Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Radykalni Obywatele

Obywatele RP: kim są? o co walczą?

Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP, podczas „antymiesięcznicy smoleńskiej” Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP, podczas „antymiesięcznicy smoleńskiej” Radosław Pietruszka / PAP
Garstka zapaleńców zmusiła władzę do reakcji. Dokonała tego, co nie udało się masowym manifestacjom KOD i partii opozycyjnych.
Miasteczko namiotowe pod KPRM. W środku, ze znaczkiem na piersi, stoi Andrzej Miszk. Założył KOD PP, czyli KOD Przeciw PiS.Marcin Obara/PAP Miasteczko namiotowe pod KPRM. W środku, ze znaczkiem na piersi, stoi Andrzej Miszk. Założył KOD PP, czyli KOD Przeciw PiS.

Obywatele RP, bo o nich mowa, to kilkudziesięciu działaczy i jeden namiot naprzeciwko Kancelarii Premiera. I pikieta, „antymiesięcznica”, zwana też „Lex miesięcznicą” (bo dedykowana Trybunałowi Konstytucyjnemu), od niemal roku, na każdym upamiętnianiu katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim, w której udział bierze Jarosław Kaczyński, premier Szydło i pół rządu. W ostatnią sobotę na 80. już uroczystości po raz pierwszy Jarosław Kaczyński nie przemawiał tylko do wiernego tłumu słuchaczy. Musiał przekrzykiwać gwizdy i skandowania pikietujących. I zwracając się do nich, zapowiedział: „Zmienimy prawo tak, by wszyscy mieli realne prawo do demonstracji, żeby nie wolno było ich zakłócać”.

Nie mylą się zatem Obywatele RP, twierdząc, że to przez nich PiS nowelizuje ustawę o zgromadzeniach, która ma dać priorytet cyklicznym manifestacjom organizowanym w tym samym miejscu: zgoda na trzy lata i zakaz konkurencyjnych zgromadzeń w promieniu 100 m.

Na razie – w Senacie – zrezygnowano w nowelizacji z zagwarantowania pierwszeństwa dla zgromadzeń organizowanych przez władze państwowe i Kościół. – Trudno tę ustawę inaczej interpretować niż jako ochronę miesięcznic smoleńskich i sposób na rozprawienie się z nami – mówi Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP, były działacz solidarnościowej opozycji, w PRL związany z Władysławem Frasyniukiem i anarchizującą wrocławską grupą Pomarańczowa Alternatywa. – Nie ma innych cyklicznych manifestacji poza miesięcznicami.

To nie jedyne sprawstwo Obywateli: jeszcze w sierpniu po ich demonstracji przeciwko kolejnej nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (na której rozwinęli transparent przed głównym wejściem do Sejmu) marszałek Kuchciński zakazał wstępu bez przepustek na cały teren wokół parlamentu. Systematycznie i z premedytacją łamali więc nowy regulamin. I teraz prokuratura czterem z nich postawiła zarzut naruszenia miru domowego marszałka Kuchcińskiego.

Kasprzaka nie dziwi, że garstka zdeterminowanych ludzi może mieć wpływ na decyzje podejmowane przez rządzących. W końcu w latach 80. był jednym z kilkunastu młodych anarchistów, którzy spalili swoje książeczki wojskowe. I co? I komunistyczna władza wprowadziła dla „obdżektorów” zastępczą służbę wojskową.

Koniec koabitacji

W ostatnią sobotę Obywatele RP po raz dziesiąty przyszli pod Pałac Prezydencki. Tym razem nie tylko w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, także w obronie praw 17 rodzin ofiar smoleńskich, które sprzeciwiają się ekshumacjom ich bliskich. Po raz pierwszy też stanęli tam, gdzie zazwyczaj ustawiany jest krzyż. Do tej pory trzymali się po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia, dokładnie na wprost Jarosława Kaczyńskiego przemawiającego z drabinki, od którego dzieliła ich tylko jezdnia i kordon policjantów. Rozwijali olbrzymi (8 m na 3 m) transparent z portretem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i cytatem z jego wypowiedzi o Trybunale Konstytucyjnym z 2006 r. O tym, że Trybunał jest nieodłączną częścią systemu ustrojowego państwa prawnego. W ostatnią sobotę ten baner moknął na chodniku, nie było komu go trzymać. Pilnował go w pojedynkę Arkadiusz Szczurek. Reszta, około 4050 osób, Obywatele RP i sympatyzujące z nimi inne nieformalne grupy, była w samym centrum wydarzeń.

Kiedy podjechały samochody z premier Szydło, ministrami Macierewiczem i Błaszczakiem, prezesem Kaczyńskim i Beatą Kempą, policjanci, szczelnie otaczający kordonem manifestujących, przepchnęli ich o kilka metrów. BOR musiał sprawdzić, czy nie ma bomby. Na odzyskanym w ten sposób terenie odbyła się comiesięczna pisowska uroczystość.

Do tej pory miesięcznice i antymiesięcznice współistniały na zasadach pokojowych. Obywatele zawsze wycofywali się sprzed pałacu ze swoim transparentem, domagającym się od prezydenta Dudy zaprzysiężenia sędziów TK, ustępując smoleńskiemu tłumowi i oficjelom. Mimo że to oni jako pierwsi zgłaszali swoje zgromadzenie, a zatem zgodnie z prawem mieli przed PiS pierwszeństwo. Wysyłali maila do Urzędu Miasta kilka sekund po północy 30 dni przed terminem. Ludzie Kaczyńskiego próbowali się ścigać, wtedy Obywatele zaczęli zgłaszać manifestację całodobową, zaczynającą się 9 każdego miesiąca.

Więc PiS wymyślił inny sposób na pozbycie się niemiłej prezesowi pikiety – przy pomocy ministra Glińskiego zarządzającego galerią Kordegarda, pod którą wycofywali się sprzed pałacu Obywatele. Wicepremier Gliński zorganizował w Kordegardzie w sierpniu jednodniową ekspozycję zabytkowych samochodów, które zajęły cały chodnik. Na następny miesiąc zaś zapowiedziano całodniowy koncert, również przed galerią. Wtedy Obywatele RP postawili ultimatum: jeżeli chodnik pod Kordegardą nie będzie pusty, staną przy krzyżu i będzie ich trzeba wynosić siłą. Skończyło się dość nieoczekiwanie: grupka kilkunastu prywatnych osób zawarła pisemne porozumienie z partią rządzącą, podpisane przez Cezarego Jurkiewicza, radnego PiS i głównego organizatora miesięcznic, zaczynające się od deklaracji obu stron, że to patriotyzm jest powodem, dla którego w tym miejscu i w tym dniu manifestują i w związku z tym muszą się wzajemnie respektować. Dalej szczegółowo wymieniono zasady koabitacji.

Wygląda na to, że umowa już nie obowiązuje. Obywatele RP zapowiadają zgłoszenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, uniemożliwianiu im przez policję odbycia legalnej manifestacji. Wśród zwolenników PiS przed Pałacem Prezydenckim słychać było głosy, że to już ostatni raz muszą znosić obecność pikietujących. Za miesiąc ci będą w odległości 100 m – taki jest zapis w projekcie procedowanej teraz nowelizacji ustawy o zgromadzeniach.

Paweł Kasprzak zapowiada, że się nie podporządkują. Policja będzie ich musiała z Krakowskiego Przedmieścia wynosić. Już dziś, gdy funkcjonariusze napierali na nich, usiedli na ziemi, trzymając się nawzajem pod ręce.

Wielotysięczne manifestacje, twierdzi Kasprzak, nie przynoszą rezultatów. Zabrane wolności trzeba sobie odebrać, a nie czekać, aż je łaskawie oddadzą, bo władza nie ma takiego zamiaru. Do tej pory udało się to tylko parasolkom. Obywatele RP, można powiedzieć, osiągnęli efekt odwrotny. Ich działania spowodowały zaostrzenie prawa, ograniczenie wolności, ale radykalnej opozycji o to właśnie chodzi – im gorzej, tym lepiej. Wtedy opresyjność władzy jest bardziej widoczna i większy sens ma strategia obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Teraz KOD także zaapelował do obywateli o wypowiedzenie posłuszeństwa władzy. W strajku obywatelskim, zwołanym na 13 grudnia przez lidera pomorskiego KOD Radomira Szumełdę, i w marszu Stop Dewastacji Polski, do którego Mateusz Kijowski zaprasza całą opozycję. „Grzeczni już byliśmy” mówi KOD. Bo do tej pory takie podejście, reprezentowane konsekwentnie przez odszczepieńców z KOD, było dla Kijowskiego zbyt radykalne. Więc ci, którym nie wystarczała miękka opozycyjność pod ogólnym hasłem obrony wartości demokratycznych, Obywatele RP i im podobni, rozstali się z KOD.

