Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Skok przez stułę

Jeśli tak dalej pójdzie, jak teraz idzie, to zawiśnie nad nami nowe godło Polski – Kogut Biały na tle nerwowym.

Senator Stanisław Kogut (PiS) skromnie by temu zaprzeczył, bo wystarczy mu, że będzie siedział. W Senacie oczywiście, gdzie razem z biskupami zmieni ustawę o in vitro. Tych biskupów to poseł Krzysztof Szczerski (PiS) wymyślił już 10 lat temu. Chciał, by w izbie wyższej „osoby zaufania publicznego” reprezentowali przedstawiciele episkopatu. A ja na ich miejscu szedłbym do końca. Jaka tam reprezentacja. Posadzić 99 biskupów i jednego Koguta, bo mamy przecież rozdział Kościoła od państwa gwarantowany konstytucją. I ten rozdział będzie trwał, nawet kiedy po październikowych wyborach Jarosław Kaczyński ogłosi nową konstytucję. Episkopat zacznie wreszcie samodzielnie rządzić, a urzędujący prezydent, tam gdzie mu się pokaże – postawi swoją parafkę.

Na generalnego konsultanta we wszystkich dziedzinach medycyny zostanie z pewnością mianowany abp Henryk Hoser. Jest przecież absolwentem Wydziału Lekarskiego AM w Warszawie. Jego niewiedza zespawana z dogmatami gwarantuje mu absolutną pewność siebie. Już dziś ustawy uchwalane przez Sejm nazywa bublami prawnymi kompromitującymi państwo, choć sam nie odróżnia transwestyty od transseksualisty. Komentując ustawę o uzgodnieniu płci, dowodzi: „Człowiek, który jest mężczyzną, ale przyszło mu do głowy, że jest kobietą, nie zmienia swoich cech biologicznych, tylko się przebiera za kobietę, kupuje perukę i gra kobietę jak aktor”. Gdyby arcybiskup był geografem, nie odróżniałby pewnie Transylwanii od Pensylwanii. Jest jednak lekarzem i być może – po udanych wizytach ojca Bashobory na Stadionie Narodowym – otworzy tanie punkty cudownych uzdrowień na wiejskich orlikach. Ugandyjski biskup ogłasza przecież, że po jego seansach dziesiątki kobiet zostało obdarzonych możliwością poczęcia dziecka, a osoby, które nagle przestał boleć żołądek, trudno nawet policzyć.

Rozdział Kościoła od państwa w nowej, odbudowującej się ze zgliszcz Polsce będzie subtelnie zaznaczany także w życiu codziennym. We wszystkich środkach komunikacji wydzieli się osobne – wygodne oczywiście – miejsca „Tylko dla ateistów”. W pociągach będą to przedziały zamykane na klucz. Ateista, który w czasie podróży nawróci się na katolicyzm, dostanie od konduktora buteleczkę z wodą święconą i będzie mógł przejść do wierzącego wagonu.

Domy osób niewierzących rozpozna się łatwo po dachach oznaczonych dużymi żółtymi literami „NW”. Listonosze, którzy podpiszą klauzulę sumienia, będą mogli wrzucić korespondencję przez ogrodzenie, nie wchodząc na teren posesji. Autobusy – z których dziś wyłania się Beata Szydło, rozdając radość i nadzieję budzącym się do wolności Polakom – zostaną przekazane diecezjom. Opatrzone napisem „Niebo dla każdego” i wyposażone w konfesjonały, skieruje się na drogi w całym kraju. Spowiedź będzie bezpłatna przez 24 godziny na dobę, jedynie przy wyjściu z autobusu zainstaluje się cichą tacę. Powszechnie ceniona firma Marka Falenty zapewni wysokiej jakości pamiątkowe nagrania każdej spowiedzi. Nacjonalizacja obcych banków pozwoli przyszłemu rządowi przekazać znaczne środki na przykościelne instytucje pomocy finansowej „Skok przez stułę”. Dzięki temu wzrośnie PKB i na PKP też coś kapnie.

Czy jest przed tym wszystkim jakiś ratunek? Nie. Przed nowoczesną Polską nie ma ratunku. Dlatego mam taki śmiały projekt, by do wrześniowego referendum dołożyć pytanie, czy zostawić choć jedno województwo bez podnoszenia ze zgliszcz.

Polityka 31.2015 (3020) z dnia 28.07.2015; Felietony; s. 97
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną