Kraj

Sąd Najwyższy będzie respektował wyroki TK. Nawet nieopublikowane

. . Krystian Maj / Forum
Czyżby pojawiły się w Polsce zalążki instytucjonalnego już oporu przeciwko autorytarnej władzy?

Decyzja Sądu Najwyższego, że będzie szanował także te wyroki Trybunału Konstytucyjnego, których władza wykonawcza nie chce publikować, oznacza, że pojawiły się w Polsce zalążki instytucjonalnego już oporu przeciwko autorytarnej władzy.

Zwłaszcza że podobne uchwały podjęły rady wielkich polskich miast, czyli Warszawy, Łodzi i Poznania.

Do tej pory przeciw lekceważeniu porządku prawnego Rzeczpospolitej przez ekipę PiS, Kukiz’15 i sprzymierzonych z nimi tzw. narodowców protestowali, po pierwsze, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego oraz politycy opozycji. Ale to naturalne. Wspierali ich co bardziej propaństwowo nastawieni (i pamiętający historię) publicyści. Lecz i to jest dość oczywiste.

Dlatego może ważniejszym było, że przeciwko próbom wprowadzenia w Polsce porządków autorytarnych (a że jest w nich też domieszka nacjonalizmu i populistycznego socjalizmu, więc śmiało można powiedzieć: brunatnych czy zgoła faszystowskich) demonstrowali także obywatele podpisujący petycje protestacyjne czy przychodzący na marsze Komitetu Obrony Demokracji.

Cały czas jednak ów ruch oporu miał głównie obywatelski właśnie charakter (symbolem jest to, że KOD na razie odżegnuje się od pomysłów przekształcenia się w partię).

Teraz – wraz z rezolucją Sądu Najwyższego i uchwałami radnych czołowych metropolii (tylko gdzie mój Kraków?) – protest zyskuje nowy wymiar. Oto narzędziem przywoływania rządzących do porządku jest już nie tylko ulica, którą można przecież a to wziąć na przeczekanie, a to spacyfikować siłą – jeśli nie policji, to „spontanicznych” bojówek kibolsko-narodowych czy tworzonych naprędce formacji paramilitarnych. Orzekających w oparciu o zasady konstytucji sędziów (zapewne nie tylko Sądu Najwyższego, ale i innych instancji) oraz kierujących się nią radnych (niewykluczone, że także prezydentów tych miast i jednostek magistratu) zmusić do podległości dużo trudniej.

Zwłaszcza że kpiny, jakie urządza sobie z prawa obecna większość parlamentarna, krytykowali także m.in. radcowie prawni i adwokaci. Pora na jasne stanowisko i tych środowisk.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną