Nie chodzi o to, aby dziś, po śmierci największego polskiego reżysera, zawstydzać czy mitygować politycznych hejterów. To i tak nic by nie dało; na prawicowych portalach i forach internetowych jest jak zwykle i wylewa się to, co zwykle. Pan Andrzej, który zawsze miał dar tworzenia symboli, zmarł w tym samym dniu, gdy zamykano, zwołany po wielu latach i przez samych twórców, Kongres Kultury Polskiej. Podczas obrad, na których już nie mógł być obecny, padały dramatyczne pytania o to, jak w Polsce zażegnać podsycaną przez władzę wojnę kulturową; jak reagować na mowę nienawiści i przemoc; jak obronić wolność i autonomię kultury przed polityczną ingerencją; jak dyskutować z obelgami; czy kłamstwo ma prawo obecności w debacie publicznej?