W dwa pokolenia liczba Polaków skurczy się o pięć milionów. To niekorzystna tendencja. Ale z zupełnie innych powodów niż te, którymi straszą prawicowi politycy. Poza tym państwo musi się zacząć dostosowywać do zmiany demograficznych trendów, a nie tylko nieustanie reagować na nie z paniką.
Patrząc z dystansu na kwestię demografii, trudno zrozumieć emocje, że jest za mało Polaków. Jeśli już teraz mamy do czynienia z milionową emigracją zarobkową czy dwucyfrowym bezrobociem i wielką skalą umów śmieciowych w kraju, to ile osób wyjeżdżałoby czy pozostawało bez pracy, gdyby zrealizować ambitne plany prorodzinne? Samo proste zwiększanie dzietności nie rozwiązuje automatycznie żadnych problemów. Przeciwnie, przyczynia się choćby do powielania dzisiejszego i tak nieefektywnego modelu emerytalnego, który powoduje, że dzieci potrzebuje głównie ZUS, bo się zawali.
Polityka
35.2015
(3024) z dnia 25.08.2015;
Społeczeństwo;
s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "210 na setkę"