Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Orgia suwerenności

Jakie jest ulubione hasło skrajnej prawicy?

Istota suwerenności według Schmitta ujawnia się w sytuacji ekstremalnej. Istota suwerenności według Schmitta ujawnia się w sytuacji ekstremalnej. Mirosław Gryń / Polityka
Jarosław Kaczyński ukręcił z suwerenności słowo bicz na opozycję i Unię Europejską, a teoretyka tego pojęcia, Carla Schmitta, uczynił swoim politycznym mentorem. Choć najwyraźniej go nie rozumie.
Gdy PiS objął władzę, spotkał się w swoim mniemaniu z sytuacja ekstremalną, która wymagała nadprzyrodzonej interwencji suwerena.Mirosław Gryń/Polityka Gdy PiS objął władzę, spotkał się w swoim mniemaniu z sytuacja ekstremalną, która wymagała nadprzyrodzonej interwencji suwerena.

Nie ma innego słowa w języku polskim, które w ostatnich miesiącach zrobiłoby taką karierę. Przez lata nieco zapomniane, dla niektórych nawet wstydliwe, dziś nie schodzi z ust polityków Prawa i Sprawiedliwości. Premier Beata Szydło w słynnym przemówieniu sejmowym z 20 maja w ciągu 23 minut słowa „suwerenność” użyła 20 razy, próbując uprzedzić krytyczną opinię Komisji Europejskiej w sprawie praworządności w Polsce. Również prezes Jarosław Kaczyński nie przepuści wywiadu bez tego słowa zaklęcia. Dla tygodnika „Do Rzeczy” mówił ostatnio: „mamy do czynienia z ingerencją w nasze sprawy wewnętrzne. I to poważną ingerencją. Tym, którzy przeżyli kawałek życia w Peerelu coś to przypomina. Otóż suwerenność jest wartością samą w sobie, jest sprawą godności narodu”. W całej rozmowie „suwerenności” jest 11.

Klucz do filozofii

W tym tygodniu czeka nas prawdopodobnie kolejna orgia suwerenności, bo upływa czas, w którym polski rząd miał odpowiedzieć na opinię Komisji. Z tego, czego nam się udało dowiedzieć, w oficjalnych dokumentach jednak zabraknie „suwerenności”, jakby to słowo miało tylko licencję krajową, jakby w wersji PiS było nieprzetłumaczalne na inne języki. Jak mówi nam osoba z otoczenia komisarza Fransa Timmermansa, przedstawiciele polskiego rządu ani razu nie użyli słowa „suwerenność” podczas częstych ostatnio rozmów o Trybunale Konstytucyjnym. Tym bardziej może dziwić jego ryzykowne stosowanie w krajowej praktyce i pewna związana z tym pułapka retoryczna. Bo jeśli mamy do czynienia z „poważną ingerencją” w naszą suwerenność ze strony Komisji, jak twierdzi Kaczyński, jeśli jest to sprawa godności narodu, to jak PiS może iść na jakikolwiek kompromis?

Polityka 25.2016 (3064) z dnia 14.06.2016; Świat; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Orgia suwerenności"
Reklama