Dla przeciętnego wyborcy PiS Andrzej Duda jest kimś w rodzaju pomazańca, zwłaszcza od czasu, kiedy złapał w locie hostię, ratując ją przed upadkiem. Jako prezydent w rankingach ma o wiele niższe notowania od poprzedników. Bywają okresy, że więcej uwagi przyciąga żona, a zwłaszcza jej wystylizowane kreacje.
Co więc po roku od wyboru (24 maja 2015 r.) wiemy o prezydencie Dudzie, który nagle, dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu, wyłonił się z politycznego niebytu. Na początku wiadomo było tyle, że nie ma doświadczenia politycznego, bo trudno za takie uznać pracę w roli podsekretarza stanu w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nawet ówcześni najważniejsi współpracownicy Kaczyńskiego słabo go sobie przypominają, tkwił bowiem w sprawach prawnych, raczej technicznych, stawał przed Trybunałem Konstytucyjnym i był miły. Nie miał żadnej samodzielnej pozycji politycznej, nie należał do zaufanego grona ludzi dawnego Porozumienia Centrum, stanowiących przyboczną gwardię Kaczyńskiego.
Efekt świeżości
Kim jest ten Duda? – pytano zatem. Takich pytań nie stawiano wcześniej. Lech Wałęsa to marka światowa, lider Solidarności i wielkiej ustrojowej przemiany. Aleksander Kwaśniewski, polityk dojrzały, uratował postkomunistyczną lewicę przed odejściem w niebyt, przeprowadził ją do nowych czasów i mocno odmienił. Bronisław Komorowski nie miał cech lidera, ale rekompensował to dużym doświadczeniem w sprawach państwowych, bo różne rządowe stanowiska zajmował od 1989 r., był marszałkiem Sejmu, politykiem dojrzałym, z pięknym opozycyjnym życiorysem. W ostatniej kampanii wyborczej atuty okazały się jednak wadami.