Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Amerykańskie wojska wjeżdżają do Polski. I zostaną na stałe

Amerykańskie wojsko podczas ćwiczeń Anakonda 2016. Amerykańskie wojsko podczas ćwiczeń Anakonda 2016. Piotr Małecki / Polityka
Czy rok 2017 mógłby się zacząć lepiej dla polskiego bezpieczeństwa militarnego? W przyszłym tygodniu amerykańska „ciężka brygada” wjedzie do Polski.

Bez dwóch zdań to będzie historyczny moment. Po raz pierwszy od końca zimnej wojny amerykańskie czołgi wjadą do Europy – bo ostatnio głównie ją opuszczały. Po raz pierwszy w dziejach NATO oddział pancerny wojsk zachodniego sojuszu zostanie na stałe przemieszczony na wschód od Łaby. Po raz pierwszy wreszcie Amerykanie zainstalują dowództwo swojej brygady pancernej w Polsce. I od nas będą operować na całej wschodniej flance – od Estonii po Bułgarię.

I powinno się to zdarzyć 12 stycznia, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem US Army. Najpierw jednak, tj. już w nadchodzący weekend – od piątku do poniedziałku – do niemieckiego portu Bremerhaven przypłyną statki ze sprzętem. Jego ilości nie są może „porażające”, ale trzeba pamiętać, że od wejścia Polski do NATO operacja na taką skalę nie miała miejsca. Z USA przypłynie 87 czołgów Abrams, 144 bojowe wozy piechoty Bradley, 18 samobieżnych haubic Paladin, 419 pojazdów opancerzonych Humvee (ogółem 446 wozów gąsienicowych, 907 pojazdów kołowych i 650 naczep). To wyposażenie 3. Brygadowego Zespołu Bojowego Wojsk Pancernych, wchodzącego w skład 4 Dywizji Piechoty (Zmechanizowanej), stacjonującego na co dzień w Fort Carson w stanie Kolorado.

Amerykanie na wschodniej flance NATO

Port u ujścia Wezery dzieli od Żagania w linii prostej 500 km, a ponad 3500 tys. żołnierzy z Gór Skalistych pokona tę odległość wraz ze sprzętem w cztery dni. Korzystać będą z transportu kolejowego i kołowego, komercyjnego podobnie jak w przypadku statków.

Przerzut zabezpieczają amerykańskie jednostki logistyczne, kierowane przez dowództwo wsparcia teatru działań podległe US Army Europe. Pierwszy konwój przekroczyć ma polsko-niemiecką granicę rano 12 stycznia. Koło południa kolumny powinny być w Żaganiu, gdzie planowane jest uroczyste powitanie. Nasz MON na razie oficjalnie milczy, Amerykanie zastrzegają, że daty i godziny są płynne, bo zawsze coś może pójść nie tak z wyładunkiem i transportem takiej ilości sprzętu. Ale nawet w przypadku opóźnienia w przyszłym tygodniu dziać się będzie historia.

Amerykańska brygada pancerna będzie odtąd zawsze obecna w krajach operacji Atlantic Resolve, czyli na wschodniej flance NATO. Żołnierze będą się zmieniać co dziewięć miesięcy na zasadzie „heel-to-toe”, czyli tak by nie było przerwy między kolejnymi rotacjami. Każdorazowo przerzut wojska z USA będzie osobnym ćwiczeniem, bo Amerykanie sami przyznają, że po zakończeniu zimnej wojny oduczyli się tego, co robili na większą skalę do lat 80. Wtedy co roku przerzucali do Niemiec cały korpus, czyli kilka dywizji, a ćwiczenie miało nawiązujący do alianckich doświadczeń II wojny światowej kryptonim REFORGER – skrót od „powrót wojsk do Niemiec”.

Teraz wraca tylko jedna brygada, za to przez Niemcy do Polski. I jej trzon – dowództwo, batalion zmechanizowany i dywizjon artylerii polowej – w Polsce pozostanie. Przemieszczane będą dwa bataliony czołgów i batalion zmechanizowany – od Estonii po Rumunię i Bułgarię. Jeden batalion czołgów trafi do głównego europejskiego centrum szkolenia US Army w Grafenwohr w Bawarii.

Kilka tygodni po czołgach przylecą też śmigłowce. Wojska pancerne i zmechanizowane muszą mieć wsparcie z powietrza, a Amerykanie mając świadomość słabości tego rodzaju sił w Polsce, zdecydowali się sami o to zadbać. Baza lotnicza w Powidzu zobaczy coś, czego jeszcze nie widziała: kilkadziesiąt maszyn trzech typów – 10 dwuwirnikowych transportowych Chinooków, 50 Black Hawków różnych wersji i 24 uderzeniowe Apacze. Tak jak w przypadku pancernej brygady śmigłowce będą ćwiczyć nie tylko w Polsce, ale też na Łotwie i w Rumunii. Dowództwo 10 Brygady Lotnictwa Bojowego znajdzie się w niemieckim Illesheim – przebazowane z Fort Drum w stanie Nowy Jork. Będzie to druga śmigłowcowa brygada wojsk USA w Europie po stacjonującej w Niemczech 12 Brygadzie.

Zwieńczeniem amerykańskiego wysiłku na rzecz wschodniej flanki NATO będzie przebazowanie do Orzysza 2. Szwadronu 2. Regimentu Kawalerii – czyli batalionu zmotoryzowanej piechoty na transporterach Stryker. Z Bawarii kawalerzyści przyjadą na Mazury w marcu, a podlegać mają naszej 15 Brygadzie Zmechanizowanej z Giżycka i wraz z nią dowództwu dywizyjnemu NATO, prawdopodobnie ustanowionemu w Elblągu.

Wtedy będzie można powiedzieć, że w Polsce są tysiące żołnierzy USA i kilka setek sojuszników z Wielkiej Brytanii i Rumunii po raz pierwszy na stałe i po raz pierwszy po to, by bronić i odstraszać, a nie wyłącznie ćwiczyć na poligonach. Trudno przecenić taką jakościową zmianę w postrzeganiu roli NATO na swoim własnym terytorium.

Leopardy pod Warszawą

O tym, jak ta rola będzie wyglądać w najbliższej przyszłości, może zdecydować nowa administracja USA. Wiadomo, że sceptyczny wobec NATO Donald Trump uznał, że sojusz pod jego presją zmienia się, Europejczycy więcej płacą na obronę i podejmują działania przeciw terroryzmowi – wobec czego nowy amerykański prezydent już nie chce zostawiać sojuszników samymi sobie.

Ale pierwszą wskazówką kierunku polityki bezpieczeństwa USA będą senackie przesłuchania kandydatów na sekretarza obrony – gen. Jamesa Mattisa i sekretarza stanu – prezesa ExxonMobil Rexa Tillersona. Oba mogą nastąpić już w nadchodzącym tygodniu, a według senatorów demokratycznej mniejszości oraz stanowczych wobec Rosji Republikanów – sprawa wschodniej flanki NATO będzie jednym z głównych tematów pytań.

Ponieważ Republikanie mają większość w obu izbach, zablokowanie kandydatur nie jest możliwe – ale odwiedzający niedawno kraje nadbałtyckie i Ukrainę John McCain i Lindsey Graham obiecują, że nie odpuszczą Tillersonowi grillowania o związki z Moskwą, a Mattisowi deklaracji absolutnego zaangażowania po stronie NATO.

Po naszej stronie będzie przyjęcie Amerykanów w system i plan szkolenia polskich sił zbrojnych, zapewnienie im bezproblemowego – a jak się da, też komfortowego – pobytu i transportu oraz wpięcie w plany obronne. To ostatnie będzie wymagać też dostosowania po polskiej stronie. MON chce zapewnić lżej uzbrojonemu kontyngentowi wojsk USA w ramach sił NATO wsparcie najnowocześniejszych polskich czołgów. Wkrótce będzie można zobaczyć przemieszczenie Leopardów na wschód, Twardych na północ, a starszych T-72 na zachód.

W zamyśle resortu chodzi o to, by dać poczucie solidnego wsparcia północno-wschodniej części kraju, której od wiosny ma bronić batalion Leopardów 2A5, przebazowanych do Wesołej z Żagania. Część wojskowych kręci głową na ten plan, wskazując że 11 Lubuska Dywizja Kawalerii Pancernej była i jest siłą kontruderzeniową, a nie przeznaczoną do pierwszej linii. Inni mówią, że nie ma sensu trzymać najlepszych czołgów poza Wisłą, a nawet Odrą, bo i tak nie zdążą wejść do walki. Decyzję koniec końców podjął minister Antoni Macierewicz i wkrótce zobaczymy najnowocześniejsze pancerne maszyny na wschód od Warszawy, podczas gdy „frontowa” 15 Brygada Zmechanizowana z Giżycka dostanie PT-91 Twardy – wozy może nie najmłodsze i nie najnowocześniejsze, ale sprawdzone i doposażone, dostosowane do mazurskich warunków terenowych.

Wojskowa mapa Polski zmieni się więc istotnie. Polska stanie się przyczółkiem Amerykanów na wschodzie NATO, sama też przerzuci część ciężkiego sprzętu na swoją własną wschodnią flankę. Jeśli z perspektywy USA może nią być Żagań blisko granicy z Niemcami, dla Polaków muszą nią być Suwałki i Biała Podlaska. To właśnie na wschodzie powstawać mają pierwsze brygady wojsk obrony terytorialnej, które w zamyśle MON mają być tak wyposażone i wyszkolone, by wspierać wojska operacyjne w odparciu ewentualnej agresji.

Cały czas jednak północno-wschodniego kierunku bronić będzie jedna dywizja, podczas gdy dwie pozostaną na zachodzie – jako siły odwodowe. Wzmocnienie niemającej do tej pory szczęścia do inwestycji sprzętowych 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej i podległych jej czterech brygad (Braniewo, Bartoszyce, Giżycko, Wesoła) wraz z pułkami artylerii (Węgorzewo) i przeciwlotniczym (Gołdap) powinno stać się pierwszoplanowym zadaniem resortu obrony.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną