Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Konferencja prokuratury ws. katastrofy smoleńskiej: Bez sensacji

Piątkowa konferencja Naczelnej Prokuratury Wojskowej, podsumowującą kolejny, lecz nie ostatni etap śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Piątkowa konferencja Naczelnej Prokuratury Wojskowej, podsumowującą kolejny, lecz nie ostatni etap śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Jedyną bodaj nowością jest ustalenie, że do tego rodzaju lotu uprawniony był tylko technik pokładowy. Pozostali członkowie załogi – z pierwszym pilotem włącznie – nie powinni znaleźć się na pokładzie.

Okazuje się, że zespół dwudziestu biegłych po pięciu latach pracy (sic!) przedstawił wersję wydarzeń praktycznie pokrywającą się z wnioskami rządowej komisji Jerzego Millera. Za podstawową przyczynę wypadku uznano błędy popełnione podczas lotu przez załogę oraz liczne – różnego jednak kalibru – naruszenia związanych z nim procedur.

Trudno zresztą było spodziewać się czegoś innego. Podobnie jak trudno było się spodziewać, by opinie biegłych czy stanowisko prokuratury przekonały zwolenników teorii zamachu. Nawet gdyby potwierdziły taką hipotezę, to Antoni Macierewicz oraz mu podobni i tak uznaliby to za niewystarczające lub podejrzane.

Tak czy tak jedyną bodaj nowością jest ustalenie, że do tego rodzaju lotu uprawniony był tylko technik pokładowy, podczas gdy pozostali członkowie załogi – z pierwszym pilotem włącznie – nie powinni znaleźć się na pokładzie. Lecz i ona niezbyt zaskakuje – jest przecież także kolejnym przykładem specyficznej mentalności, serwilizmu, układów czy po prostu, jak się to określa w wojskowym slangu, „paniki”, wciąż widać silnych w armii.

Trudno z kolei spodziewać się czegoś w związku z decyzją przedstawienia zarzutów dwóm kontrolerom lotu z lotniska w Smoleńsku. Skończy się najwyżej na prawnodyplomatycznych przepychankach. Zresztą Rosjanie godząc się, by polski samolot pomimo kiepskiej pogody podchodził do lądowania, ulegli w istocie tej samej chorobie, na którą cierpieli polscy piloci, próbujący w takich warunkach wylądować.

Ale na atmosferę wytwarzaną przez polityków, dowódców czy tzw. wymogi dyplomacji trudno znaleźć dowody. O paragrafach nie wspominając.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną