Projekt ustawy przewiduje utworzenie rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym. Trafiałyby do niego dane osób skazanych prawomocnym wyrokiem za przestępstwa przeciw wolności seksualnej. Część informacji zawartych w rejestrze będzie dostępna powszechnie i bez żadnych ograniczeń. Z bazy zawierającej szczegółowe dane będą zaś mogły skorzystać jedynie odpowiednie instytucje, takie jak sądy, prokuratorzy, policja, ABW, Służba Celna, CBA, organy administracji rządowej i samorządowej.
Publiczna część rejestru będzie zawierała dane dotyczące osób skazanych za czyny na osobach nieletnich ze szczególnym okrucieństwem lub działających w recydywie. W tym przypadku podane informacje nie będą aż tak szczegółowe, ale i tak znajdziemy wśród nich nazwę miejscowości, w której skazany przebywa, oraz jego fotografię. Jawne będą też informacje m.in. o dacie i miejscu przestępstwa, o jego kwalifikacji prawnej, o przerwie w karze czy warunkowym zwolnieniu skazanego.
W szczególnych przypadkach decyzja o tym, czy dane skazanego trafią do rejestru, pozostanie w gestii orzekającego wyrok sądu. Sędzia będzie mógł podjąć taką decyzję ze względu na ochronę życia prywatnego lub inny ważny interes prywatny pokrzywdzonego albo jego najbliższych, zwłaszcza dobro małoletniego pokrzywdzonego. Sąd nie skieruje też danych do rejestru, jeśli uzna, że spowodowałoby to „niewspółmiernie surowe skutki dla skazanego”.
Rejestr będzie prowadzony na stronie internetowej resortu sprawiedliwości.
Ustawa nakłada tez nowe obowiązki na pracodawców związanych z wychowaniem czy edukacją. Przed zatrudnieniem nowego pracownika będą oni musieli sprawdzić, czy kandydat nie figuruje w rejestrze. Ponadto KGP będzie prowadzić mapę przestępczości na tle seksualnym, która będzie stale aktualizowana i publicznie dostępna na stronach KGP.
Ustawa została przyjęta mimo wcześniejszych obaw PO i Nowoczesnej, zgłaszanych w trakcie prac nad ustawą. Opozycja przestrzegała przed zemstą wobec sprawców. PO chciała np. rezygnacji z rejestru publicznego jako ingerującego w prawa jednostki i niebezpiecznego dla ofiar przestępstw. Dodatkowo zwracano uwagę, że 90 proc. przestępstw seksualnych dokonuje się wśród osób bliskich, przez co rejestr przyczyni się do stygmatyzacji ofiar. Wszystkie poprawki zgłaszane przez opozycję, mające na celu ograniczenie dostępu do rejestru publicznego (np. przez dostęp jedynie na wniosek sądu), przepadły w głosowaniu.
Rejestr pedofilów jest ideą dyskutowaną od dawna, a specjaliści, m.in. z Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, uznają, że nie przyczyni się on do zmniejszenia zagrożenia przestępczością seksualną.
Więcej o tym, dlaczego publikowanie danych nie pomoże w zwalczaniu przemocy seksualnej oraz o tym jak pedofilię leczyć, mogą Państwo przeczytać w rozmowie z Arkadiuszem Bilejczykiem, która ukazała się w tygodniku POLITYKA w październiku 2012 roku.