Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Aaaaaagencja PR dla rządu pilnie poszukiwana (za granicą)

KPRM / Flickr CC by 2.0
Polskie władze poszukają za granicą agencji PR, która specjalizowałaby się w zarządzaniu kryzysowym. I to w momencie, gdy nie mamy na świecie najlepszej prasy.

„Financial Times” opisał, jak polskie władze poszukają agencji PR w Londynie, która specjalizowałaby się w zarządzaniu kryzysowym. Prezesi spółek skarbu państwa jeżdżą do Wielkiej Brytanii na spotkania i rozmawiają z renomowanymi firmami, które miałyby pomóc wytłumaczyć światu, że w Polsce sytuacja gospodarcza jest stabilna, trójpodział władzy nie jest zagrożony, a opozycja histeryzuje, bo nie potrafi pogodzić się z porażką wyborczą.

Rozmowy z angielskimi firmami prowadzone są przez pośredników – według moich rozmówców mieli się w nie zaangażować m.in. prezesi PKO BP i PZU. Jakby doszło do porozumienia, to spółki skarbu państwa mogłyby zapłacić rachunek, a rząd mógłby dystansować się od podjętych działań. Kancelaria Premiera zaprzecza.

Istnieją dwie możliwości – albo najbliżsi współpracownicy Beaty Szydło nie wiedzieli o planach wynajęcia ekspertów od wizerunku, albo nie chcą się przyznać, że szukają pomocy za granicą. Z kolei politycy PiS potwierdzają, że rozmowy się odbywają – zwolennicy pomysłu twierdzą, że plan miał poparcie Nowogrodzkiej. Takich działań nie podejmuje się bez zgody prezesa, podkreślają.

Grupą docelową ewentualnej kampanii mają być inwestorzy i anglosaskie media biznesowe. Rządowi, a szczególnie wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu, bardzo zależy na przyciągnięciu zagranicznych inwestorów do Polski. Bez nich ciężko będzie wypełnić szumnie ogłoszony plan Morawieckiego i wygenerować bilion złotych inwestycji. A rząd PiS ma słabą opinię w londyńskim City. Obniżenie ratingu Polski przez S&P, opinia Komisji Weneckiej, ale też pomysły odwrócenia prywatyzacji (np. sprzedaży PKP Energetyka funduszowi CVC czy Polskich Kolei Liniowych funduszowi Mid Europa) odbiły się szerokim echem.

Dziś to Mateusz Morawiecki pełni funkcję jednoosobowej agencji PR – tłumaczy działania rządu zachodnim inwestorom, zapewnia ich, że nie zagrażają stabilności gospodarki. Jednak to nie wystarczy. W partii rządzącej pokutuje opinia, że zła opinia o Polsce to efekt wpływów polityków opozycji (m.in. Radosława Sikorskiego) i że potrzebna jest profesjonalna pomoc, która pozwoliłaby wyłożyć rację rządu.

Rozmowy prowadzone są z największymi firmami zajmującymi się politycznym PR. Jedną z nich jest WPP, największa grupa reklamowo-lobbingowa na świecie, zatrudniająca ponad 120 tys. ludzi, właściciel firm Ogilvy & Mather Burson-Marsteller czy Millward Brown. Agencja reklamowa Saatchi & Saatchi zatrudnia w 76 krajach ponad 6 tys. ludzi, na przełomie lat 70. i 80. zdobyła sławę, prowadząc kampanie m.in. dla Margaret Thatcher.

W grę wchodzą też mniejsze firmy – New Century Media i Bell Pottinger, doradzająca kiedyś Aleksandrowi Łukaszence. Wynagrodzenia wahają się w zależności od rodzaju zlecenia i założonych celów. Wiktor Orbán zapłacił agencji Project Associates 100 tys. funtów w 2011 r. za pomoc w opanowaniu kryzysu wizerunkowego spowodowanego przez wprowadzenie ustawy medialnej.

Londyńskich i waszyngtońskich agencji PR potrzebują tacy ludzie jak Putin, Łukaszenka czy Ajatollah Chameini. Jeśli zwracasz się do nich o pomoc, to trochę jakbyś sam siebie stygmatyzował i ustawiał w jednym rzędzie z tymi „krystalicznymi demokratami” – mówi nam osoba z otoczenia PiS. W tym samym tonie wypowiada się też opozycja. Były minister spraw zagranicznych Radek Sikorski napisał na jednym z portali społecznościowych: „A mówiąc serio, to oznacza, że schodzimy już do poziomu egzotycznych satrapii, które za pieniądze cerują reputacje”.

Ta krytyka nie powinna dotyczyć samego pomysłu zatrudniania firm PR do poprawy wizerunku. Rządy na całym świecie często uzupełniają własną komunikację społeczną zleceniami na zewnątrz. Na przykład poprzednie gabinety PO-PSL korzystały z usług firmy Grayling przy negocjowaniu pakietu klimatycznego, a Burson-Marsteller pomagał Polsce budować pozytywny wizerunek w trakcie unijnej prezydencji w 2011 r.

Problemem jest temat oraz moment, w którym zatrudniana jest firma od zarządzania kryzysowego. Rzeczywiście, ratowanie wizerunku firmy oskarżanej o łamanie demokracji to w pewnym sensie samospełniająca się przepowiednia. Jeżeli potrzebujesz pomocy najlepszych fachowców – to znaczy, że musiałeś coś nabroić.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama