Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

W łasce jest metoda

Wkurzyło Państwa ułaskawienie ministra Kamińskiego przez prezydenta Dudę? Niesłusznie.

 

.Krystian Maj/Forum.

Trudno przecież sobie wyobrazić, żeby minister koordynował najtajniejsze służby, siedząc na więziennej pryczy. Niby teoretycznie nie jest to wykluczone, ale praktycznie byłoby jednak trudne. W czasach gdy zagrożenie terrorystyczne rośnie, dla wspólnego dobra nie wolno było ryzykować, że do takiej sytuacji dojdzie.

Faktyczne ułaskawienie nastąpiło więc już w chwili, gdy Mariusz Kamiński został ponownie ministrem. Bo było oczywiste, że koordynowanie z pryczy w grę nie wchodzi, podobnie jak przeciąganie procesu w nieskończoność. A czy to źle, że Kamiński został koordynatorem? Moim zdaniem dobrze. Lepiej, niż gdyby koordynatorem został pan Nikt, a Kamiński by mu spod stołu (lub z pryczy) suflował. Teraz sytuacja jest jasna. Prezes, premier, prezydent świadomie oddali kontrolę nad służbami osobie, która wcześniej została w pierwszej instancji skazana za przestępstwa popełnione w trakcie pracy w służbach.

Prezydent ułaskawił Kamińskiego wraz ze współsprawcami. Czyli jasno pokazał, że akceptuje, a nawet promuje metody działania, które prokuratura i sąd uznały za przestępcze. Znaczy to, że za kolejne tego typu działania – jeśli się w jakiejś tajnej służbie zdarzą – będą odpowiadali nie tylko bezpośredni sprawcy, ale też cały polityczny łańcuch dowodzenia z prezesem Kaczyńskim na szczycie, z prezydentem, panią premier, wicepremierami i innymi luminarzami władzy, którzy publicznie popierali, tłumaczyli i wychwalali najpierw nominację, a potem ułaskawienie.

Kiedy za ileś lat prokuratura, komisje śledcze, sądy i Trybunał Stanu będą badały działalność obecnej władzy, ta jednoznaczność stworzona przez ułaskawienie stanie się istotnym argumentem w nieuchronnym sporze o to, co było nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, co winą pojedynczych osób, a co produktem systemu świadomie stworzonego przez dobrze wszystkim znanych najwyższych partyjnych liderów i funkcjonariuszy publicznych. To będzie niezwykle cenne na drodze polskiej demokracji do uporania się z jednym z jej największych deficytów, jakim jest niesłusznie lekceważony przez Platformę deficyt odpowiedzialności władzy za jej czyny.

Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek sąd czy trybunał mógł w przyszłości uznać, że dokonując takiego ułaskawienia, prezydent nie zachęcał funkcjonariuszy publicznych do popełniania czynów, które prokuratura i sąd oceniły wcześniej jako przestępcze. Podobnie jak trudno będzie komukolwiek uznać, że kierownictwo partii nie dało takiej zachęty, wysuwając kandydatury Kamińskiego, Macierewicza i Ziobry, oraz że premier Szydło proponując prezydentowi, a potem Sejmowi, powołanie tych osób, nie przyłączyła się do takiej zachęty. Każde jakkolwiek zbliżone nadużycie popełnione przez mianowanych i ułaskawionych oraz przez ich podwładnych będzie obciążało cały rządzący dziś Polską układ.

W tym sensie minister Dera ma rację, że przez ułaskawienie prezydent Duda uwolnił wymiar sprawiedliwości od konieczności podjęcia politycznie obciążonej decyzji. Dodałbym jednak, że prezydent najprawdopodobniej uwolnił sędziów także od poniżenia, pomówień, oszczerstw, zastraszania. Bo o ile znamy maniery obozu rządzącego, alternatywą było wywieranie nieformalnej presji na sędziów i ich najbliższych, obrażanie ich, grożenie, żeby nic nie kombinowali, żeby nie grali temidy z zawiązanymi oczami i żeby po prostu wydali wyrok oczekiwany przez władzę, jak to już nie raz w polskiej praktyce przez wieki bywało. W jakimś sensie był to więc odważny gest miłosierdzia, bo głowa państwa zdjęła ryzyko z sędziów i wzięła je na siebie.

Do tego momentu trudno cokolwiek prezydentowi Dudzie zarzucić – poza tym, że potraktował prawo do ułaskawienia w sposób partyjniacki i trochę rozszerzająco. A jednak sprawa jest poważniejsza niż problem Kamińskiego, wymiaru sprawiedliwości, służb itp. Bo najważniejszy w tej sprawie jest sygnał, że władzę wiąże tylko polityczna wola, a jeśli prawo by ją ograniczało, to tym gorzej dla prawa. Funkcjonariusze wszelkich urzędów i szczebli mają wykonywać polityczną wolę i nie bać się ewentualnej odpowiedzialności, bo na szczycie państwa stoi człowiek, który zadba o to, by nie spotkała ich kara.

Ułaskawienie to sygnał radykalnie zwiększający ryzyko takich zdarzeń jak śmierć Barbary Blidy czy prowokacja i spisek przeciw wicepremierowi Lepperowi. Polska stanie się jednak teraz krajem urzędników nie tylko z politycznego rozkazu nadużywających władzy wobec obywateli. Zasada nieodpowiedzialności władzy rozszerza się bowiem spontanicznie, o czym przekonał się już niejeden „dobry” władca. Gdy tren proces się upowszechni i zejdzie na dół państwowej drabiny, radykalnie zmaleje różnica między Polską a Rosją, Ukrainą czy nawet Białorusią.

Jarosław Kaczyński, Beata Szydło i Andrzej Duda z pewnością doskonale wiedzą, że taki proces nie musi prowadzić do wymiany władzy. Bywa nawet przeciwnie. Na Wschodzie – a PiS tkwi przecież korzeniami w kulturze Polski wschodniej – im straszniejszy urzędnik, tym z reguły większe jest przywiązanie prostego ludu do cara, który staje się jedyną nadzieją.

Ułaskawienie uruchamiające tego rodzaju procesy staje się nie tylko odpowiedzią na chwilowy problem zagrożenia wiszącego nad ważnym politykiem PiS i na sięgające nieco dalej wyzwanie, jakim jest złamanie oporu funkcjonariuszy publicznych wobec wykonywania niezgodnych z prawem politycznych poleceń. Jest to też krok na drodze PiS do zbudowania szerokiego społecznego poparcia dla ewolucji systemu politycznego w stronę tzw. nieliberalnej demokracji, której mistrzem jest Władimir Putin.

Bardzo wiele wskazuje, że w tej kadencji Sejmu PiS nie zdoła zmienić konstytucji. I pewnie nie będzie próbował. Ale ustrój polityczny Polski ta władza może i bez tego radykalnie zmienić, wysyłając całemu aparatowi państwa sygnały, takie jak ułaskawienie ministra Kamińskiego i jego współsprawców przez prezydenta Dudę. Cztery lata z pewnością wystarczą, żeby konstytucja III RP, w której ani jedna litera nie zostanie zmieniona, stała się konstytucją państwa o kompletnie innym ustroju. Ku temu zmierzamy.

zakowski.blog.polityka.pl

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną