Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Debata lepsza niż koniunkturalizm

PO nie chce debaty o prawach kobiet w Polsce na forum Parlamentu Europejskiego. To błąd

Razem / Facebook
Eurodeputowani PO tłumaczą, że to sprawa wewnętrzna i nie powinno się jej przenosić do Parlamentu Europejskiego. To jest logika pisowskiej prawicy.

Debata ma się odbyć być może już w nadchodzący wtorek. Wnioskują o nią dwie frakcje: liberalna (ALDE) i socjalistyczno-demokratyczna (S&D).

Chodzi oczywiście o obywatelski projekt całkowitego zakazu legalnej aborcji w Polsce, skierowany do dalszych prac w polskim Sejmie. Debata odbyłaby się po „czarnym poniedziałku”, którego uczestniczki i uczestnicy mają protestować w wielu miejscach i na wiele sposobów przeciwko projektowi.

Eurodeputowani PO tłumaczą, że to sprawa wewnętrzna i nie powinno się jej przenosić do Parlamentu Europejskiego. To jest logika pisowskiej prawicy. Wcześniej przedstawiciele PiS i cały obóz prawicowy nie chcieli debaty na temat stanu praworządności w Polsce pod rządami obecnej władzy. Platforma była wtedy za debatą, choć spór wokół Trybunału Konstytucyjnego też można było uznać za wewnętrzną sprawę polską.

Grzegorz Schetyna postawił niedawno diagnozę, że Polska, a także Europa, przesuwa się na prawo. Jak widać, obecni przywódcy PO wyciągają z tego wniosek, że debata aborcyjna nie służy interesom partyjnym, bo dostarcza obozowi rządzącemu amunicji politycznej: a nie mówiliśmy, że to „lewacy” i „łże-patrioci”?

Tylko że tu nie chodzi o interesy partyjne, ale o prawa obywatelskie. W sensie ustrojowym sprawa całkowitego zakazu aborcji ma taką samą wagę jak sprawa niezależności Trybunału Konstytucyjnego od jakiejkolwiek władzy politycznej. Umiędzynarodowienie sprawy projektu jest tak samo słuszne i korzystne dla Polski jak wcześniejsze umiędzynarodowienie sprawy TK.

Jeśli Platforma nie poprze debaty o stanie praw kobiet w Polsce, popełni błąd. W oczach obecnej władzy i tak jej nic nie pomoże, w oczach niezdecydowanego elektoratu stanie się współwinna ignorowania tej części społeczeństwa, która uważa projekt za drastyczne naruszenie obywatelskiej wolności osobistej. Formacja mająca w nazwie obywatelskość nie powinna popełniać takiego błędu. Nie trzeba być zwolennikiem aborcji, by być za prawami kobiet.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną