Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

PiS rozpoczyna politykę oblężonej twierdzy

Aż cztery międzynarodowe organizacje dziennikarskie zawiadomiły Radę Europy o zagrożeniu wolności mediów w Polsce. Aż cztery międzynarodowe organizacje dziennikarskie zawiadomiły Radę Europy o zagrożeniu wolności mediów w Polsce. Joris Van Ostaeyen / PantherMedia
Sytuacja kraju na cenzurowanym w UE szkodzi nie tylko rządom PiS w Polsce, ale Polsce w ogóle. Na razie wydaje się, że PiS tego nie rozumie.

W niedzielę Komisja Europejska ogłosiła, że 13 stycznia rozpocznie dyskusję o „rządach prawa w Polsce”, a komisarz Günter Oettinger powiedział prasie, że istnieje wiele powodów, by uruchomić mechanizm kontroli praworządności i monitorować sytuację w Polsce. Mechanizm taki – zaprojektowany w Unii dwa lata temu – powstał jako pokłosie sytuacji na Węgrzech. Art. 7 Traktatu Lizbońskiego przewiduje zawieszenie albo nawet utratę prawa głosu w Unii dla kraju członkowskiego, który narusza podstawowe wartości unijne.

Taka sankcja jest jednak bronią ostateczną i zanim Unia miałaby ją stosować, zaprojektowała właśnie monitoring, to znaczy własną ocenę sytuacji, dialog ze wskazanym krajem, dalej zalecenia, śledzenie zmian i kolejne zalecenia. Daleka to widać droga, lecz mechanizm byłby zastosowany pierwszy raz i już sama taka premiera musi uruchomić dzwonki alarmowe.

Na tych łamach konsekwentnie oceniamy, że władza wykonawcza w Polsce chce praktycznie wyeliminować Trybunał Konstytucyjny z ustroju państwa, uniemożliwiając mu bieżącą ocenę legislacji. Dobrze więc, że Komisja chce sytuację zbadać i wydać własną opinię. Trzeba jednak rozumieć, że sytuacja kraju na cenzurowanym szkodzi nie tylko rządom PiS w Polsce, ale Polsce w ogóle. Na razie wydaje się, że PiS tego nie rozumie i przyjmuje wobec władz unijnych politykę oblężonej twierdzy.

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w wywiadzie prasowym skrytykował wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa, który do polskich ministrów wysłał listy z zapytaniami. Waszczykowski wydawał się w ogóle kwestionować prawo urzędnika unijnego do stawiania pytań demokratycznie wybranemu rządowi. „Skąd rości sobie do tego prawo?” – miał się oburzać Waszczykowski.

Minister wzywa na rozmowę przedstawiciela Unii Europejskiej w Polsce i będzie sam oczekiwał wyjaśnień w sprawie krytycznych wypowiedzi o Polsce. To bardzo zły początek dialogu z Unią. Raczej wskazywałby na demonstrowaną w kraju postawę: mamy większość, demokratycznie wybraną, więc robimy, co chcemy, a obcym nic do tego. Jeśli taką postawę będzie minister Waszczykowski reprezentował dalej – sam się wyeliminuje z monitoringu.

Z kolei w wywiadzie dla PAP minister mówi, że listy Timmermansa oparte są wyłącznie na raportach prasowych i że jest zadziwiające, że poważni politycy inicjują dyskusję na tak wątłej podstawie. To lichy argument. Na jakiej bowiem podstawie mieliby inicjować? Procedura wstępna służy wyjaśnieniu sprawy i lepiej, by ministrowie odpowiedzieli Komisji merytorycznie, a nie ograniczali się do krytykowania prasy zagranicznej, tym bardziej że minister nierzetelny czy wręcz fałszywy przekaz zarzuca gazecie „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, która w Niemczech uchodzi właśnie za miarodajną.

Aż cztery międzynarodowe organizacje dziennikarskie zawiadomiły Radę Europy o zagrożeniu wolności mediów w Polsce. Oczywiście minister może mówić o prasie, co chce i jak najgorzej, ale historia sporów między ministrami a prasą wskazuje, że rzadko ministrowie wychodzą z takich starć górą. Mało też będzie dla opinii przekonujący argument, że korespondenci zachodni opierają swoje oceny na fałszywych podszeptach polskich targowiczan. Dziennikarze wszędzie konkurują ze sobą i starają o oceny własne.

Byłoby fatalne, gdyby w procedurze wyjaśniania polskie władze stosowały te same argumenty, których PiS używa na forum krajowym, a zwłaszcza że Trybunał Konstytucyjny trzeba zdekomunizować albo że jego obrońcy to komuniści i złodzieje. Taki argument mało kogo przekona. Należałoby raczej wskazać konkretnie, jakie dotychczasowe konkretne wyroki Trybunału zawierały komunistyczne i złodziejskie decyzje. Chyba takich nikt nie znajdzie.

Na razie Unia zwraca się o wyjaśnienia i dialog. Na forum krajowym PiS korzysta z przewagi parlamentarnej i wszelką krytykę i próby dyskusji ucina. „Odbieram panu głos, proszę zejść z mównicy” – to metoda marszałka Sejmu, a wysłać policjantów na sędziego – to rada posła Wojciechowskiego. Chyba PiS wie, że z Komisją Europejską takie metody nie przejdą.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną