Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Wina ministra i prezydenta

Umorzenie sprawy Mariusza Kamińskiego budzi niepokój

Czy Kamiński i funkcjonariusze istotnie łamali prawo? Tego się już nie dowiemy.

Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył sprawę karną szefa CBA Mariusza Kamińskiego i trzech innych funkcjonariuszy skazanych nieprawomocnie za nielegalne – zdaniem sądu pierwszej instancji – osaczenie Andrzeja Leppera i innych urzędników w tzw. aferze gruntowej sprzed lat. Czy Kamiński i funkcjonariusze istotnie łamali prawo? Tego się już nie dowiemy. Sąd Okręgowy w ogóle nie rozpoznawał tego zarzutu merytorycznie. To nie nasza sprawa – orzekł – bo prezydent oskarżonych ułaskawił. Wyrok ów – jak każdy – trzeba uszanować. Ale trzeba go skrytykować.

Sprawa budzi poważny niepokój. Wybitny konstytucjonalista Piotr Winczorek pisał w swoim podręczniku, że wykonując prawo łaski, Prezydent RP nie uczestniczy w wymiarze sprawiedliwości; ułaskawiając, okazuje skazanemu miłosierdzie. Osoba objęta ułaskawieniem nie została przez to uniewinniona; jest nadal, aż do zatarcia skazania, uważana za karaną. W przypadku Kamińskiego już nie, bo wyrok uchylono. Sąd uznał – zresztą słusznie – że nie miał prawa oceniać prawomocności tego prezydenckiego aktu łaski. Ale mógł prowadzić postępowanie, żeby stwierdzić, czy sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił sprawę. Czy szef potężnej agencji siłowej sam łamał prawo wobec obywateli? Sprawcom prawdopodobnego przestępstwa kara by już nie groziła, bo zostali ułaskawieni, jednak sąd ustaliłby i podtrzymał zasady i granice policyjnej prowokacji.

Surowiej niż sąd zawinił prezydent Duda. Kodeks postępowania karnego dokładnie określa, jak prezydent ma wykonywać prawo łaski: zasięgać opinii sądu, poznać akta sprawy itd. Prezydent zignorował kodeks, „uwolnił – jak sam powiedział – wymiar sprawiedliwości od tej sprawy”, sięgnął po władzę, która do niego nie należy.

Polityka 15.2016 (3054) z dnia 05.04.2016; Komentarze; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Wina ministra i prezydenta"
Reklama