Kogo mianować na przykład ministrem spraw zagranicznych: Tomasza Orłowskiego, Leopolda Moskwę czy Włodzimierza Cimoszewicza; kogo ministrem sprawiedliwości: Barbarę Piwnik, Jana Widackiego czy może Adama Bodnara? etc., etc. Z jedną tylko teką nie miałbym najmniejszego problemu: Ministerstwo Środowiska (czy jak się tam ono nazywa) objąłby Adam Wajrak. Dlaczego Wajrak? Bo jest to facet, który nie tylko „zna się”, ale ROZUMIE środowisko i przyrodę.
Jednym z najbardziej ugruntowanych w Polsce zabobonów jest przekonanie, że mieszkańcy wsi mający stały kontakt z naturą znają ją i cenią. Pasjonujące studia nad stosunkiem chłopów do przyrody nieoswojonej przeprowadził w latach 60. XX w. Jacek Olędzki, a były one potem przez lata weryfikowane i potwierdzone przez liczne grupy badawcze, w tym jedną pod moim kierownictwem, mogę więc zaangażować w rzecz i swój honor naukowy.
Oddajmy jednak pierwszeństwo mistrzowi i prekursorowi. Oto, co usłyszał Jacek Olędzki od kurpiowskich wieśniaków:
„Dla mnie pole ze zbozem rozmaitym, potem łąki najlepiej mi się widzi, a na końcu to las”;
„Po mojemu zdaniu, jak las w porządku zasadzony w rządkach, wtedy dopiero chęć człowieka zbiera na niego popatrzeć, jak na to zytko cy kartofelki”;
„Pięknie je tam, dzie zytko, kartofelki. To je dla mnie najładniejse, bo to Pan Bóg daje cłowiekowi do użytku i siano w stogach ładnie się prezentuje. Las to jus nie to”;
„Mnie się najbardziej podobają drzewa owocowe, a co mi z chojek czy z inszych, nawet tych liściastych”;
„Kwiat kwiatowi nie równy to co do ołtarza to najpiękniejse – róże, tulipany, woska piwonia, lilia, to są duże kwiaty, to są kwiaty zachwycające.