałtownych zdarzeń, PiS władzy na drodze wyborów może nie zdobyć, nawet jeśli taśmę mety przerwie jako pierwsze. Bo „anty-PiS” zawsze będzie silniejszy. W Platformie słychać, że chociaż Ewa Kopacz może słabiej mobilizuje elektorat, to lepiej od Donalda Tuska nadaje się na czas, kiedy PO na procenty przegra parlamentarne wybory, ale mimo to będzie w stanie utworzyć większościowe rządy z PSL. Tusk, według tej wersji, mógłby to potraktować ambicjonalnie i nie wziąć premierostwa z drugiej pozycji, co spowodowałoby zamieszanie, ale praktyczna Kopacz, która „ma sprawy do załatwienia”, weźmie. I jest to jeszcze jeden zysk ze zmiany przywództwa w partii rządzącej.

Jeśli nawet Jarosław Kaczyński potrafił zręcznie wessać Ziobrę i Gowina, po czym obwieścić powstanie prawicowej koalicji, to i tak nie był w stanie przeskoczyć pułapu 30 proc. Wyraźnie gdzieś tu leży granica wpływów PiS w społeczeństwie, takiego sposobu myślenia, politycznej mentalności. PiS ma stale pokerowego małego fulla i czeka, aż wszyscy będą mieć słabszą kartę, tyle że karty przeciwników się sumują. Dlatego trzeba potrząsnąć samym stolikiem.

„Wybory zostały sfałszowane” – powiedział prezes PiS w Radiu Maryja.

Polityka 50.2014 (2988) z dnia 09.12.2014; Temat tygodnia; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Codzienny stan wojenny"
Reklama