Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Prawnuczka marszałka Rokossowskiego nie widzi różnicy między TVP a rosyjską telewizją

Prawnuczka marszałka Rokossowskiego nie widzi różnicy między polską a rosyjską telewizją Prawnuczka marszałka Rokossowskiego nie widzi różnicy między polską a rosyjską telewizją Daniel Kruczynski / Flickr CC by 2.0
Standardy TVP i dziennikarstwa „dobrej zmiany” wzięły się z Moskwy – i mówi to wprost, z delikatną ironią, prawnuczka marszałka Rokossowskiego, który rządził Polską z nadania Józefa Stalina.

„Czasami oglądasz jakiś materiał w Internecie i nagle zaczynasz się zastanawiać: a która to telewizja – polska czy rosyjska? Albo mój polski stał się ostatnio na tyle dobry, że nie jestem w stanie rozróżnić, albo...” – ironizuje Ariadna Rokossowska, korespondentka rosyjskich mediów w Polsce. Publicystka komentowała wyjątkowo haniebny materiał TVP Info (31 października 23.50) o Prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu, który zdaniem autorów zaprasza uchodźców do Gdańska, by odwrócić uwagę opinii publicznej od prywatnych problemów z wymiarem sprawiedliwości.

Materiał ilustrowany jest obrazami ataku uchodźców na przejście graniczne i scenami bicia tubylców. Tak ma wyglądać Gdańsk po decyzjach jego prezydenta.

Sprawę dla Gazeta.pl skomentował również Gerhard Gnauck, korespondent „Die Welt” w Polsce: „Materiał TVP Info spełniał normy rosyjskiego spotu wyborczego z najniższej półki, nie zaś standardy telewizji publicznej w znanych mi krajach Unii Europejskiej – wtóruje rosyjskiej dziennikarce Gnauck. – Materiał jest łudząco podobny do słynnych spotów wyborczych nacjonalistycznych partii Rodina i LDPR Żyrinowskiego w Rosji”.

Telewizja polska, rosyjskie standardy

Delikatna ironia Ariadny Rokossowskiej, daleka od prostoty wywodu jej niemieckiego kolegi, jest w pełni zrozumiała. Przyjeżdżając do Polski, wielokrotnie musiała odpowiadać na szarmanckie pytania, z nieskrywanym poczuciem wyższości, o zniewoleniu rosyjskich dziennikarzy i ich służebnej roli wobec Kremla. Dzisiaj pewnie bez okazywanej satysfakcji konstatuje, że nauczyciele demokracji i wolności mediów dogonili, a może nawet przerośli swoich uczniów. Standardy TVP i dziennikarstwa „dobrej zmiany” wzięły się z Moskwy, i mówi to nam wprost, z delikatną ironią, prawnuczka marszałka Rokossowskiego, który rządził Polską z nadania Józefa Stalina.

„A tak na marginesie... zawsze uważałam, że Paweł Adamowicz to naprawdę uczciwy człowiek, i teraz po raz kolejny się w tym przekonałam” – kończy swój komentarz na FB Ariadna Rokossowska, co może się okazać niedźwiedzią przysługą.

Komentarz pani redaktor Ariadny Rokossowskiej i jej niemieckiego kolegi uważam za wyjątkowo trafny. Dla publicznej telewizji czy tylko dla niej? Wzory życia politycznego znów są w Moskwie, jak za panowania jej pradziadka.

W warszawskim archiwum Bolesława Bieruta jest tekst scenariusza filmu o generale Świerczewskim, autorstwa Wandy Jakubowskiej, na jego marginesach są zaś odręczne recenzje Bolesława Bieruta i Konstantego Rokossowskiego, z reguły krótkie, ludzie władzy oszczędzają słowa: „Za dużo psychologizowania, za mało kierowniczej roli partii”. Scenariusz został przez recenzentów odesłany do szuflady. Ich metoda jest nadal rześka i krzepka. Ale to wcale prawnuczki marszałka nie bawi, raczej zdumiewa.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną