Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Fałszywy kompromis

Co dalej z Trybunałem Konstytucyjnym?

Jeszcze parę tygodni i Polska może stać się dziwowiskiem Europy.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” zaproponował coś, co ma rzekomo świadczyć o kompromisie w sprawie Trybunału Konstytucyjnego: podział sędziów – w odpowiedniej proporcji – między partie polityczne. Sędziowie mieliby być przypisani do poszczególnych partii i zapewne chodzić do instancji partyjnych po instrukcje, jak w danej sprawie wyrokować. To chore i obraźliwe myślenie o roli sądów i dobrze, że opozycja nie chce słyszeć o „kompromisie” Kaczyńskiego. Istnieje jasna droga rozwiązania problemu: skoro orzeczenia Trybunału są ostateczne i powszechnie obowiązujące, prezydent musi najpierw przyjąć ślubowanie od wybranych poprawnie sędziów, a Trybunał dalej działać, zaś wszyscy – szanować jego wyroki. Nie zanosi się, by Kaczyński na to pozwolił, więc co dalej z Trybunałem?

Przypomnijmy, jak to było na Węgrzech. Kiedy Orbán doszedł do władzy i rozpoczął swoją „dobrą zmianę”; forsował ustawę umożliwiającą wznowienie postępowań, w których zapadły już wyroki w sprawach dotyczących rozpędzenia zamieszek z 2006 r., a także uchylenie z mocą wsteczną obowiązujących wtedy ustaw. Innymi słowy, skreślił zasadę niedziałania prawa wstecz. Prezes Sądu Najwyższego i przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Andràs Baka wielokrotnie publicznie krytykował te zmiany, broniąc niezależności sądów. Rząd Orbána wprowadził wówczas obowiązkowe obniżenie wieku emerytalnego sędziów – którzy protestowali – a prezesa Bakę pozbawił stanowisk. To brutalne naruszenie prawa miało postać reformy konstytucyjnej: na miejsce Sądu Najwyższego powołano organ sądowy pod historyczną nazwą Kuria, inaczej też nazwano Radę Sądownictwa, zmieniając jej uprawnienia.

Polityka 5.2016 (3044) z dnia 26.01.2016; Komentarze; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Fałszywy kompromis"
Reklama