Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Debiutanci

Kim są ludzie Nowoczesnej

Nowoczesna ma najwyższy odsetek kobiet spośród wszystkich klubów – 43 proc. Nowoczesna ma najwyższy odsetek kobiet spośród wszystkich klubów – 43 proc. Stanisław Kowalczuk / EAST NEWS
W ostatnim sondażu Nowoczesna wyprzedziła Platformę Obywatelską. Według Millward Brown na partię Ryszarda Petru chce głosować 20 proc. badanych, a na PO 19 proc.
Jedynym znanym politykiem Nowoczesnej jest Petru, który rozpoznawalność budował jako ekonomista.Adam Chełstowski/Forum Jedynym znanym politykiem Nowoczesnej jest Petru, który rozpoznawalność budował jako ekonomista.

Pierwsze posiedzenie Sejmu, debata nad exposé Beaty Szydło. Platforma jako jedyna nie wystawia swojego szefa, przemawia szef klubu Sławomir Neumann. Korzysta z tego Ryszard Petru, lider Nowoczesnej, obficie cytowany przez portale. Szef Nowoczesnej na mównicy czuł się swobodnie, punktował obietnice Szydło, uciszał buczących posłów PiS i trochę przyćmił występ byłego wiceministra zdrowia. Następnego dnia u Moniki Olejnik w Radiu Zet mówił o blitzkriegu, jaki urządził PiS Trybunałowi Konstytucyjnemu i służbom. Petru wyraźnie chciał zabrzmieć jak lider opozycji, choć jego partia w Sejmie to zaledwie 28 posłów, prawie pięć razy mniej niż ma PO.

Bezkrólewie w Platformie sprawia jednak, że część jej zwolenników z nadzieją patrzy na Nowoczesną – listopadowe sondaże wskazują, że trwa przepływ wyborców z PO do partii Petru. A już w głosowaniu 25 października blisko trzy czwarte elektoratu Petru stanowili dawni zwolennicy Platformy, podczas gdy nowi wyborcy niecałe 10 proc. (badanie exit poll firmy IPSOS).

Partia bankowców

Kapitał założycielski Petru to 7,6 proc. głosów i 1,16 mln wyborców. Nowoczesna miała wyższe niż przeciętne poparcie – podobnie jak niegdyś PO – wśród „młodych, wykształconych, z wielkich ośrodków”: wprowadziła za to po dwóch posłów z Poznania (14,49 proc. głosów) i Wrocławia (10,65 proc.) oraz trzech z Warszawy (13,39 proc.). Najlepszy wynik spośród kandydatów partii osiągnął Petru, który zdobył w Warszawie 129 tys. głosów – to trzeci najlepszy wynik w stolicy i jednocześnie w kraju po Ewie Kopacz (231 tys.) i Jarosławie Kaczyńskim (202 tys.). Drugi wynik wśród Nowoczesnych miała Joanna Schmidt, która nieoczekiwanie osiągnęła najlepszy rezultat pośród kandydatów wszystkich partii w Poznaniu – 35 tys. głosów.

Nowoczesna jest jednym z najmłodszych klubów. Średnia wieku jej posłów wynosi 43 lata, są więc o osiem lat młodsi od posłów Platformy. Aż 13 posłów nie przekroczyło 40. roku życia. Partia ma też najwyższy odsetek kobiet spośród wszystkich klubów – 43 proc., a Petru oddał posłankom fotel wicemarszałka Sejmu (Barbara Dolniak) i trzy miejsca w prezydium klubu (sam został jego szefem).

Krytycy zarzucają Nowoczesnej, że jest partią bankowców, ekonomistów i biznesmenów. Ten obraz zawdzięcza głównie temu, że jedynym znanym politykiem Nowoczesnej (wg październikowego CBOS zna go 53 proc. Polaków) jest Petru, który rozpoznawalność budował jako ekonomista, a w CV ma związki m.in. z Bankiem BPH oraz PKO BP. Wizerunek partii reprezentującej biznes tworzyła też kampania skupiona na prezentacji liberalnego programu. Klub Nowoczesnej jest jednak zróżnicowany. Są w nim przedsiębiorcy, menedżerowie, prawnicy, w tym jedna sędzia. Dwoje parlamentarzystów Nowoczesnej pracowało w Kancelarii Prezydenta Komorowskiego, jedna posłanka ma doświadczenie w pracy w bankach i SKOK. W klubie są jeszcze wykładowca akademicki, wydawca programów medialnych, lekarz, dentysta, informatyk i dyrektor teatru.

Z ankiety dla centrum analiz POLITYKA INSIGHT wynika, że 11 posłów Nowoczesnej chciałoby się zajmować gospodarką, cztery posłanki – polityką społeczną, pięcioro posłów czuje się ekspertami w kwestiach prawnych, a troje w sprawach związanych z kulturą.

Wśród posłów Nowoczesnej próżno szukać znanych postaci. Na pierwszy plan wysuwają się na razie posłowie funkcyjni – Dolniak, rzeczniczka partii Kamila Gasiuk-Pihowicz oraz szefowie dwóch komisji, które przypadły partii. Doktor ekonomii Paweł Pudłowski pokieruje komisją cyfryzacji, a przedsiębiorca Jerzy Meysztowicz – gospodarki i rozwoju. Kilka osób zdobyło rozpoznawalność lokalną – Witold Zembaczyński był opolskim radnym i jest synem byłego wojewody opolskiego (1990–98) i prezydenta Opola (2002–14) z Platformy. Truskolaski jest synem prezydenta Białegostoku (od 2006 r.), którego popierała PO.

Rodzinne związki z Platformą miała też Dolniak, której mąż Grzegorz był wiceszefem klubu PO i w 2010 r. zginął w katastrofie smoleńskiej. Starsi krakowianie mogą też pamiętać Meysztowicza, który na przełomie wieku był zastępcą wojewody. Przez kilka lat też był członkiem Platformy, podobnie jak Mirosław Pampuch, poseł z Olsztyna.

Nowoczesna bywa oskarżana o przyjmowanie „spadów” z PO, ale w Sejmie jest tylko kilkoro polityków, którzy byli związani z tą partią – Michał Stasiński walczył w 2006 r. o mandat bydgoskiego radnego, Katarzyna Lubnauer – o mandat łódzkiej radnej w 2010 r. Z PO był też związany poseł ze Szczecina Piotr Misiło.

W swych regionach znane są też dwie działaczki związane z ruchami miejskimi, które w 2014 r. walczyły o prezydenturę – w Toruniu Joanna Scheuring-Wielgus zdobyła 17,3 proc. głosów, w Gdańsku Ewa Lieder – 12,3 proc. Scheuring-Wielgus razem z Petru i Joanną Schmidt to jedyni posłowie, którzy zabierali głos na majowej konwencji założycielskiej partii na Torwarze. Dotychczasowa toruńska radna mówi POLITYCE, że działalność w ruchach miejskich zmotywowała ją do startu do Sejmu: – Zetknęłam się na poziomie samorządowym ze ścianą. Wielu rzeczy nie da się zrealizować bez wsparcia parlamentarnego. Podobnie swój start tłumaczy Lieder: – Na poziomie lokalnym mało możemy.

Znanym w regionie posłem jest też Krzysztof Mieszkowski, od 2006 r. dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu. W ciągu jego rządów kilkukrotnie próbowano go odwołać, głównie za przekraczanie budżetu teatru.

W kampanii rozpoznawalność zdobywała rzeczniczka partii Gasiuk-Pihowicz. – Zajmowałam się opieką zdrowotną w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, walczyłam z Ministerstwem Zdrowia o prawa pacjenta. Widziałam, że wiele rzeczy można zrobić lepiej za te same pieniądze, i uznałam, że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce – mówi POLITYCE.

Schmidt, działaczka organizacji biznesowych, opowiada, że zdecydowała się wejść do polityki w maju, przed konwencją na Torwarze: – Przełomem była kampania prezydencka. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Na początku maja spotkałam się z Ryszardem Petru i stwierdziłam, że to jest to.

Wiedza i doświadczenie

Czy gdyby nie było Nowoczesnej, posłowie zaangażowaliby się w politykę? Scheuring-Wielgus tłumaczy, że działacze Porozumienia Ruchów Miejskich zaangażowali się w różne partie – Nowoczesną, Zjednoczoną Lewicę czy Razem. Ona wraz z Lieder wybrały Petru.

Nowoczesną buduję od początku. Miałam gwarancję, że będzie promowała politykę miejską. Jako jedyna wprowadziła też do programu kulturę – mówi Scheuring-Wielgus. Lieder mówi wprost: – Gdyby nie Nowoczesna, nie weszłabym do polityki.

Także Gasiuk-Pihowicz wyklucza zaangażowanie w inne ugrupowania: – Na Platformę nie ma co liczyć, kilka razy na nią głosowałam. Jednak PO skupiła się na jałowych sporach z PiS. Z kolei pomysły i retoryka PiS nigdy mi nie pasowały. Nowoczesna to partia merytoryczna. Jej członkowie mają wiedzę i doświadczenie, ale też kontakt z rzeczywistością i ambicje reformowania Polski.

Podobnie mówi Misiło, który dotychczas zasłynął głównie tym, że jako pracownik urzędu gminy w Policach sądził się z dziennikarzem, który oskarżył go o nepotyzm i brak kwalifikacji. – Gdyby nie Nowoczesna, nadal byłbym menedżerem. Ta partia daje świeżość, profesjonalizm, ma menedżerskie i prospołeczne spojrzenie na politykę. Poseł twierdzi też, że do polityki popchnęła go „bylejakość Platformy”.

Co chcą osiągnąć posłowie Nowoczesnej? Scheuring-Wielgus liczy na zmiany w życiu publicznym: – Będę zadowolona z tej kadencji, jeśli Nowoczesnej uda się odczarować znaczenie słowa polityka, by przeciętnemu człowiekowi kojarzyła się z autorytetem. Chciałabym też, by w Sejmie nie było buczenia jak w dżungli i by politycy odpowiadali sobie na pytania. Rozmowa jest narzędziem. Podobne cele wyznacza sobie Lieder: – Chciałabym pracować nad jakością demokracji, ale będzie trudno przekonać do tego PiS. Gasiuk-Pihowicz i Schmidt chcą, by Nowoczesna była konstruktywną opozycją. – Nowoczesna będzie głównym recenzentem rządu – mówi Gasiuk-Pihowicz. Schmidt: – Za cztery lata chcemy mieć 150 posłów.

Krytycy Nowoczesnej kpią, że to nowa wersja Platformy – szalupa, na którą ma przenieść sympatię i pieniądze establishment; Petru byłby nowym Tuskiem. Porównanie jak porównanie, ale warto zauważyć, że Nowoczesna debiutuje w zupełnie innej sytuacji. PO startowała w kadencji 2001–05, gdy AWS i UW nie przekroczyły progu wyborczego; Nowoczesna jest wciąż słabsza od ugrupowania, którym się żywi. PO wprowadziła w debiucie 65 posłów, z których wielu było już wtedy zawodowymi politykami z dużym dorobkiem – był wśród nich eksmarszałek Sejmu Maciej Płażyński, ministrowie Bronisław Komorowski i Artur Balazs, i wielu prominentnych posłów, jak Donald Tusk czy Jan Rokita. Petru sam jest początkującym politykiem i otaczają go jemu podobni, co w kampanii mogło pomagać, ale w życiu sejmowym już niekoniecznie, o czym boleśnie przekonał się Janusz Palikot.

Małym paradoksem jest też fakt, że niepolityczni posłowie Petru weszli do Sejmu jako partia, a polityczni platformersi w 2001 r. – jako komitet wyborców. Dzięki temu Nowoczesna dostanie ponad 6 mln zł subwencji rocznie.

Najważniejsze będą jednak nie pieniądze, lecz umiejętność wykorzystania kryzysu Platformy. Petru musi sobie choćby odpowiedzieć na pytanie, co zrobić, gdyby notowania jego partii zrównują się ze słupkami PO. Czy przyjąć rzeszę posłów, którzy będą zapewne pukali do nowej partii? I jak oderwać od siebie łatkę ugrupowania jednego tematu – uzdrawiania gospodarki, który wystarczyła, by wprowadzić ją do Sejmu, ale nie wystarczy, by zbudować ugrupowanie będące przeciwwagą dla PiS.

***

Posłowie Nowoczesnej

Menedżerowie, przedsiębiorcy, bankowcy

Joanna Augustynowska (Wrocław, 36 lat), właścicielka ChaberConsulting; Adam Cyrański (Kielce, 55 lat), udziałowiec i szef rady nadzorczej MT Biznes; Grzegorz Furgo (Gdynia, 58 lat), menedżer wydarzeń kulturalnych, Art Production; Marta Golbik (Gliwice, 30 lat), zastępca prezesa w Gromar 3D; Zbigniew Gryglas (Warszawa, 50 lat), członek zarządu AK Motor Polska Sp. z o.o.; Paulina Henning-Kloska (Konin, 37 lat); dyrektor generalny DCD Habitat Sp. z o.o.; Jerzy Meysztowicz (Kraków, 59 lat), członek rady nadzorczej Combis Sp. z o.o., członek rady nadzorczej Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich „Pomoc maltańska”; Piotr Misiło (Szczecin, 41 lat), dyrektor zarządzający w Design Piotr Misiło Consulting; Ryszard Petru (Warszawa, 43 lata), wspólnik w Inspiracja 6.0 Sp. z o.o.; Paweł Pudłowski (Zielona Góra, 43 lata), prezes zarządu EnergoGas; Joanna Schmidt (Poznań, 43 lata), do 30 września kanclerz Collegium Da Vinci; Michał Stasiński (Bydgoszcz, 47 lat), dyrektor oddziału w Novum Consulting; Elżbieta Stępień (Legnica, 37 lat), kierownik oddziału w SKOK; Krzysztof Truskolaski (Białystok, 25 lat), ADMT SA.

Prawnicy

Barbara Dolniak (Sosnowiec, 55 lat), zastępca przewodniczącego Wydziału I Cywilnego Sądu Rejonowego Katowice-Wschód; Kamila Gasiuk-Pihowicz (podwarszawski, 32 lata), Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.

Samorządowcy

Ewa Lieder (Gdańsk, 47 lat), Gdańsk Obywatelski; Joanna Scheuring-Wielgus (Toruń, 37 lat), Czas Mieszkańców; Witold Zembaczyński (Opole, 35 lat), Opole na Tak.

Urzędnicy

Mirosław Pampuch (Olsztyn, 48 lat), sekretarz miasta Olsztyn; Monika Rosa (Katowice, 29 lat), gabinet prezydenta Bronisława Komorowskiego; Adam Szłapka (Kalisz, 31 lat), gabinet prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Pozostali

Radosław Lubczyk (Koszalin, 37 lat), stomatolog; Katarzyna Lubnauer (Łódź, 46 lat), wykładowca akademicki; Krzysztof Mieszkowski (Wrocław, 59 lat), dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu; Marek Ruciński (Poznań, 62 lata), lekarz; Mirosław Suchoń (Bielsko-Biała, 39 lat), pracownik centrum informatyki WORD; Kornelia Wróblewska (Warszawa, 33 lata), reporterka i wydawca.

Polityka 48.2015 (3037) z dnia 24.11.2015; Polityka; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Debiutanci"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną