Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czy opozycja powinna chodzić na spotkania z rządem? I tak, i nie

KPRM / Flickr CC by 2.0
Kiedy nie idzie się na spotkanie z panią premier i albo opuszcza się salę sejmową, albo się ględzi jak Platforma w Brukseli, to sprawia wrażenie absencji – mówił w TOK FM Wiesław Władyka.

Opozycja, jak mówi PiS, odrzuciła „kompromis” ws. Trybunału. Pytanie brzmi teraz, co dalej – pytał swoich rozmówców – Tomasza Lisa, Wiesława Władykę i Tomasza Wołka – publicysta POLITYKI Jacek Żakowski.

Według Tomasza Lisa oznacza to „koniec randek z panem Dudą i z panią Szydło”. – Tak zwane konsultacje nie prowadzą do niczego. Pan Terlecki, chyba mu się to wymsknęło, powiedział, że to było spotkanie wizerunkowe. I tak było. Takie spotkania są wyłącznie próbą rozmiękczania opozycji i nie mają najmniejszego sensu – mówił redaktor naczelny „Newsweeka”.

Z Tomaszem Lisem zgodził się Tomasz Wołek. I przypomniał sekwencję wydarzeń: pomysł z podziałem sędziów Trybunału Konstytucyjnego między rząd a opozycję – 8 sędziów dla opozycji i 7 sędziów dla PiS – jako pierwszy w jednym z wywiadów przedstawił Kaczyński, a premier Beata Szydło potem to powtórzyła.

Inną opinię o spotkaniach premier-opozycja ma Wiesław Władyka, dziennikarz POLITYKI. – Uważam, że należy chyba chodzić na te spotkania, ale trzeba się wystrzegać, żeby wizerunkowo nie wypadało to jak szukanie koncyliacji, rozmów na siłę itd. Podobały mi się reakcje po wczorajszym spotkaniu, choćby Marka Sawickiego z PSL, bardzo wyraźne, mocne, myślę, że Sawicki pójdzie na kolejne spotkanie i będzie miał również silną, publicznie dostępną wypowiedź – przyznał.

Według Władyki za nieobecność na spotkaniach w KPRM płaci się wysoką cenę polityczną. – Jeśli nie idzie się na takie spotkanie i albo opuszcza się salę sejmową, albo się ględzi jak Platforma w Brukseli, sprawia to wrażenie, że jest absencja. Opozycja powinna być moim zdaniem wszechstronna i powinna być też w kontakcie z tą władzą, jeśli władza zaprasza – wyjaśnił.

– Wiesław, jeśli chcesz zobaczyć, po co są te spotkania, to włącz sobie Wiadomości. To są spotkania, które są wyłącznie tworzywem dla propagandy piswskiej, żeby udowodnić, że opozycja się dąsa – odpowiadał Tomasz Lis.

Zdaniem Żakowskiego nieobecność nie utrudnia postawienia takiej tezy w kłamliwych mediach. „Jeżeli media kłamią, to nic na to nie poradzisz, będą kłamały tak i inaczej” – mówił.

Według Lisa należy „wyjść z własną inicjatywą i zaproponować spotkanie z Kaczyńskim, jeśli opozycja chce z kimkolwiek poważnym rozmawiać”.

Żakowski oponował, podkreślając, że „respektowanie porządku konstytucyjnego to podstawowy obowiązek każdego obywatela”. Negocjowanie z panem Kaczyńskim tego, co zrobi rząd, wydaje mi się faktyczną akceptacją niekonstytucyjnego porządku, który w Polsce istnieje. Trzeba negocjować z tymi, którzy ponoszą konstytucyjną odpowiedzialność. A nie umawiać się przy latarni – mówił dziennikarz POLITYKI.

– Czyli trzeba legitymizować fikcję, bo ani pan Duda, ani pani Szydło nie podejmują i nie mają prawa podjąć w tym systemie władzy żadnej realnej decyzji dopytywał Lis.

Tomasz Wołek przypomniał, że Jarosław Kaczyński, kiedy PiS był w opozycji, konsekwentnie odmawiał chodzenia dokądkolwiek, omijał nawet Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. – Myślę, że można chodzić, natomiast podzielając oczywiste zastrzeżenia Tomka Lisa, trzeba chodzić z pełną świadomością, dokąd się idzie, po co się idzie i jak to będzie wykorzystane – mówił dziennikarz.

I dzielić się tą świadomością ze społeczeństwem – zakończył dyskusję Jacek Żakowski.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną