Kraj

Czystka w armii

Gen. Mirosław Różański Gen. Mirosław Różański Wojciech Stróżyk / Reporter

Zbiorowe odejście kluczowych dowódców to czerwona kartka dla ministra Macierewicza. I karny dla demokracji, bo wraz z nimi odchodzi również niezależna i odporna na polityczne naciski armia.

Pułkownik A. w styczniu pożegna się z mundurem. Właśnie wszczęto wobec niego procedurę odejścia z armii w trybie natychmiastowym. A. jedynie może domyślać się, dlaczego po 20 latach służby kierownictwo resortu uznało, że „ważny interes armii” wymaga jego odejścia. Choć jeszcze niedawno wojsko zainwestowało w jego zagraniczne studia, a teczka personalna jest niemal wzorcowa. – To, co się dzieje, to jest zwykła czystka. W departamencie kadr nazywają to wycinaniem choinek. A wiadomo, święta to najlepszy moment na cięcie choinek – żartuje A., ale jakoś bez uśmiechu.

Choinki w wojskowym żargonie to oficerowie, którzy związali swoją ścieżkę kariery z jakimś ważnym dowódcą. Przechodzili razem z nim z jednostki do jednostki. Byli przez niego promowani, nagradzani. Najczęściej za dobrą służbę. Za to, że się sprawdzili. Teraz płacą cenę za to, że ich szefowie byli na tyle nierozsądni, żeby zwrócić ministrowi uwagę, że czegoś nie może zrobić, bo to wbrew przepisom. Albo po prostu za mało się podlizywali nowej władzy. Niektórzy muszą odejść z założenia, bo przyszli do wojska te parę lat za wcześnie, jeszcze za czasów PRL. To już wystarczająco dobry powód, żeby pozbyć się oficera z ogromnym doświadczeniem, z ładną kartą na misji w Iraku czy w Afganistanie.

A. z racji bliskiej relacji z szefem proces odstrzeliwania kluczowych dowódców widział zza kulis i z bliska. – Pierwsi dowódcy odeszli w marcu. Zdania na ten temat były podzielone.

Polityka 1.2017 (3092) z dnia 27.12.2016; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Reklama