Geografia namiotów

Andrzej Miszk (w PRL „antywojskowa” Wolność i Pokój), który zorganizował i prowadził spotkanie założycielskie KOD na Olesińskiej, w swoim antykwariacie, został przed rokiem usunięty za niesubordynację: nie chciał się zgodzić na rozwiązanie manifestacji 12 grudnia. Miszk do KOD nie wrócił. Razem z Henrykiem Sikorą i Jackiem Parolem, także koderskimi renegatami (Parol był jednym z 20 członków założycieli i członkiem zarządu KOD, ale poróżnił się z innymi liderami o Owsiaka i jego orkiestrę), założyli KOD PP, czyli Komitet Obrony Demokracji Przed PiS. Arkadiusz Szczurek ten, który pilnował transparentu w sobotę, szeregowy członek KOD, dziś w Obywatelach RP, wyleciał za to, że bronił Miszka. Nie znał go, zobaczył po raz pierwszy na Olesińskiej i podobało mu się, jak mówił.

Andrzej Miszk stał się później znany za sprawą swojej 39-dniowej głodówki, którą od 17 marca (dzień, w którym upłynął termin publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego) prowadził w jednym z namiotów naprzeciwko Kancelarii Premiera. Nie jadł już dwa tygodnie, kiedy KOD wokół namiotów przed KPRM zorganizował akcję „BonŻur WOLNOŚĆ!”, na której częstowano żurkiem i ciastem.

Andrzej Miszk po głodówce zniknął. Nie pokazywał się na manifestacjach. Teraz wrócił, na razie tylko na Facebook. Nie był na ostatniej pikiecie, jeszcze nie zajrzał do namiotów.

Pierwszy namiot stanął w Alejach Ujazdowskich 10 marca. Postawili go Miszk, Henryk Sikora, Andrzej Brzozowski, Marek Macner i Maciej Bajkowski, wszyscy odstępcy z KOD. Z tej piątki został tylko Bajkowski, który teraz dzieli namiot z Obywatelami RP. Gdy go wydalili z KOD (za to, że na swoim prywatnym forum utworzył grupę dyskusyjną i zaprosił do niej na profilu KOD), założył z grupką znajomych Obywatelski Ruch Demokratyczny (ORD). Potem nawiązali współpracę z KOD PP Miszka i Jacka Parola (jego już na pikiecie nie ma, jak mówią, pożeglował w stronę Facebooka).

Bajkowski nie identyfikuje się z Obywatelami RP (zresztą to jest grupa nieformalna, do której nie można się zapisać i dostać legitymację, można tylko podpisać deklarację nieposłuszeństwa wobec władzy, zamieszczoną na profilu Obywateli) – ale ich popiera. Jest na każdej antymiesięcznicy. Chodzi na wszystkie marsze i pikiety opozycyjne. No i dzieli z Obywatelami swój namiot pod Kancelarią Premiera. Głównie z Arkiem Szczurkiem. Arek – 51 lat, inżynier budowlany, akurat ma przerwę w kontraktach i jakieś odłożone pieniądze, nigdy wcześniej niezaangażowany w działalność polityczną. Dyżurują na zmianę, dzień i noc, bo pikiety stałej nie można zostawić. Zawsze ktoś musi być w namiocie. Bajkowski także wcześniej nie bawił się w politykę, nie był związany z solidarnościową opozycją, jest informatykiem i w trakcie dyżurów stara się pracować. Mają prąd i Wi-Fi, więc teoretycznie można. To on obudował namiot płytami OSB, styropianem docieplił Arek Szczurek.

Obywateli wspierają Racjonalni Demokraci, np. Agnieszka Markowska, która bywa na wszystkich akcjach. Racjonalni swój namiot, obok Bajkowskiego i Obywateli, postawili w lipcu razem z grupą Kompas. Ten, w którym głodował Miszk, zamieniono na magazyn. Na wszystkich jest logo różnych grup. Także tych, których tam akurat nie ma, jak Democracy.ok, grupy działaczy polonijnych czy Demokraci.pl z Częstochowy, którzy także zbyt często nie przyjeżdżają.

Namioty Racjonalnych i Kompasu oraz Bajkowskiego i Obywateli niedawno połączono. Są też jakieś próby łączenia nieformalnych grup oporu. Z KOD PP wyłoniono KODE, czyli Koalicję Organizacji Demokratycznych. Trudno ocenić, czy dalej istnieje, w każdym razie skrót KODE na namiocie widnieje. Powstało też stowarzyszenie Obywatele Solidarni w Akcji, w skrócie OSA, mające odgrywać rolę firmy usługowej dla różnych nieformalnych grup. Zarejestrowane, z numerem konta, może zbierać pieniądze i koordynować inicjatywy, dawać wsparcie infrastrukturalne. Jak choćby nagłośnienie. A potem – z tym liczą się zupełnie poważnie – pomoc dla represjonowanych i więzionych. Jednak OSA, zrzeszająca może z siedem organizacji, zaczęła też podobno przyjmować indywidualnych członków.

Znaczek w klapie

Obok namiotów koderskich odstępców jest też w Al. Ujazdowskich namiot KOD. Dyżurują na podobnych zasadach. Na ogół utrzymują poprawne, dobrosąsiedzkie stosunki. Dopóki nie wmiesza się ktoś z władz. Jak wtedy, kiedy partia Razem nieoczekiwanie zwinęła swój namiot (Razem także prowadziło jakiś czas pikietę pod KPRM). KOD PP miał wtedy swój namiot, ale korzystał ze zgłoszenia partii Razem. Pikietujący mają obowiązek codziennie zgłaszać manifestację i osobę za nią odpowiedzialną. Więc kiedy tamci bez uprzedzenia się zwinęli, to dyżurujący z KOD PP poszedł do namiotu KOD z pytaniem, czy mogą w razie kontroli straży miejskiej powiedzieć, że są z nimi, a jutro już się zgłoszą normalnym trybem. Dyżurny KOD nie miał nic przeciwko, ale szybko dowiedziały się o tym władze KOD – i zakazały. Mandatu nie było, niesmak pozostał.

– Zamiast połączyć siły i razem protestować przeciwko tej władzy, wciąż tracimy czas na wzajemne podgryzanie się – przyznaje Bajkowski.

Inni przypominają, że opozycja solidarnościowa w PRL też była podzielona. I w ogóle czasy coraz bardziej kojarzą się z PRL. – Ale chłopakom z Pomarańczowej Alternatywy czy z WiP, którzy o Solidarności mówili jak o PZPR, solidarnościowi działacze wpinali znaczki S, jak ci szli na zadymę – mówi Paweł Kasprzak. A im Kijowski znaczki KOD odbierał. Jak na Marszu Jedności, kiedy zatrzymała ich straż KOD. Wezwali policję i czterech mundurowych eskortowało grupę odszczepieńców z transparentem pod pomnik Prusa. – Kordon policji oddzielał nas od marszu KOD – mówi Bajkowski. – Wtedy Henio Wujec podszedł i zrobił sobie z nami zdjęcie.

Dlatego to, co wydarzyło się ostatnio, to przełom. Mateusz Kijowski przyjął zaproszenie od Obywateli RP i był gościem na zorganizowanej przez nich konferencji. Mało tego po raz pierwszy KOD oficjalnie poparł antymiesięcznicę. Być może na zmianę nastawienia Kijowskiego miał wpływ nie tylko Władysław Frasyniuk, który lidera Obywateli RP Pawła Kasprzaka zna i ceni z wrocławskiego podziemia, ale także słabnąca pozycja samego Kijowskiego w Komitecie. Choćby na rzecz frakcji Jarosława Marciniaka, Piotra Wieczorka i Radomira Szumełdy (poturbowanego na pogrzebie Inki i Zagończyka). To Szumełda, lider pomorskiego KOD, wezwał do strajku 13 grudnia i wiecu przed siedzibą PiS na Nowogrodzkiej. Kijowski natychmiast wystąpił z uzupełniającą propozycją marszu Stop Dewastacji Polski, z ronda de Gaulle’a (czyli spod dawnego Komitetu Centralnego PZPR, partii rządzącej w PRL) na Nowogrodzką (do dzisiejszej centrali partii władzy). I, szukając sprzymierzeńców, wyciąga rękę do tych, których nie tak dawno temu z KOD relegował.

Obywatele RP mają nadzieję, że zmiana nastawienia do nich kodowskich władz podyktowana jest tym, że wreszcie przejrzeli na oczy. I widzą to samo. – Przecież te miesięcznice nie służą żałobie i modlitwie – mówi Paweł Kasprzak, sam głęboko wierzący chrześcijanin. – Jarosław Kaczyński szerzy w ten sposób nienawiść, wzmaga narodowokatolicki fundamentalizm. Tu się rodzi regularny faszyzm, któremu trzeba się twardo przeciwstawić.

Współpraca: Marta Mazuś

Polityka 51.2016 (3090) z dnia 13.12.2016; Polityka; s. 19
Oryginalny tytuł tekstu: "Radykalni Obywatele"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną