Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Przekręt na ślepca

Dubieniecki w areszcie warunkowym na trzy miesiące

Newspix.pl
Marcin Dubieniecki, dzisiaj znany jako adwokat, kiedyś wschodząca gwiazda prawicowej partii politycznej, usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą.

Decyzją sądu Marcin Dubieniecki trafił do aresztu na trzy miesiące – z zastrzeżeniem, że może zostać zwolniony po wpłaceniu poręczenia w wysokości 600 tys. złotych w terminie nieprzekraczającym trzech tygodni od daty postanowienia. Prokuratura złożyła w tej sprawie zażalenie, sugerując, że decyzja ta może wprowadzać opinię publiczną w błąd i sugerować niewinność. Sąd ten wniosek uwzględnił, Dubieniecki nie może zatem opuścić aresztu.

Do aresztu – bez możliwości wyjścia za kaucją – trafili poza tym współpracownicy Marcina Dubienieckiego (Grzegorz D., Wiktor D., Katarzyna M. oraz Beata W.), im jednak prawo do wcześniejszego zwolnienia nie przysługuje.

Było jasne, że jeżeli prokuratura wymieni Dubienieckiego, zięcia nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w gronie podejrzanych o wyłudzenie 13 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, media rzucą się na temat, bo to łakomy kąsek. Tymczasem warto skupić uwagę nie na mężu Marty Kaczyńskiej (są w trakcie rozwodu), ale na mechanizmie przestępstwa, wysysanie pieniędzy z PFRON ma bowiem już wieloletnią tradycję. Mówi się, że okazja czyni złodzieja. Otóż łatwość uzyskiwania dofinansowania z państwowego funduszu stwarza nieustanne okazje.

W PFRON szwankuje system kontroli wydatkowanych środków. W tym przypadku pieniądze miały być wynagrodzeniem za pracę osób niewidomych. PFRON sprawdził, że niewidomi są autentyczni, ale nie potrafił (może nie chciał albo nie mógł) zweryfikować, czy rzeczywiście wykonują jakąkolwiek pracę.

Fundusz, można rzec, sam był w tej sprawie ślepy i głuchy. Prokuratura Apelacyjna w Krakowie uważa, że praca nie była wykonywana. 248 niewidomych pobierało wynagrodzenie za nic i dzieliło się pieniędzmi z organizatorami procederu, w tym z Marcinem Dubienieckim, jego krewnym z Krakowa, nową partnerką życiową i dwojgiem innych osób. Z tej piątki trzy osoby mają dodatkowy zarzut prania brudnych pieniędzy. Po prostu: aby uzasadnić posiadanie forsy, której legalnego pochodzenia nie można było dowieść, przepuszczano wyłudzone kwoty przez firmy i konta w rajach finansowych.

13 mln zł to suma pobudzająca wyobraźnię, ale to zaledwie promil środków corocznie wypływających z budżetu i za pośrednictwem PFRON trafiających do osób niepełnosprawnych. Roczne dofinansowanie inwalidów to 3,5 mld zł, a ok. 200 mln zł z tej sumy stanowią dotacje nieprawidłowe, w tym wyłudzone. Grup przestępczych specjalizujących się w pozyskiwaniu nienależnych pieniędzy z PFRON jest wiele.

Nie wiemy, czy Marcin Dubieniecki, którego adwokat oświadczył, że jego klient życzy sobie, aby media używały pełnego brzmienia imienia i nazwiska, popełnił zarzucane mu czyny. On sam przed prokuratorem do winy się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień. Wiemy natomiast, że działalności tego człowieka od lat towarzyszyła aura niedopowiedzeń i różnego rodzaju podejrzeń (m.in. sprawa ułaskawienia jego znajomego).

Łatwo dzisiaj wskazując na bliskie związki Dubienieckiego z PiS, rzucać cień na tę partię. Nie ma takiej potrzeby. PiS sam potrafi stworzyć sobie strefę nadzwyczaj głębokiego cienia, nie potrzebuje do tego zięcia byłego prezydenta. Dubienieckiego z tą partią połączył raczej przypadek niż ideologia. Gdyby nie małżeństwo pewnie swe ambicje polityczne (takowe miał, chciał przecież kandydować do parlamentu z pierwszego miejsca na liście PiS) realizowałby w SLD, czyli w partii, w której ważnym lokalnym działaczem był jego ojciec. Być może przylgnąłby do PO albo PSL. W orbicie każdej partii politycznej krążą podobne postaci.

Opowieść o szajce, które wyłudziła 13 mln zł z PFRON, to ostatnie ustalenia krakowskiej prokuratury. Wydaje się, że już pora, aby zmienić zasady kontroli środków przekazywanych do PFRON i stamtąd wędrujących dalej. W przeciwnym razie krakowskie śledztwo niczego nie zmieni. Sąd orzeknie, kto jest winny i w jakim stopniu, ale szybko pojawią się następcy. Może mniej nośni medialnie, bo bez nazwisk z pierwszych stron gazet, ale równie bezwzględni i chciwi. Do tego stopnia, że bez skrupułów zorganizują kolejny przekręt na ślepca.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną