Ani wiek – 65 lat, ani rodzaj planowanego zabiegu nie dawały podstaw, żeby się takiego przebiegu wydarzeń spodziewać. Już miał wychodzić z luksusowej kliniki, na drugi dzień, czyli w ubiegłą środę, powinien być w Warszawie. Umówionych na ten dzień spotkań nie odwoływał.
Dla prawicowego portalu wPolityce.pl, tradycyjnie wietrzącego spiski, znamienne było to, że wszystko zdarzyło się w Wiedniu. Wiedeń od dziesięcioleci jest miastem, gdzie przecinają się interesy i wpływy wielu służb wywiadowczych. A Jan Kulczyk był istotnym graczem działającym w sektorach, którymi służby wszystkich krajów interesują się szczególnie: energetycznym, paliwowym i chemicznym…
Faktycznie Jan Kulczyk w Wiedniu bywał często. Tam zarejestrował Privatstiftung Kulczyk International, fundację, która zarządzała prywatnym majątkiem rodziny. Biznesmen wcześnie wyprowadził się z podatkami poza kraj, na stałe mieszkał w Szwajcarii. W Wiedniu miała też miejsce kolacja, o której szczegóły wypytywali posłowie w 2004 r. podczas obrad słynnej komisji śledczej do spraw Orlenu. Szczególnie aktywni byli wtedy Roman Giertych i Antoni Macierewicz. To „kolacja wiedeńska” przerwała pasmo wcześniejszych sukcesów biznesmena. Posłowie bardzo się starali doszukać zdrady stanu.
Na tamtej kolacji Doktor Jan (zrobił doktorat z prawa międzynarodowego) spotkał się ze słynnym rosyjskim szpiegiem Ałganowem. Rozmawiali o prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej, dzisiaj Lotos, czym bardzo zainteresowany był rosyjski Łukoil. Operacja sprzedaży Lotosu (za pośrednictwem Orlenu, w którym Kulczyk miał udziały) – nawet jeśli rzeczywiście była planowana – nie powiodła się.