Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Wiele hałasu o noc. Nocna akcja MON zaszkodzi nam głównie wizerunkowo

Defence Images / Flickr CC by 2.0
Akcji w tymczasowym biurze Centrum Doskonałości NATO można zarzucić wyłącznie to, że miała miejsce nocą. Cywilne zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi jest w sojuszu nienaruszalną świętością, więc żadnej reakcji Kwatery Głównej nie będzie.

Straty wizerunkowe będą nieuniknione. Kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej na pewno się z nimi liczyło, skalkulowało jednak, że większą wartością jest dokończenie zmian kadrowych w podległych mu instytucjach. I sygnał o bezkompromisowości, wysłany do elektoratu oraz potencjalnych buntowników.

Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO (NATO Counter-Intelligence Center of Excellence) zostało powołane zaledwie pod koniec września, na mocy polsko-słowackiego porozumienia, do którego przystąpiło osiem innych krajów sojuszu. Polska i Słowacja miały jako kraje ramowe udostępnić siedziby. Czechy, Niemcy, Węgry, Włochy, Litwa, Rumunia, Słowenia i Chorwacja miały wspierać Centrum finansowo. Umowę podpisali w Norfolk – siedzibie natowskiego dowództwa ds. transformacji – wiceminister obrony Robert Kupiecki i minister Martin Glvac. CICOE miało być 24. centrum doskonałości – ośrodkiem ekspercko-szkoleniowym (nie operacyjnym), skupionym na kontrwywiadzie, głównie w kontekście przeciwdziałania infiltracji ze strony Rosji.

Na niecały miesiąc przed wyborami nominacje do nowo tworzonego ośrodka otrzymały osoby z ówczesnego kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Pułkownik Krzysztof Dusza, zastępca szefa SKW, został szefem Centrum. Kiedy w 2014 r. płk Dusza zostawał wiceszefem SKW, członkowie sejmowej komisji ds. służb specjalnych z ramienia PiS, Marek Opioła i Beata Mazurek, nie kryli sprzeciwu wobec jego nominacji. Zarzucali mu bliskie związki z gen. Januszem Noskiem, byłym szefem SKW – osobą traktowaną przez PiS jako ucieleśnienie złej roli służb. Nic dziwnego, że kiedy PiS przejął władzę i błyskawicznie wymienił szefów służb cywilnych i wojskowych, przyszła kolej i na nominatów z poprzedniego rozdania w natowskim Centrum.

Pułkownik Dusza dobrze wiedział, co go czeka, i przedsięwziął akcję zapobiegawczą. Poprzez media i list otwarty do prezydenta i sejmowej komisji próbował ubiec nieuchronne odwołanie, zarzucając przy tym nowemu kierownictwu MON zamach na sojuszniczą instytucję. Można się nie zgadzać z polityką obecnego resortu obrony, ale trzeba zadać pytanie, czy oficer w czynnej służbie powinien ze zwierzchnikami służbowymi rozmawiać przez media. Zwłaszcza że – przypomnę – Centrum było dopiero w powijakach, sam Dusza był zaledwie wyznaczony przez poprzednią ekipę do rozpoczęcia tworzenia tej instytucji, dysponował w zasadzie biurkiem z telefonem i na pewno nie zdążył zgromadzić w nim żadnej „wrażliwej” zawartości.

W całej sytuacji niepokojące jest to, że nowe kierownictwo MON nie potrafiło „pokojowo” i po cichu rozwiązać konfliktowej sytuacji. Nocny zajazd na nowo powstającą placówkę sojuszu, z przejęciem fizycznej kontroli nad nią przez Żandarmerię Wojskową, nie będzie dobrze odebrany w europejskich mediach, i tak poświęcających Polsce sporo uwagi.

NATO zapewne nie zareaguje formalnie, uznając absolutnie zasadę politycznego i cywilnego zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. Można się jednak spodziewać ostrych komentarzy, które nie poprawią opinii o Polsce na pół roku przed szczytem NATO w Warszawie. Decyzje szczytu oparte będą z jednej strony na analizie wojskowej, z drugiej na woli politycznej naszych sojuszników. Ta druga może zostać nadszarpnięta, na własną prośbę ministra Macierewicza.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną