Straty wizerunkowe będą nieuniknione. Kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej na pewno się z nimi liczyło, skalkulowało jednak, że większą wartością jest dokończenie zmian kadrowych w podległych mu instytucjach. I sygnał o bezkompromisowości, wysłany do elektoratu oraz potencjalnych buntowników.
Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO (NATO Counter-Intelligence Center of Excellence) zostało powołane zaledwie pod koniec września, na mocy polsko-słowackiego porozumienia, do którego przystąpiło osiem innych krajów sojuszu. Polska i Słowacja miały jako kraje ramowe udostępnić siedziby. Czechy, Niemcy, Węgry, Włochy, Litwa, Rumunia, Słowenia i Chorwacja miały wspierać Centrum finansowo. Umowę podpisali w Norfolk – siedzibie natowskiego dowództwa ds. transformacji – wiceminister obrony Robert Kupiecki i minister Martin Glvac. CICOE miało być 24. centrum doskonałości – ośrodkiem ekspercko-szkoleniowym (nie operacyjnym), skupionym na kontrwywiadzie, głównie w kontekście przeciwdziałania infiltracji ze strony Rosji.
Na niecały miesiąc przed wyborami nominacje do nowo tworzonego ośrodka otrzymały osoby z ówczesnego kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Pułkownik Krzysztof Dusza, zastępca szefa SKW, został szefem Centrum. Kiedy w 2014 r. płk Dusza zostawał wiceszefem SKW, członkowie sejmowej komisji ds. służb specjalnych z ramienia PiS, Marek Opioła i Beata Mazurek, nie kryli sprzeciwu wobec jego nominacji. Zarzucali mu bliskie związki z gen. Januszem Noskiem, byłym szefem SKW – osobą traktowaną przez PiS jako ucieleśnienie złej roli służb. Nic dziwnego, że kiedy PiS przejął władzę i błyskawicznie wymienił szefów służb cywilnych i wojskowych, przyszła kolej i na nominatów z poprzedniego rozdania w natowskim Centrum.
Pułkownik Dusza dobrze wiedział, co go czeka, i przedsięwziął akcję zapobiegawczą. Poprzez media i list otwarty do prezydenta i sejmowej komisji próbował ubiec nieuchronne odwołanie, zarzucając przy tym nowemu kierownictwu MON zamach na sojuszniczą instytucję. Można się nie zgadzać z polityką obecnego resortu obrony, ale trzeba zadać pytanie, czy oficer w czynnej służbie powinien ze zwierzchnikami służbowymi rozmawiać przez media. Zwłaszcza że – przypomnę – Centrum było dopiero w powijakach, sam Dusza był zaledwie wyznaczony przez poprzednią ekipę do rozpoczęcia tworzenia tej instytucji, dysponował w zasadzie biurkiem z telefonem i na pewno nie zdążył zgromadzić w nim żadnej „wrażliwej” zawartości.
W całej sytuacji niepokojące jest to, że nowe kierownictwo MON nie potrafiło „pokojowo” i po cichu rozwiązać konfliktowej sytuacji. Nocny zajazd na nowo powstającą placówkę sojuszu, z przejęciem fizycznej kontroli nad nią przez Żandarmerię Wojskową, nie będzie dobrze odebrany w europejskich mediach, i tak poświęcających Polsce sporo uwagi.
NATO zapewne nie zareaguje formalnie, uznając absolutnie zasadę politycznego i cywilnego zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. Można się jednak spodziewać ostrych komentarzy, które nie poprawią opinii o Polsce na pół roku przed szczytem NATO w Warszawie. Decyzje szczytu oparte będą z jednej strony na analizie wojskowej, z drugiej na woli politycznej naszych sojuszników. Ta druga może zostać nadszarpnięta, na własną prośbę ministra Macierewicza.