Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Pełna władza, pełna odpowiedzialność. Jaka będzie Polska pod rządami PiS?

PiS dostał w wyborach pełnię władzy. I co teraz zrobi PiS dostał w wyborach pełnię władzy. I co teraz zrobi Sławek Skrobala / Forum
Mówiliśmy, że tak to będzie: „drodzy wyborcy, dostaniecie pakiet, którego nie kupiliście” – przypomniał Jerzy Baczyński w Poranku Radia TOK FM, odnosząc się do zapowiedzi zmian po tym, jak PiS przejmie władzę.
Janina ParadowskaTadeusz Późniak/Polityka Janina Paradowska

O tym, jaka wizja zmian wyłania się z pierwszych dni po wygranych przez PiS wyborach, rozmawiali goście Janiny Paradowskiej w porannej audycji TOK FM: Jerzy Baczyński, prof. Przemysław Czapiński i Paweł Wroński. – Wyłania się realny zapał reformatorski. Podejrzewam, że nie będą oni w stanie nawet w ciągu czterech lat zrealizować wszystkiego, co zapowiadali, ale pewnie sporą część zrealizują. Pójdą po rozum do głowy i zrobią to, czego nie zrobiła Platforma, czyli większość reform wprowadzą w pierwszej połowie kadencji – przewidywał prof. Czapiński.

O ile podniosą podatki? – dociekała Paradowska. – Muszą podnieść podatki, nie znajdą pieniędzy w uszczelnieniu systemu podatkowego i lepszej ściągalności podatków – nie pozostawiał wątpliwości prof. Czapiński. – Pytam, bo chciałabym wiedzieć, ile za to zapłacę – dopytywała publicystka POLITYKI. – Zależy, jakie ma pani dochody. Jeśli duże, to zapłaci pani dużo – odpowiadał prof. Czapiński.

Jakie reformy

Zdaniem Jerzego Baczyńskiego, redaktora naczelnego POLITYKI, trzeba zdefiniować pojęcie reform, a z zapowiedzi zwycięskiej ekipy wynika, że będą to nie reformy, a zmiany. – Reformy to miały być zmiany poprawiające funkcjonowanie pewnych obszarów czy dziedzin. Większość tych zapowiedzi raczej wróży chaos i jest często prostą negacją tego, co było zrobione przez poprzedników, niż reformą stojącą na pewnych fundamentach – uważa Baczyński.

Redaktor naczelny POLITYKI przywołał przykład gimnazjów. PiS zapowiada likwidację tych szkół i powrót do systemu 8 klas w szkołach podstawowych i 4-letnich liceów. Baczyński przypomniał, że POLITYKA nie była nigdy wielkim entuzjastą reformy ministra Handkego wprowadzającej gimnazja, ale dziś ten typ szkół osadził się w rzeczywistości, a z badań wynika, że przynoszą całkiem niezłe rezultaty edukacyjne: – Zawracanie wody kijem i zmiana tego systemu wydaje się dziś przedrzeźnianiem – mówił Baczyński.

Pełna władza, pełna odpowiedzialność

Redaktor naczelny POLITYKI przyznał również, że choć przed wyborami nie był entuzjastą samodzielnych rządów partii, co do której kompetencji i intencji ma duże wątpliwości, dziś uważa, że „nie ma tego złego, co by przynajmniej na średnie nie wyszło”. – Po raz pierwszy jedna partia musi wziąć całą odpowiedzialność i nie ma żadnego pretekstu, żeby to na kogokolwiek zwalić. To sprawdzian w wersji najbrutalniejszej. Dostali pełnię władzy, łącznie z prezydentem i parlamentem, a teraz możliwe są dwa warianty: albo się „upaństwowi”, ucywilizuje, zacznie działać w sposób bardziej odpowiedzialny. Byłoby to dobre ze względu na funkcjonowanie całego systemu politycznego. Albo się skompromituje, wywoła zamęt – dodał Baczyński.

Redaktor naczelny tłumaczył swoją „radość” z powodu braku koalicjanta w rządzie PiS: – Nie mają możliwości wykonania manewru, jaki robiły wszystkie poprzednie nowe rządy, które o każdym swoim postulacie wyborczym mogły mówić, że „tak wyszło, że musimy uzgodnić to z koalicjantem”. Teraz zostali ze swoimi obietnicami jeden do jednego – mówił Baczyński.

Prof. Czapiński polemizował z Baczyńskim w kwestii tego, że PiS nie będzie miał na kogo zrzucić odpowiedzialności: – A otoczenie zewnętrzne, a politycy Unii, a szereg zagrożeń, bardziej czy mniej realnych? Będzie na kogo zwalić, jak im się coś nie uda – przekonywał prof. Czapiński.

Magia pomysłu „500 złotych na dziecko”

Dla Pawła Wrońskiego obietnice wyborcze PiS to rozdawnictwo pieniędzy, dzięki którym partii udało się wygrać wybory. Tu Wroński zauważa pewną „wahliwość”: – Że nie od pierwszego stycznia, może później, że będzie zależało od uszczelnienia systemu podatkowego, że to 500 złotych na dziecko może nie na pierwsze, ale na drugie, może tylko dla najuboższych. Zaczynają się ruchy pozorne.

Wroński przypomniał, że zaraz będzie audyt państwa, po którym okaże się, że finanse państwa są w takim stanie, że pewnych rzeczy nie da się wykonać. – Po czym politycy ogłoszą, że spełnią obietnice, ale może nie teraz. Publicysta odniósł się też do zapowiadanej reformy szkolnictwa: – Część nauczycieli zostanie zwolniona, ale inna część zweryfikowana – uważa Wroński.

Janina Paradowska zwracała uwagę, że przy wprowadzeniu pomysłu PiS „500 złotych na dziecko” trzeba będzie powołać cały aparat kontroli, ponieważ zakłada się, że pieniądze będą prawidłowo wydawane: – Rodziny będą zbierać paragony i rachunki, a armia kontrolerów z opieki społecznej będzie chodzić po domach i sprawdzać, jak są wydawane te pieniądze? – zastanawiała się Paradowska.

Do pomysłu „500 złotych na dziecko” i jego wpływu na wynik wyborów odniósł się Jerzy Baczyński. – To pomysł genialny w swojej prostocie przekazu, jednocześnie niezmiernie cyniczny. Takiej propozycji nikt i nic nie było w stanie przebić. Wyobrażam sobie, że dla wielu milionów ludzi propozycja otrzymania 1000 lub 1500 zł jest czymś kuszącym, że głosowaliby na kogokolwiek. To mogło przyjść do głowy tylko komuś, kto ma nonszalancki stosunek do pieniędzy, dla kogo to kwestia wtórna wobec przejęcia władzy i zbudowania państwa według swoich wyobrażeń. Te 500 zł było niesłychanie mocnym wehikułem.

Zdaniem Wrońskiego Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która za symbol uczyniła walkę z korupcją, a w przypadku postulatu „500 złotych za dziecko” mamy do czynienia z najgorszym przypadkiem politycznej korupcji: – Narodowi została zaproponowana łapówka z dodatkiem z jego własnych pieniędzy – uważa Wroński. – Z pieniędzy tych dzieci. To pójdzie w dług publiczny – uzupełnił Baczyński.

Tego nie kontraktowaliśmy

Redaktor naczelny POLITYKI przyznał, że jest bardzo ciekaw reakcji społecznej, jak będzie okazywało się coraz bardziej, że ci, którzy poparli PiS ze względu na te 500 złotych na dziecko, obniżenie wieku emerytalnego, „dostają pakiet, którego nie kontraktowali”. – Nagle okaże się, że idzie atak na ich interesy, poczynając od nauczycieli. Za chwilę ten problem zacznie również dotyczyć służby zdrowia. Dowiadujemy się właśnie, że pieniądze publiczne będą szły wyłącznie na publiczną służbę zdrowia. Co zatem z prywatną służbą zdrowia, która miała kontrakty z NFZ? Ma zbankrutować? Co z pacjentami? Czy dramatycznie wydłużą się kolejki? Pisaliśmy, mówiliśmy, że tak to będzie: „drodzy wyborcy, dostaniecie pakiet, którego nie kupiliście”, teraz ten papier się rozwija i widać, co tam jeszcze jest – mówił Baczyński.

Cała dyskusja w Poranku Radia TOK FM »

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną